czwartek, 20 marca 2014

Informacja

   Moi kochani!!
Stala sie rzecz straszna a mianowicie padl mi internet. Wiem, znow was zawiodlam ale apeluje o cierpliwosc iz, zakladajac, kolejny rozdzial pojawi sie DOPIERO w kwietniu.
Takze przepraszam was i prosze o cierpliwosc,
    Smutna Elfik Elen
PS. Sory za bledy ale informacje pisalam na komorce

środa, 12 marca 2014

Rozdział 5

    Długo wyczekiwany przez niektórych, rozdział 5! Zapraszam do czytania i przepraszam że tak długo czekaliście. No już, czytajcie i komentujcie.
____________________________________________________________________

   - Co to są Kamień Feniksa i Kryształ Wszechpotężnego Mrozu?- zapytał po chwili z ciekawością Luke.
- Są to dwa, potężne artefakty stworzone przez Formierzy* w czasach panowania Kręgu. Kamień Feniksa jest to kamień z czarnej skały, praktycznie niezniszczalnej, w której wnętrzu uwięziony jest prastary stwór stworzony z trzewi Ziemi, Feniks. Tak wiem, jest ich dużo, ale... to jest jedyny takie stworzenie które może panować nad mocą wszechognia.- powiedziała Maysilee na chwilę przerywając. Musiała wziąć oddech, gdyż czytanie z księgi jest trudne. Była bowiem napisana w staroelfickim, który znała tylko Maysilee. Nauczyła się go gdy była małą elfką światła. Zawsze ją ciągnęło do spraw zapomnianych. Po chwili odpoczynku spojrzała na zdziwione twarze przyjaciół i brata. Ten to miał wyjątkowo dziwny wyraz twarzy. Połączony był ze strachem i radością.
- A ten kryształ? Co to takiego?- zapytała Lena.
- Chwilka, już szukam coś na ten temat... O jest!- krzyknęła elfka- Hm... Kryształ Wszechpotężnego Mrozu zwany jest inaczej Sercem Lodowej Głębi. Jest to miecz stworzony również przez Formierzy, lecz przed powstaniem Kręgu. Była to potężna broń, wykuta z lodowego serca smoka Aryna. Aryn był bowiem Lodowym Tkaczem. To on był pierwszym smokiem panującym nad żywiołami natury. Formierze schwytali go, uwięzili i wycieli mu jego wiecznie lodowate serce, tworząc tym samym miecz o potężnej mocy lodu. Jedyna broń mogąca...- co to Maysilee zobaczyła w księdze mocno ją zdziwiło ale też ucieszyło. Na jej twarzy zagościł, wielki niczym banan, uśmiech. Wszyscy spojrzeli na nią jak na wariatkę i z niecierpliwością czekali na kolejne słowa. Spojrzała na nich i powiedziała: - ...zniszczyć Kamień Feniksa!- na te słowa każdy wstał z krzeseł i radości nie było końca. Tańczyli z radości, śmiali się donoście ale zabaw kres nadszedł. Po kilku minutach szału szczęścia, usiedli z powrotem na krzesła.
- Ale czekaj, powiedziałaś "jedna z broni"? To jest takich więcej?- zapytał Ishtar a w jego oczach pojawiły się iskierki nadziei.
- Jest jeszcze jedna. Jest to Miecz Cienia, najbardziej niebezpieczna broń, zarówno dla wrogów jak i właściciela. Jest to broń wykuta z tego samego materiału co Kamień Feniksa. Nie została stworzona przez żadnego człowieka tym bardziej jednego z Formierzy!- Maysilee nerwowo zamknęła księgę spoglądając na Ishtara.- Nie watro jej szukać, coś o tym wiem!
- A co mi może się stać, co?- zapytał z nutką niedowierzania.
- To że właściciel miecza ginie w ciągu dwóch miesięcy! Jego dusza zostaje zainfekowana przez miecz dziwną trucizną zabijającą duszę żywej istoty! Dlatego nikt też nie wie gdzie można znaleźć ten miecz. I bardzo dobrze!- ostatnie zdanie, elfka dodała z podniesionym głosem. Nastała cisza.
       Po półtorej godziny siedzenia w ciszy, książę elfów wstał i powiedział:
- Musimy znaleśc te przedmioty. Tylko one są nadzieją dla tego świata!
- Masz rację, braciszku. Tylko jak my je znajdziemy?
- Mam jeden pomysł.- powiedziała Lena spoglądając na swojego brata.- Bo widzisz Maysilee, nasze amulety- wyciągnęła swój amulet i położyła na stole. Luke zrobił to samo- są stworzone z żywego ognia i lodu. Więc plan jest taki, razem z Lukiem znajdziemy jakiś sposób połączenia się z nimi a wy szykujcie się do poszukiwań. Inaczej będziemy stali w miejscu, a Krąg jest z dnia na dzień coraz silniejszy!
- Masz rację Leno.- powiedział Luke podchodząc do Saymona.- Macie tu jakieś święte miejsce?
- Jest jedno. Chodźcie, zaprowadzę was.- odpowiedział patrząc na Luka i Lenę. Rodzeństwo poszło za księciem. Ich wycieczka do świętego miejsca trwała piętnaście minut. Szli przez las po pięknej ścieżce. Namalowane na niej były różne sceny przedstawiające walki i bitwy elfów z innymi stworami. Gdy doszli do celu, oczom Luka i Leny ukazała się piękna świątynia. Była nieduża a na jej dachu rosło piękne, zielone drzew. Jego korzenie leżały dostojnie na świątyni. Niektóre z nich dotykały ziemi. Wydawać się mogło, że świątynia jest zbudowana w drzewie, lub jest wielki drzewem. Tak też było. Weszli do środka. Cała świątynia lasu była wielkim wydrążonym drzewem, jedynie z zewnątrz przypominając zwykłą budowlę. W środku znajdowała się wielka biblioteka, w której centrum było miejsce do medytacji dla ośmiu osób. Nasze rodzeństwo bez chwili przemyślenia pobiegło do miejsca medytacji. Usiedli na wygodnych poduszkach na przeciwko siebie. Zdjęli swoje amulety kładąc przed sobą i zamknęli oczy. Saymon wyszedł na zewnątrz, nie chciał przeszkadzać rodzeństwu w medytacji.

