środa, 12 marca 2014

Rozdział 5

    Długo wyczekiwany przez niektórych, rozdział 5! Zapraszam do czytania i przepraszam że tak długo czekaliście. No już, czytajcie i komentujcie.
____________________________________________________________________

   - Co to są Kamień Feniksa i Kryształ Wszechpotężnego Mrozu?- zapytał po chwili z ciekawością Luke.
- Są to dwa, potężne artefakty stworzone przez Formierzy* w czasach panowania Kręgu. Kamień Feniksa jest to kamień z czarnej skały, praktycznie niezniszczalnej, w której wnętrzu uwięziony jest prastary stwór stworzony z trzewi Ziemi, Feniks. Tak wiem, jest ich dużo, ale... to jest jedyny takie stworzenie które może panować nad mocą wszechognia.- powiedziała Maysilee na chwilę przerywając. Musiała wziąć oddech, gdyż czytanie z księgi jest trudne. Była bowiem napisana w staroelfickim, który znała tylko Maysilee. Nauczyła się go gdy była małą elfką światła. Zawsze ją ciągnęło do spraw zapomnianych. Po chwili odpoczynku spojrzała na zdziwione twarze przyjaciół i brata. Ten to miał wyjątkowo dziwny wyraz twarzy. Połączony był ze strachem i radością.
- A ten kryształ? Co to takiego?- zapytała Lena.
- Chwilka, już szukam coś na ten temat... O jest!- krzyknęła elfka- Hm... Kryształ Wszechpotężnego Mrozu zwany jest inaczej Sercem Lodowej Głębi. Jest to miecz stworzony również przez Formierzy, lecz przed powstaniem Kręgu. Była to potężna broń, wykuta z lodowego serca smoka Aryna. Aryn był bowiem Lodowym Tkaczem. To on był pierwszym smokiem panującym nad żywiołami natury. Formierze schwytali go, uwięzili i wycieli mu jego wiecznie lodowate serce, tworząc tym samym miecz o potężnej mocy lodu. Jedyna broń mogąca...- co to Maysilee zobaczyła w księdze mocno ją zdziwiło ale też ucieszyło. Na jej twarzy zagościł, wielki niczym banan, uśmiech. Wszyscy spojrzeli na nią jak na wariatkę i z niecierpliwością czekali na kolejne słowa. Spojrzała na nich i powiedziała: - ...zniszczyć Kamień Feniksa!- na te słowa każdy wstał z krzeseł i radości nie było końca. Tańczyli z radości, śmiali się donoście ale zabaw kres nadszedł. Po kilku minutach szału szczęścia, usiedli z powrotem na krzesła.
- Ale czekaj, powiedziałaś "jedna z broni"? To jest takich więcej?- zapytał Ishtar a w jego oczach pojawiły się iskierki nadziei.
- Jest jeszcze jedna. Jest to Miecz Cienia, najbardziej niebezpieczna broń, zarówno dla wrogów jak i właściciela. Jest to broń wykuta z tego samego materiału co Kamień Feniksa. Nie została stworzona przez żadnego człowieka tym bardziej jednego z Formierzy!- Maysilee nerwowo zamknęła księgę spoglądając na Ishtara.- Nie watro jej szukać, coś o tym wiem!
- A co mi może się stać, co?- zapytał z nutką niedowierzania.
- To że właściciel miecza ginie w ciągu dwóch miesięcy! Jego dusza zostaje zainfekowana przez miecz dziwną trucizną zabijającą duszę żywej istoty! Dlatego nikt też nie wie gdzie można znaleźć ten miecz. I bardzo dobrze!- ostatnie zdanie, elfka dodała z podniesionym głosem. Nastała cisza.
       Po półtorej godziny siedzenia w ciszy, książę elfów wstał i powiedział:
- Musimy znaleśc te przedmioty. Tylko one są nadzieją dla tego świata!
- Masz rację, braciszku. Tylko jak my je znajdziemy?
- Mam jeden pomysł.- powiedziała Lena spoglądając na swojego brata.- Bo widzisz Maysilee, nasze amulety- wyciągnęła swój amulet i położyła na stole. Luke zrobił to samo- są stworzone z żywego ognia i lodu. Więc plan jest taki, razem z Lukiem znajdziemy jakiś sposób połączenia się z nimi a wy szykujcie się do poszukiwań. Inaczej będziemy stali w miejscu, a Krąg jest z dnia na dzień coraz silniejszy!
- Masz rację Leno.- powiedział Luke podchodząc do Saymona.- Macie tu jakieś święte miejsce?
- Jest jedno. Chodźcie, zaprowadzę was.- odpowiedział patrząc na Luka i Lenę. Rodzeństwo poszło za księciem. Ich wycieczka do świętego miejsca trwała piętnaście minut. Szli przez las po pięknej ścieżce. Namalowane na niej były różne sceny przedstawiające walki i bitwy elfów z innymi stworami. Gdy doszli do celu, oczom Luka i Leny ukazała się piękna świątynia. Była nieduża a na jej dachu rosło piękne, zielone drzew. Jego korzenie leżały dostojnie na świątyni. Niektóre z nich dotykały ziemi. Wydawać się mogło, że świątynia jest zbudowana w drzewie, lub jest wielki drzewem. Tak też było. Weszli do środka. Cała świątynia lasu była wielkim wydrążonym drzewem, jedynie z zewnątrz przypominając zwykłą budowlę. W środku znajdowała się wielka biblioteka, w której centrum było miejsce do medytacji dla ośmiu osób. Nasze rodzeństwo bez chwili przemyślenia pobiegło do miejsca medytacji. Usiedli na wygodnych poduszkach na przeciwko siebie. Zdjęli swoje amulety kładąc przed sobą i zamknęli oczy. Saymon wyszedł na zewnątrz, nie chciał przeszkadzać rodzeństwu w medytacji.

