_______________________________________________________________________________
* Lena, Seth, Saymon *
Minęły kolejne dwa dni. Lena, Seth i Saymon po długich namowach Esalime, zgodzili się na to by dołączyła do ich grupy. Lecz był problem, król obstawił wyjście z zamku i z osady tak silnie, że nie było możliwości wyjścia. Wpadli na pewien pomysł, nie do końca mądry, ale skuteczny. Postanowili że razem z Esalime uciekną w osady elfów ziemi. Udało im się to, lecz kolejny problem, nie wzięli ze sobą map, które król ofiarował im po wydarzeniach na arenie. Saymon jakimś cudem, przywołał je i pokierowali się do elfów wiatru. Jako że mówiono że widzą przyszłość lub wiedzą rzeczy, jakich inne elfy nie wiedzą, musieli się tam udać. Musieli dowiedzieć się, gdzie ukryty jest lodowy miecz, którego szukają a także, jeśli to możliwe, kiedy jest Dzień Ośnieżonej Wierzby. Droga tam nie była łatwa. Już po oddaleniu się od osady ziemnych elfów, cała czwórka stoczyła walkę ze zbuntowanymi driadami. Następnie, w połowie trasy, kolejna walka, tym razem ze szkieletami. Byli zdziwieni że nieumarli pojawili się w lesie, w którym cały czas czwórka poszukiwaczy się przemieszczała. Osada elfów wiatru mieściła się w górach, niedaleko lasu w którym byli więc postanowili nim iść i nie wychodzić na żadne drogi czy ścieżki.
Po dwóch dniach wędrówki, dotarli do celu. Zostali przyjęci bez żadnych problemów i od razu zaprowadzeni do władcy osady. Lena i Esalime dodatkowo czerpały korzyści z przebywania w osadzie, gdyż wszyscy mężczyźni elfów chodzili z nagimi torsami. Seth i Saymon jedynie śmiali się z ich zachowania, bo co innego im pozostało? Rozebrać się i biegać jak inni? O nie, tego nie będzie. Gdy doszli do kwatery głównej władcy, powitał ich jeden z elfów wiatru. Wyróżniał się tym że miał tatuaż na klatce piersiowej i tym że jako nieliczny przebywał w kwaterze.
- Witam, jestem Victor i jestem nadwornym magiem. Jeśli chcecie złożyć wizytę królowi, musicie przejść pewien test.
- Jaki test?- zapytał Seth z wyczuwalnym zdziwieniem w głosie.
- Test prawdy. Jeśli przybyliście tutaj ze szczerymi intencjami, przejdziecie próbę pomyślnie i wpuszczę was do naszego władcy a jeśli nie to będziecie musieli stąd odejść. Takie panują tutaj zasady.- wytłumaczył młody elf wiatru patrząc na zdziwione miny Leny i Setha. Saymon i Esalime nie byli zdziwieni. W ich osadach też często organizowano taki "turniej" który ma dowieść o szczerych intencjach.
- Dobrze, to gdzie odbędzie się ta walka?- zapytała Lena.
- Tutaj, na dziedzińcu. W tej osadzie nie mamy areny. Wybierzcie zawodnika i widzimy się na miejscu.- powiedział schodząc ze schodów.
- Jeśli chcecie to ja mogę z nim walczyć.- powiedział Saymon.
- Nie, może ja pójdę. Jeszcze nigdy nie uczestniczyłam w czymś takim. Wiecie, u nas ludzi, to jedynie Sąd Boży mówi o tym czy nowoprzybyli mają szczere intencje czy nie.
- Nie! Ja pójdę.- zawołała Esalime.- Może w ten sposób udowodnię wszystkim że jako księżniczka też potrafię walczyć. Chodź Mimzi, idziemy walczyć.
Z księżniczką na czele, cała grupa dotarła na dziedziniec. Wszystkie elfy z osady się zeszły. Utworzyły krąg, w którym walczyć mieli Victor i Esalime.
- Kto jest waszym zawodnikiem?- zapytał.
- Ja.- na dziedziniec weszła Esalime z Mimzi siedzącą na jej ramieniu.