                                *                   *                   *                     *

     W pałacu sprawy przybrały nieco inny kształt. Pozostali zaczęli nerwowo biec w kierunku swoich pokoi. Sami nie wiedzieli czemu. Chyba chcieli odpocząć, bo każdy wchodząc runął na swoje łoża. Z resztą, nie ma co się dziwić. Nieprzespana noc, akcja z demonem i jeszcze to odkrycie. Mają szansę powstrzymania Kręgu raz na zawsze, każdego jego członka, lecz mieli mieszane uczucia. Strach wziął górę. Bali się jak każdy. Bali się że nie uda im się znaleśc artefaktów na czas, bali się że zginą, bali się że kraina którą kochają także zamieni się w pustkowie pełne śmierci i rozpaczy. Te myśli nie dawały im spokoju od momentu zamknięcia księgi w bibliotece zamkowej. Minęło pół godziny od wyjścia Saymona, Luka i Leny a oni dalej nie wiedzieli co mają robić. Znaczy, wiedzieli lecz bali się robić cokolwiek. Lecz czas najwyższy postępować według planu. Każdy spakował najpotrzebniejsze rzeczy. Były między innymi mapy całej Fiary, mapy obozów i osad królewskich czy także planów innych zamków. Elfy światła zawsze zajmowały się architekturą Fiary więc nic dziwnego że to wszystko posiadały. Spotkali się wszyscy ponownie w bibliotece, aby poczekać na Saymona, Lenę i Luka.