                                *                   *                   *                     *

     W pałacu sprawy przybrały nieco inny kształt. Pozostali zaczęli nerwowo biec w kierunku swoich pokoi. Sami nie wiedzieli czemu. Chyba chcieli odpocząć, bo każdy wchodząc runął na swoje łoża. Z resztą, nie ma co się dziwić. Nieprzespana noc, akcja z demonem i jeszcze to odkrycie. Mają szansę powstrzymania Kręgu raz na zawsze, każdego jego członka, lecz mieli mieszane uczucia. Strach wziął górę. Bali się jak każdy. Bali się że nie uda im się znaleśc artefaktów na czas, bali się że zginą, bali się że kraina którą kochają także zamieni się w pustkowie pełne śmierci i rozpaczy. Te myśli nie dawały im spokoju od momentu zamknięcia księgi w bibliotece zamkowej. Minęło pół godziny od wyjścia Saymona, Luka i Leny a oni dalej nie wiedzieli co mają robić. Znaczy, wiedzieli lecz bali się robić cokolwiek. Lecz czas najwyższy postępować według planu. Każdy spakował najpotrzebniejsze rzeczy. Były między innymi mapy całej Fiary, mapy obozów i osad królewskich czy także planów innych zamków. Elfy światła zawsze zajmowały się architekturą Fiary więc nic dziwnego że to wszystko posiadały. Spotkali się wszyscy ponownie w bibliotece, aby poczekać na Saymona, Lenę i Luka.