- No dobrze, to zaczynajmy.- powiedział młody elf wiatru tworząc kulę wiatru. Po chwili uwolnił ją a ta poleciała w kierunku księżniczki elfów ziemi. Mimzi machnęła ogonem i przed nią i jej panią wyrosła kamienna ściana. Kula w nią uderzyła a Esalime uniosła ręce. Z ziemi wyrosły pnącza które skierowała w stronę Victora. Ten machnął ręką a pnącza poleciały w innym kierunku. Esalime sprowadziła je na odpowiedni tor lotu i złapała nimi elfa wiatru za nogę. Uniosła go nad ziemię. Ten ręką namalował koło i po chwili pnącza przeciął dysk wiatru. Z gracją, Victor wylądował na ziemi i cisnął kolejną kulą wiatru. Esalime nie zdążyła zareagować i poleciała do tyłu. Mimzi wylądowała tuż za nią. Syknęła groźnie i machnęła ogonem. Z ziemi wyłoniły się kule skał, które lewitowały przez chwilę a po kolejnym machnięciu ogonem smoczycy, kule poleciały w Victora. Ominął prawie każdą z wyjątkiem jednej, która trafiła go w miejsce w które nie powinna. Ściślej mówiąc, w przyrodzenie. Zgiął się w pół i padł za ziemię z jękiem. Esalime uśmiechnęła się pod nosem lecz po chwili uśmiech zniknął jej z twarzy i podbiegła do elfa.
- Wszystko w porządku?- zapytała z lekkim rozbawieniem. Przecież było logiczne że biedaka boli... miejsce intymne.
- Poza tym że cholernie boli, to tak. Za chwilę zaprowadzę was do naszego władcy.- powiedział wstając. Chwilkę postał i jakby nic się nie stało, z uśmiechem na ustach ruszył ku kwaterze głównej a za nim poszli.
Po kilku minutach czekania w korytarzu, król zaprosił ich do sali audiencyjnej. Na końcu pomieszczenia, przy długim stole siedział stary elf. Miał siwe włosy i jak na swój wiek, był dość dobrze zbudowany. Miał na sobie szarą szatę z ciemnymi wzorami. Na głowie miał koronę ze srebra z Kryształem Wiatru, dzięki któremu rzekomo przepowiadają przyszłość.
- Witam Was, drogie dzieci. Co was sprowadza do naszej osady?- zapytał przyjaznym tonem.
- Zapewne król wie, ale skoro Wasza Wysokość pyta. Przybyliśmy tutaj z trzech powodów.- mówił Seth lecz przerwał i spojrzał na króla. Ten gestem dłoni, pozwoli mu mówić dalej.
- Więc, po pierwsze przysłała nas tutaj królowa elfów światła z prośbą o przydzielenie do naszej grupy jednego z magów lub wojowników do naszej kampanii.
- Victor z wami pójdzie. Mów dalej chłopcze.
- Tak jest.- powiedział pospiesznie zbierając odpowiednie słowa w głowie.- Drugim powodem jest to że nie wiemy gdzie może być ukryty Kryształ Wiecznego Mrozu.
- Jest to miecz stworzony z lodowego serca Aryna, pierwszego smoka lodu na Eo. Po co wam tak silny artefakt?
- Zapewne Wasza Wysokość wie że Krąg Trzynastu się przebudza i jest prawie pełen a z tego co wiemy, to połączona moc Kamienia Feniksa, którego szukają nasi przyjaciele, i lodowego miecza może raz na zawsze ich zniszczyć. Dlatego też przybywamy z pytaniem, gdzie jest ukryty ten miecz?- zapytał z nadzieją w oczach ziemski chłopak. Król przyjrzał mu się uważnie. Zamknął oczy. Cała grupa poszukiwawcza uśmiechnęła się a władca elfów wiatru z powrotem otworzył oczy.
- Kryształ Wiecznego Mrozu, czy też lodowy miecz nie znajduję się tutaj, lecz w Fiarze. Jest ukryty na Kryształowej Górze, na północy tej krainy.
- To po jakiego czorta wysyłano nas w głąb Xu!?- zawołał zdenerwowany Saymon. Lena i Esalime uciszyły go a Seth kontynuował.
- Więc, jeśli król pozwoli, zadam ostatnie pytanie.
- Proszę.
- Kiedy wypada Dzień Ośnieżonej Wierzby?
- Tego niestety nie wiemy. Nikt tego nie wie, ale jeśli ten dzień nastąpi to na niebie pojawi się wielka chmura w kształcie gwiazdy przeciętej w połowie.
- To wszystko co chcieliśmy wiedzieć. Dziękujemy.- Seth ukłonił się w stronę króla a następie i jego towarzysze to uczynili. Gdy król odwzajemnił ukłon, wyszli.
Gdy byli u bram wyjściowych, zatrzymał ich Victor.
- Skoro teraz jestem z wami w grupie, to może zaproponuję bardzo króciutką drogę do Fiary?- zaproponował z uśmiechem.