                                *                     *                      *                    *

    Mijała kolejna godzina a Luke i Lena nie mogli połączyć ze swoimi amuletami. Podczas gdy rodzeństwo dalej próbowało to uczynić, nieco znudzony książę poczytał kilka książek na ten temat. Jeśli rodzeństwu się uda, będą mogli panować nad artefaktami jakimi tylko chcą i używać ich mocy, lecz w dziwny sposób. Luke panować będzie nas Kryształem Wszechpotężnego Mrozu a Lena nad Kamieniem Feniksa. Dziwny motyw ale ma symbolizować że jeden żywioł nie może istnieć bez drugiego. Dzięki nim będą w pewien sposób władać przeciwnymi mocami. Kiedyś, gdy byli dziećmi, zawsze chcieli się zamienić na moce lecz nie było to możliwe w żaden sposób. Bano się że takie zmiany mogą zabić dzieci lub odebrać ich magiczne zdolności. Lecz teraz ich marzenie poniekąd się spełni. W pewnym momencie Saymon spojrzał na rodzeństwo, które stało w nienaturalnej pozycji. W tym też momencie silna wiązka światła uderzyła w nich. Lena miała wyciągnięte ręce a nogi ustawione pod dziwnym kątem a Luke miał ręce zgięte w drugą stronę. Ich amulety uniosły się nas ziemię i po chwili wybuchły. Wydobyły się z nich Esencje w dwóch kolorach, czerwonym i niebieskim. Czerwona weszła w ciało Leny a niebieska w Luka. Sytuacja przypominała nieco ich ożywienie przez Rohena, jednego z Magów Kręgu. Wystraszony książę podbiegł do nich. Gdy zbliżył się, Luke i Lena runęli na ziemię, na całe szczęście przytomni. Po chwili wstali, nieco obolali.
- Na bogów Eo, co z wami?- zapytał Saymon.
- Co z nami? Wyglądamy inaczej?- zapytała Lena macając się po twarzy.
- Taa jak zombie. Nie, nie oto chodzi, po prostu... przed chwilą wyglądaliście jakby coś was zabijało.
- Serio? Bo czuję się jak nowo narodzony!- powiedział przeciągając się jak kot Luke. Wyglądał zabawnie więc Lena nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Po chwili śmiechów i chichów wstali z ziemi i wyszli ze świątyni. Poszli prosto do pałacu. W międzyczasie myśleli trochę o tym, gdzie są schowane artefakty. Możliwe że są w teraz w Xu, albo na Ziemi. Mieli nadzieję że oba artefakty znajdą w Fiarze, lecz jakże się mylili. Byli niedaleko zamku, gdy Luka nawiedziła dziwna wizja. Upadł na ziemię, podtrzymywał się jedynie na rękach a jego źrenice rozszerzyły się przeraźliwie.

__________________________________________________________________

*Formierze- jeden z pierwszych ludzkich plemion, które pojawiły się na Fiarze. Stworzyli wiele artefaktów. Istnieli do momentu powstania Kręgu Trzynastu i to magowie kręgu przyczynili się do ich śmieci. Wszyscy Formierzy wyginęli dwa dni przed Wojną Przywołania.
__________________________________________________________________
I jak? Pasuje rozdział? Podoba się czy nie? Piszcie w komentarzach wasze zdanie na ten temat i nie ukrywam, bądźcie wylewni w waszych wypowiedziach ^^
Pozdrawiam i do następnego,
Elfik Elen

wtorek, 11 marca 2014

Głosujemy!!

 Dziewczyna bardzo liczy na Naszą pomoc, więc zróbmy wszystko co możemy!!

Cześć, proszę Cię czy możesz zagłosować na ten projekt, który chcę zrealizować z koleżanką. Możemy dostać dotację z fundacji, ale musimy zebrać 3000 głosów. Z jednego komputera (numer IP)można maksymalnie w ciągu doby wysłać 4 głosy, ale każdy z innego adresu e-mail. Czy Twoi bliscy lub znajomi też mogliby głosować ze swoich maili. Nawet codziennie, bo za 3 tygodnie powinnam zebrać te 3000 głosów. A może ktoś jeszcze z Twoich dalszych znajomych mógłby nam pomóc? Uśmiech.

sobota, 8 marca 2014

O ROZDZIAŁACH

        Moi Czytelnicy!
 Zapewne się zdenerwujecie, ale muszę to napisać, rozdział  5 pojawi się dopiero w środę, inne z resztą tak samo. Spowodowane jest to tym iż myślałam że prowadzenie dwóch blogów jest łatwe, ale jak się okazuje jest to trudna sztuka.
 Odnośnie rozdziału to przysięgam, próbowałam coś napisać ale każda, nawet najmniejsza próba, kończyła się niepowodzeniem.
 Także, jak pisałam wcześniej, na tym blogu rozdziały pojawiać się będą w każdą środę. To mi ułatwi pracę z blogami iż na "W Kręgu Tajemnic", moim drugim blogu, też nastąpią zmiany co do dodawania rozdziałów. Ale o tym w swoim czasie.
      Pozdrawiam i mam nadzieję że nie jesteście mocno zdenerwowani na mnie.
                                                                                        Elfik Elen