                                *                     *                      *                    *

    Mijała kolejna godzina a Luke i Lena nie mogli połączyć ze swoimi amuletami. Podczas gdy rodzeństwo dalej próbowało to uczynić, nieco znudzony książę poczytał kilka książek na ten temat. Jeśli rodzeństwu się uda, będą mogli panować nad artefaktami jakimi tylko chcą i używać ich mocy, lecz w dziwny sposób. Luke panować będzie nas Kryształem Wszechpotężnego Mrozu a Lena nad Kamieniem Feniksa. Dziwny motyw ale ma symbolizować że jeden żywioł nie może istnieć bez drugiego. Dzięki nim będą w pewien sposób władać przeciwnymi mocami. Kiedyś, gdy byli dziećmi, zawsze chcieli się zamienić na moce lecz nie było to możliwe w żaden sposób. Bano się że takie zmiany mogą zabić dzieci lub odebrać ich magiczne zdolności. Lecz teraz ich marzenie poniekąd się spełni. W pewnym momencie Saymon spojrzał na rodzeństwo, które stało w nienaturalnej pozycji. W tym też momencie silna wiązka światła uderzyła w nich. Lena miała wyciągnięte ręce a nogi ustawione pod dziwnym kątem a Luke miał ręce zgięte w drugą stronę. Ich amulety uniosły się nas ziemię i po chwili wybuchły. Wydobyły się z nich Esencje w dwóch kolorach, czerwonym i niebieskim. Czerwona weszła w ciało Leny a niebieska w Luka. Sytuacja przypominała nieco ich ożywienie przez Rohena, jednego z Magów Kręgu. Wystraszony książę podbiegł do nich. Gdy zbliżył się, Luke i Lena runęli na ziemię, na całe szczęście przytomni. Po chwili wstali, nieco obolali.
- Na bogów Eo, co z wami?- zapytał Saymon.
- Co z nami? Wyglądamy inaczej?- zapytała Lena macając się po twarzy.
- Taa jak zombie. Nie, nie oto chodzi, po prostu... przed chwilą wyglądaliście jakby coś was zabijało.
- Serio? Bo czuję się jak nowo narodzony!- powiedział przeciągając się jak kot Luke. Wyglądał zabawnie więc Lena nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Po chwili śmiechów i chichów wstali z ziemi i wyszli ze świątyni. Poszli prosto do pałacu. W międzyczasie myśleli trochę o tym, gdzie są schowane artefakty. Możliwe że są w teraz w Xu, albo na Ziemi. Mieli nadzieję że oba artefakty znajdą w Fiarze, lecz jakże się mylili. Byli niedaleko zamku, gdy Luka nawiedziła dziwna wizja. Upadł na ziemię, podtrzymywał się jedynie na rękach a jego źrenice rozszerzyły się przeraźliwie.

__________________________________________________________________

*Formierze- jeden z pierwszych ludzkich plemion, które pojawiły się na Fiarze. Stworzyli wiele artefaktów. Istnieli do momentu powstania Kręgu Trzynastu i to magowie kręgu przyczynili się do ich śmieci. Wszyscy Formierzy wyginęli dwa dni przed Wojną Przywołania.
__________________________________________________________________
I jak? Pasuje rozdział? Podoba się czy nie? Piszcie w komentarzach wasze zdanie na ten temat i nie ukrywam, bądźcie wylewni w waszych wypowiedziach ^^
Pozdrawiam i do następnego,
Elfik Elen

4 komentarze:

  1. Podoba się? No oczywiście!
    Skąd wzięłaś pomysł na "zamianę" mocami? Genialne!
    Choć trochę brakuje mi tutaj reszty towarzystwa.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. *-*
    Świetnie piszesz! Brak słów! :D
    Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet fajny blog, wiesz? Może jeszcze kiedyś wejdę... (pewnie nawet nie raz) XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyrydydym. Czas na nadrabianie, bo trochę mnie na bloggerze nie było C:
    To tak w trakcie robienia prezentacji maturalnej na polski, bo mi mózg wysiada i muszę się odprężyć (ach, te muzy u Baczyńskiego, normalnie sama radość).
    Historia kamienia Feniksa, kryształu i miecza cienia (i to, że ktoś umiera jak go użyje ohooh) - boss. Bardzo lubię twoje historie rodem z przeszłości C:
    Akcja z Lukiem i Leną też niesamowita.
    Jeden z lepszych rozdziałów jak dla mnie C:!

    OdpowiedzUsuń