- Wiesz co, nawet nie najgorszy pomysł.- przyznała Esalime uśmiechając się. Elf wiatru przytaknął i wraz z nowymi towarzyszami, ruszył do gaju w którym znajdował się wygasły portal.
________________________________________________________________________________
Jak pisałam wcześniej, dodaję rozdział na koniec praktycznie tygodnia. Może byłby ciekawszy i dłuższy gdybym była w lepszym stanie psychicznym. Bo wiecie, wczoraj miałam zakończenie roku i niby pięknie ładnie ale gdy poszliśmy do naszej sali z naszą kochaną wychowawczynią, po rozdaniu świadectw zaczęły się podziękowania i wręczenie prezentu dla wychowawczyni. I kur** prawie wszyscy ryczeli. Ryczeliśmy bo już nigdy się nie spotkamy w tej szkole, w tej klasie, w tym gronie i z naszą wychowawczynią. Wiecie, tak wszyscy razem to już nigdy. Niby na nich narzekałam, ale jak się mówi: Docenia się dopiero wtedy, gdy się to straci. I powiem wam, to szczera prawda. A jeszcze wczoraj na fejsie nasza gospodarz klasowa powiedziała że mimo wszystko nas kochała jak przyjaciół. I znów się poryczałam. Potem ta osoba udostępniła mi pewną piosenkę, która jest śliczna!! A ryczałam tak przy niej że sobie tego nie wyobrażacie.
Oto link: https://www.youtube.com/watch?v=_ogwTn_y2vE&app=desktop
Dalej jak pomyślę o mojej klasie to chce mi się płakać. Te chwile z nimi spędzone były świetne. Te złe, jak i te wesołe. Serio, na tak świetnych ludzi trafić to jak wygrać w totka! Dobra, dosyć bo ja już ryczę a zaraz będzie jeszcze gorzej, więc do rzeczy.
Podobało się? Wiem że krótkie, błędów w ch*j i w ogóle ale chodzi o całość. Wiecie, czy ciekawie opisane i takie tam...
Czekam na komentarze. Pozdrawiam,
Elfik Elen
- No dobrze, to zaczynajmy.- powiedział młody elf wiatru tworząc kulę wiatru. Po chwili uwolnił ją a ta poleciała w kierunku księżniczki elfów ziemi. Mimzi machnęła ogonem i przed nią i jej panią wyrosła kamienna ściana. Kula w nią uderzyła a Esalime uniosła ręce. Z ziemi wyrosły pnącza które skierowała w stronę Victora. Ten machnął ręką a pnącza poleciały w innym kierunku. Esalime sprowadziła je na odpowiedni tor lotu i złapała nimi elfa wiatru za nogę. Uniosła go nad ziemię. Ten ręką namalował koło i po chwili pnącza przeciął dysk wiatru. Z gracją, Victor wylądował na ziemi i cisnął kolejną kulą wiatru. Esalime nie zdążyła zareagować i poleciała do tyłu. Mimzi wylądowała tuż za nią. Syknęła groźnie i machnęła ogonem. Z ziemi wyłoniły się kule skał, które lewitowały przez chwilę a po kolejnym machnięciu ogonem smoczycy, kule poleciały w Victora. Ominął prawie każdą z wyjątkiem jednej, która trafiła go w miejsce w które nie powinna. Ściślej mówiąc, w przyrodzenie. Zgiął się w pół i padł za ziemię z jękiem. Esalime uśmiechnęła się pod nosem lecz po chwili uśmiech zniknął jej z twarzy i podbiegła do elfa.
- Wszystko w porządku?- zapytała z lekkim rozbawieniem. Przecież było logiczne że biedaka boli... miejsce intymne.
- Poza tym że cholernie boli, to tak. Za chwilę zaprowadzę was do naszego władcy.- powiedział wstając. Chwilkę postał i jakby nic się nie stało, z uśmiechem na ustach ruszył ku kwaterze głównej a za nim poszli.
Po kilku minutach czekania w korytarzu, król zaprosił ich do sali audiencyjnej. Na końcu pomieszczenia, przy długim stole siedział stary elf. Miał siwe włosy i jak na swój wiek, był dość dobrze zbudowany. Miał na sobie szarą szatę z ciemnymi wzorami. Na głowie miał koronę ze srebra z Kryształem Wiatru, dzięki któremu rzekomo przepowiadają przyszłość.
- Witam Was, drogie dzieci. Co was sprowadza do naszej osady?- zapytał przyjaznym tonem.