środa, 5 marca 2014

Informacja

    Dzisiejszy rozdział pojawi się w piątek z tego powodu iż jestem na maksa wkurwiona, czymś co się dzisiaj stało, także przepraszam i do piątku :*
Elfik Elen

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 4

      Teraz księżyc był cały we krwi. Nastolatkowie nie do końca wiedzieli co się dzieje. Burza rozszalała się jeszcze bardziej a bohaterowie patrzyli przerażeni na to wszystko. Z nieba wyłaniało się tysiące krwawych piorunów. Chmury burzowe były ciemno-czerwone. Zaczął padać deszcz. Lecz nie była to woda, ja zwykle bywało, była to krew. Krew która przy zetknięciu z ziemią lub żywą istotą zamieniała się w truciznę. Zaobserwować można to było po tym jak z okolicznych drzew spadały popalone liście a konie, które wcześniej wybiegły ze stajni, umierały. Przerażona do szpiku kości Lena wtuliła się w ciepłe ciało swojego chłopaka. Seth objął ją czule po czym pocałował w policzek. Kyra, równie przerażona, zaczęła płakać. Położyła głowę na piersi Luka, obejmując jednocześnie. Chłopak także ją objął. Miranda podeszła do okna a Michael szedł tuż za nią. Wyciągnęli swe głowy nieco bliżej do ramy okna, gdy ni stąd ni zowąd, przez okno wpadł Demon Mgły. O niemal uciął głowy młodych bohaterów, lecz na całe szczęście udało im się zabrać je. Maysilee krzyknęła głośno przytulając się do brata. Ten objął ją jedną ręką a drugą zaczął malować symbol magiczny. Po chwili skierował go w stronę demona, a po chwili otoczyła go świetlna ściana. Stwór nie miał szans na wydostanie się niej. Alistar przywołał swoją broń i był gotowy zabić stwora. Podszedł do klatki światła podnosząc miecz w górę. Był gotów zadać ostateczny cios wrogowi gdy Mindy powiedziała:
- Zostaw go! Może nam się przydać...- mówiąc to na jej ustach pojawił się złowrogi uśmiech. Alistar bez słowa wycofał się zaś Mindy podeszła do klatki. Demon parschnął i plunął zieloną "śliną" która była kwasem. Klatka skutecznie odbiła ślinę do potwora. Dziewczyna popatrzyła w ślepia stwora a po chwili na jego obrzydliwej twarzy pojawił się dziwny grymas. Symbolizował on ból. Najwyraźniej dziewczyna torturowała wroga.
- Może teraz coś powiesz, co?- zapytała ironicznie. Demon jedynie pokręcił głową. Mindy zacisnęła pięści a po chwili demon zdechł.- No co? Nie chciał gadać to spotkała go kara.- powiedziała pewniej niż zwykle po czym spojrzała na Saymona który uśmiechną się do niej. Chyba się zarumieniła, bo poczuła jak jej policzki robią się ciepłe. Książę machnął ręką a klatka wraz z ciałem, nieżyjącego demona, zniknęła. Znowu stanęli na przeciw zniszczonego okna. Seth wyciągnął prawą rękę a po chwili okno było znów całe. Co prawda nie było takie jak wcześniej, ale przynajmniej trująca krew nie mogła dostać się do środka.
       Po dwóch godzinach burza ustała, lecz księżyc dalej był krwistoczerwony. Najwyraźniej była godzina nocna, skoro nie zaszedł za nieboskłon.
- Więc zapytam jeszcze raz, co to do cholery było?!- zapytała nieco zdenerwowana Miranda.
- A my skąd mamy wiedzieć!- odpowiedział podniesionym głosem Alistar.
- Jest tylko jedna, sensowna... no może nie do końca, ale jedyna odpowiedz.- zaczął Luke- Najwidoczniej ostatni z Magów Kręgu powstał z martwych.- na te słowa wszyscy stanęli jak wryci. Nastąpiła chwila ciszy.
- Więc chcesz powiedzieć, że nasi dawni władcy znów żyją?- zapytał niepewnie Michael patrząc na roztrzęsioną Mirandę.
- Niestety tak.
- Ale chwila, chwilunia. Jak do cholery oni żyją skoro na Wojnie wszyscy zginęli?- zapytał Ishtar.
- Nie wszyscy zginęli. Rohen nas wskrzesił, a przecież jest jednym z nich.- powiedziała z rozczarowaniem Lena. Popatrzyła na brata, na którego twarzy malowała się wściekłość.- Chodź z drugiej strony on taki nie jest. Przecież to on chciał aby Magowie Kręgu zaprzestali sprawować władzę na całym Eo*. To nie mógł być on, po prostu nie mógł.
- Ale Leno, wychodzi na to że tylko on pozostał przy życiu jako jedyny z magów. Kto inny znał zaklęcie wskrzeszające? Odpowiedź brzmi, Rohen. Kto inny czuł się nierozumiany pośród innych? Odpowiedź brzmi, Rohen. Mamy wymieniać dalej?- zapytał Luke.
- Ej, dobra! Spokój. Jeśli sprawdzą tego wszystkiego jest Rohen, to pożałuje tego, ale najpierw ustalmy komu rzeczywiście zależało na tym aby Krąg był znów pełen, bo wątpię że takiemu magowi jak Rohen, zależało by na tym.- zaproponowała Maysilee.
- Dobra. Ustalimy to rano, a teraz wracajmy do naszych komnat.- powiedział Alistar, wyciągając się nibym kot i idąc w kierunku swojego pokoju. Reszta uczyniła to samo. Lena poprosiła aby Seth poszedł razem z nią do jej pokoju, bo czuje się dziwnie. Chłopak bez zastanowienia zaakceptował prośbę dziewczyny i poszedł z nią do jej komnaty.
        Reszta nocy minęła spokojnie. Gdy tylko Seth się przebudził, obudził Lenę i powiedział że wróci do siebie. Dziewczyna niechętnie puściła chłopaka. Ten na pożegnanie pocałował ją w usta. Lena uśmiechnęła się i pożegnała chłopaka. Po godzinie wszyscy razem spotkali się w bibliotece, a znalezienie jej nie należało do najłatwiejszych spraw. Usiedli przy okrągłym stole i zaczęła się debata.
- To co? Zaczynamy dochodzenie?- zapytał Ishtar a reszta jedynie przytaknęła.
- To może najpierw zacznijmy od tego, kto należał do Magów Kręgu, co? Może wtedy będzie prościej ustalić czy Rohen nie był jedynym.- zaproponował Alistar.
- Dobry pomysł, Alistarze. Pójdę poszukac jakiejś księgi dotyczącej tego tematu.- powiedziała radośnie Maysilee odchodząc od stołu. Po chwili zniknęła gdzieś między regałami z książkami.
- Cholera jasna!- usłyszeli krzyk dziewczyny. Saymon zerwał się krzesła i pobiegł w stronę dochodzących odgłosów. Będąc niedaleko ujrzał siostrę przysypaną książkami. Mimo iż nie powinien, zaczął się śmiać. Po chwili podszedł do siostry i wyciągnął ją z pod sterty ksiąg. Maysilee posłała kuksańca w bok bratu chwytając księgę zatytułowaną "Historia Kręgu Trzynastu". Już ją trzymając wróciła do przyjaciół. Saymon poszedł za siostrą dalej chichocząc. Zajęli swoje miejsca a elfka położyła księgę przed sobą.
- W tej księdze jest opisana cała historia Magów Kręgu. W niej też znajdziemy wszystkich jej członków.- powiedziała Maysilee otwierając księgę. Nastała cisza, w której słychać było dźwięk obracanych kartek.
- Mam coś!- powiedziała radośnie i z nieco podniesionym głosem elfka.
- To mów.- powiedział Seth.
- Krąg był stowarzyszeniem składającym się z 13 najpotężniejszych Magów spośród wszystkich ras Eo, oprócz trolli. Początkowo celem Kręgu było zjednoczyć narody i wypędzić całe zło ze świata, jednocześnie tworząc utopię. Szybko jednak chciwość i pycha zawładnęła sercami Magów, którzy chcieli posiąść boską moc Pierwotnych Żywiołów. Wtedy wybuchła Wojna Przywołania inaczej zwana Wojną Sześciu Ludów. W dniu Przywołania jeden z najpotężniejszych członków Kręgu, Rohen Tahir, rozpoczął rytuał, wtedy jednak odwiedziło go jego własne przyszłe wcielenie. Moc, która wcześniej poróżniła Magów, teraz zaczęła rozrywać świat, aż zostały z niego tylko strzępy. Ocalały jedynie obszary chronione przez Magiczne Kamienie Aonira, tworząc rozproszone po całej krainie Eo wyspy. W skład Magów Kręgu wchodzili: Yria Świetlna, elf światła, Zaahar Wąż, mroczny elf, Undergast Tkacz, elf ziemi, Srebrzystoręki Władca Luster, elf powietrza, Grim Szkarłatny, elf ognia, Ianna Pieśniarka, elf wody, Insgrimm Kowal, krasnolud, Shar z Wysp, człowiek, Gor Odmieniec, ork, Grajek, anioł, Rohen Tahir, człowiek i Hokan Ashir, człowiek. Każdy z nich był dobry w innej dziedzinie magii. Elfy jak to elfy, były najlepsze w żywiole swojego ludu. Insgrimm był wojownikiem panującym nad czasem. Mógł go zatrzymać z dowolnym momencie. Mógł też przyspieszyć  jego bieg. Shar z Wysp był pustelnikiem. Specjalizował się w magii piasku. Gor, jako że był orkiem znał się na czarnej magii. Grajek był aniołem. Za pomocą zdolności muzycznych, potrafił kontrolować ludzi i zwierzęta, niekiedy także żywioły. Jego prawdziwego imienia nie znał nikt dlatego też nazwano go Grajkiem. Rohen był magiem lodu oraz światła. Jako jedyny panował nad dwoma, różnymi żywiołami. Ostatnim był Hokan. Był on panem umarłych i jednym z największych nekromantów. Jeśli wieżyc legendom, jego dusza umknęła śmierci, dowodząc armiami nieumarłych. Po roku jego dusza znalazła prastary artefakt znany jako Maska Beliala, półboga śmierci. Maska ta dała mu nowe życie i nowe ciało.- Maysilee przestała czytać i spojrzała na przyjaciół. Nie mieli wątpliwości że ów legenda była prawdą.
- Hokan ożył i to on wskrzesił innych magów.- zaczął Ishtar.- Zawsze był owładnięty żądzą władzy, więc miał powód. Pod jego rządami Magowie Kręgu znów byli by wszechpotężni, a także nieśmiertelni. 
- Z tym że wieczne życie mogli by otrzymać tylko wtedy gdy Hokan zaprzedał by swoje ciało Belialowi jako dom. Wtedy półbóg śmierci zstąpił by na Eo i siał zniszczenie.- dopowiedział Michael.
- A Maska Beliala została ukradziona jakiś czas temu z twierdzy Elfów Wody, w którym była przechowywana...- powiedział Saymon. Nie mieli już teraz najmniejszym wątpliwości że za tym wszystkim stoi Hokan Ashir.
- Lecz jak my teraz ich zabijemy?- zapytała z rezygnacją w głosie Mindy.
- Istnieją dwa artefakty zdolne zabić pojedynczego Maga Kręgu.- wtrąciła Maysilee.
- Jakie?- zapytali wszyscy.
- Kamień Feniksa oraz Kryształ Wszechpotężnego Mrozu.

________________________________________________________________________________

Eo*- kraina podzielona na dwa kontynenty, Fiarę (w której nasi bohaterowie zaczynają swoją przygodę) oraz Xu. Po Wojnie Sześciu Ludów Fiara i Xu podzieliły się na oddzielne wyspy.
________________________________________________________________________________

To teraz szczerze, jakie wrażenia po przeczytaniu? Starałam się aby nie był nudne jak inne i mam nadzieję że się udało. I jak myślicie, czy nasi bohaterowie postanowią wystąpić przeciwko Magom Kręgu i zaczną poszukiwania artefaktów czy może wrócą na Ziemię i postarają się o tym zapomnieć?? 
Czekam na komentarze :*
Elfik Elen

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 3 (piątkowe wydanie)

      Grupka nastolatków idąc przez pięknie zdobiony chodnik, słyszeli jak okoliczni rolnicy czy nawet żołnierze, rozmawiają o nowo przybyłych. Książęta spojrzeli na siebie a następnie na nowych znajomych, idących z opuszczonymi głowami. Wyglądali jakby szli na ścięcie albo coś gorszego. Byli smutni z dwóch powodów. Jednym było niewiadome zniszczenie Szarogóry a drugim, gadanie o nich. Nie było to przyjemne uczucie słysząc jak wszyscy w około gadają o nich.
- Ej, nie martwcie się tak! Nie ma czym.- przemówił książę Saymon niszcząc przy tym niezręczną ciszę.
- Właśnie!- dodała Maysilee- Nie słuchajcie tych idiotów. Zawsze gadają o każdym kto jest nowy, a jeśli trapi was, co się stało w Szarogórze, to nasza matka na pewno coś o tym wie.
- Mam nadzieję.- powiedział Alistar. Reszta drogi do pałacu minęła w zupełnej ciszy. Po piętnastu minutach dotarli do dziedzińca na którym stały, nieznajome nikomu osoby. Maysilee i Saymon podeszli bliżej. Im oczom ukazały się pary każdej z ras elfów. Od ognistych po mroczne, lecz co one tu robią? Rodzeństwo było lekko zszokowane tym widokiem. Po chwili Saymon machnął znacząco ręką a ich przyjaciele podeszli do nich i razem weszli do pałacu.
       W środku było przepięknie. Wnętrze zamku było zrobione w stylu gotyckim. Kolumny podtrzymujące sklepienie były pozłacane i miały różne kształty. Zwykle liście i pnącza. Na ścianach, oprócz pięknie zdobionych ram okiennych, znajdowały się obrazy na których namalowani byli poprzedni władcy elfów światła. Galeria zaczynała się od obrazu przedstawiającego hrabiego Ludwika XII. Następnie kolejnym władcą była jego córka Iwannie. Po niej zaś jej syn Gabar. Zasiadł na tronie mając czternaście lat. Kolejnym obrazem był wizerunek syna Gabara, Malakaia. Następnie jego córka Weronika i na sam koniec, obecna królowa, Lycane Queen. Nasi bohaterowie byli zaskoczeni tym widokiem. Nie spodziewali się że na wejściu pokazani będą poprzedni władcy. Jak to bywało w twierdzach ludzi, dla uczczenia pamięci poprzednich władców była poświęcona Aula w centrum miasta lub w centralnym pałacu, lecz tam też mieli oddzielną salę na tego typu obrazy i malowidła. Lecz oni byli u elfów a tu panują inne obyczaje. Po kilku minutach marszu, nastolatkowie dotarli do wielkiej sali, w której centrum stał długi stół. Dzieci podeszły do niego a na krzesłach stojących przy nim, zauważyli wyryte złotymi zgłoskami ich imiona. Siódemka bohaterów miała zaszczytne miejsce przy rodzinie królewskiej. Reszta gości siedziała gdzieś indziej. W ów sali również nie brakowało bogato zdobionych obrazów, kolumn i innych tego typu ozdób. Po chwili przyszła królowa i na wstępie miała wyrzuty:
- No ale wybaczcie! Tak nie będziecie ubrani! No nie no, na miłość Elen! Saymon! Zapinaj kamizelkę bo widać ci tors! Księciu nie wypada tak się nosić!
- Ale mamo...- zaczął Saymon patrząc na mamę wzrokiem niewinnego dziecka.
- Żadne ale! Już, do swoich komnat!- ryknęła aż jeden z obrazów przechylił się. Książęce rodzeństwo posłusznie poszło do swoich komnat, pozostawiając nowych przyjaciół na pastwę ich matki.
- Dobrze moi kochani. Wami zajmę się osobiście.- powiedziała królowa zadzierając swoją suknię do góry i biec jak opętana w kierunku garderoby- No co jest? Za mną dzieci!- wyraźnie zdziwieni nastolatkowie pobiegli za królową.
      Po pół godzinie byli gotowi. Lycane wypuściła przyjaciół swoich dzieci z garderoby. Dziewczyny były ubrane w piękne, jedwabne suknie z małymi szmaragdami przy dekolcie. Z racji tego iż każda miała długie włosy, to królowa zrobiła im przepięknie falowane fryzury, ale Mindy jakoś nie było za dobrze w sukni. Chłopacy zaś ubrani byli w smokingi. Po Ishtarze widać było że czuł się nieswojo. Razem z królową wrócili do sali, w której miała odbyć się kolacja. Przed wejściem do sali spotkali Maysilee, ubraną w sięgającą do kolan zieloną sukienkę, oraz Saymona, który założył jedynie koszulę, rozpiętą pod szyją, oraz czarną kamizelkę. Oboje wyglądali przyzwoicie jak na nastoletnie książęta. Razem weszli do sali.
                
                                                        *          *          *

      Kolacja trwała trzy godziny. Niestety, nastolatkowie nie dowiedzieli się dlaczego zniszczono Szarogórę, lecz elfy innych żywiołów powiedziały że w ich twierdzach chodzą słuchy o tym że Krąg jest w pełni sił, bowiem Krąg nosi pełną nazwę Krąg Trzynastu Magów. Należą do nich najlepsi magowie każdej frakcji. W dawnych czasach mieli być strażnikami prawa, lecz dwa lata przed wybuchem Wojny owładnęła ich żądza władzy. Zaczęła się era zwana Erą Wojen. W Wojnie Sześciu Ludów magowie kręgu ponieśli dotkliwą klęskę. Według pogłosek zginęli wszyscy, lecz najwyraźniej któryś przeżył i wskrzesił resztę. Po Wojnie nastał spokój, który został zburzony wraz z zniszczeniem ostatniej twierdzy ludzi. Po wyjściu z sali, w której odbywała się kolacja, królowa zaprowadziła nowych gości do ich komnat. Każdy z nich poszedł do swojej i ,z racji tego iż było już późno, przebrali się i poszli spać.
      Lenie znowu śnił się koszmar. Śniło jej się że stoi na skraju urwiska a za nią biegnie armia orków. Na jej czele stał jedne z magów kręgu,  Issgrim. Był najlepszym orkowym czarodziejem. Dziewczyna obejrzała się, lecz to co zauważyła, zmusiła ją do skoku z urwiska. Widziała ciała martwych przyjaciół oraz książęcego rodzeństwa. Lena nie zginęła mimo skoku z ogromnej wysokości. Jako jedyna przeżyła. W tym też momencie obudziła się z krzykiem. Do jej komnaty przybiegł Seth.
- Coś się stało?- zapytał troskliwie.
- Nie, to tylko koszmar, tylko koszmar...- powiedziała nieco przestraszona dziewczyna.
- Też je miewam. Dobranoc.
- Seth?- chłopak obrócił się- Możesz zostać ze mną?
- Jasne.- chłopak podszedł do łóżka Leny i położył się obok niej. Dziewczyna wtuliła się w niego mocno i starała się zasnąć. Reszta nocy minęła spokojnie.
      Był wczesny ranek, gdy naszych bohaterów obudziła burza, która szalała na zewnątrz. Wszyscy, łącznie z książęcym rodzeństwem spotkali się w auli. Saymon jak zawsze był bez koszulki. Mindy znowu ugięły się nogi na ten widok. Nie wiedzieć czemu chłopak działał na nią jak narkotyk. Saymon przeczesał włosy dłonią.
- Was też obudziła burza?- zapytał a reszta pokiwała znacząco głowami.
- O kur*a mać! Co jest z księżycem?!- krzyknęła przerażona Miranda pokazując na ciało niebieskie, które zalewało się krwią. Po chwili niebo przecięła krwawa błyskawica co znaczyło jedno. Krąg Magów był pełen.

____________________________________________________________________

Na wstępie, pragnę was przeprosić za to że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale wracając. Podobał się rozdział czy nie? Wiem, że nie opisałam przebiegu kolacji, ale nie miałam na nią jako takiego pomysłu i wiem też że rozdział jest krótki za co też przepraszam. Czekam na wasze komentarze i przypominam że komentować można również z anonima.
Elfik Elen