- Zapewne król wie, ale skoro Wasza Wysokość pyta. Przybyliśmy tutaj z trzech powodów.- mówił Seth lecz przerwał i spojrzał na króla. Ten gestem dłoni, pozwoli mu mówić dalej.
- Więc, po pierwsze przysłała nas tutaj królowa elfów światła z prośbą o przydzielenie do naszej grupy jednego z magów lub wojowników do naszej kampanii.
- Victor z wami pójdzie. Mów dalej chłopcze.
- Tak jest.- powiedział pospiesznie zbierając odpowiednie słowa w głowie.- Drugim powodem jest to że nie wiemy gdzie może być ukryty Kryształ Wiecznego Mrozu.
- Jest to miecz stworzony z lodowego serca Aryna, pierwszego smoka lodu na Eo. Po co wam tak silny artefakt?
- Zapewne Wasza Wysokość wie że Krąg Trzynastu się przebudza i jest prawie pełen a z tego co wiemy, to połączona moc Kamienia Feniksa, którego szukają nasi przyjaciele, i lodowego miecza może raz na zawsze ich zniszczyć. Dlatego też przybywamy z pytaniem, gdzie jest ukryty ten miecz?- zapytał z nadzieją w oczach ziemski chłopak. Król przyjrzał mu się uważnie. Zamknął oczy. Cała grupa poszukiwawcza uśmiechnęła się a władca elfów wiatru z powrotem otworzył oczy.
- Kryształ Wiecznego Mrozu, czy też lodowy miecz nie znajduję się tutaj, lecz w Fiarze. Jest ukryty na Kryształowej Górze, na północy tej krainy.
- To po jakiego czorta wysyłano nas w głąb Xu!?- zawołał zdenerwowany Saymon. Lena i Esalime uciszyły go a Seth kontynuował.
- Więc, jeśli król pozwoli, zadam ostatnie pytanie.
- Proszę.
- Kiedy wypada Dzień Ośnieżonej Wierzby?
- Tego niestety nie wiemy. Nikt tego nie wie, ale jeśli ten dzień nastąpi to na niebie pojawi się wielka chmura w kształcie gwiazdy przeciętej w połowie.
- To wszystko co chcieliśmy wiedzieć. Dziękujemy.- Seth ukłonił się w stronę króla a następie i jego towarzysze to uczynili. Gdy król odwzajemnił ukłon, wyszli.
Gdy byli u bram wyjściowych, zatrzymał ich Victor.
- Skoro teraz jestem z wami w grupie, to może zaproponuję bardzo króciutką drogę do Fiary?- zaproponował z uśmiechem.
- Wiesz co, nawet nie najgorszy pomysł.- przyznała Esalime uśmiechając się. Elf wiatru przytaknął i wraz z nowymi towarzyszami, ruszył do gaju w którym znajdował się wygasły portal.
________________________________________________________________________________
Jak pisałam wcześniej, dodaję rozdział na koniec praktycznie tygodnia. Może byłby ciekawszy i dłuższy gdybym była w lepszym stanie psychicznym. Bo wiecie, wczoraj miałam zakończenie roku i niby pięknie ładnie ale gdy poszliśmy do naszej sali z naszą kochaną wychowawczynią, po rozdaniu świadectw zaczęły się podziękowania i wręczenie prezentu dla wychowawczyni. I kur** prawie wszyscy ryczeli. Ryczeliśmy bo już nigdy się nie spotkamy w tej szkole, w tej klasie, w tym gronie i z naszą wychowawczynią. Wiecie, tak wszyscy razem to już nigdy. Niby na nich narzekałam, ale jak się mówi: Docenia się dopiero wtedy, gdy się to straci. I powiem wam, to szczera prawda. A jeszcze wczoraj na fejsie nasza gospodarz klasowa powiedziała że mimo wszystko nas kochała jak przyjaciół. I znów się poryczałam. Potem ta osoba udostępniła mi pewną piosenkę, która jest śliczna!! A ryczałam tak przy niej że sobie tego nie wyobrażacie.
Oto link: https://www.youtube.com/watch?v=_ogwTn_y2vE&app=desktop
Dalej jak pomyślę o mojej klasie to chce mi się płakać. Te chwile z nimi spędzone były świetne. Te złe, jak i te wesołe. Serio, na tak świetnych ludzi trafić to jak wygrać w totka! Dobra, dosyć bo ja już ryczę a zaraz będzie jeszcze gorzej, więc do rzeczy.
Podobało się? Wiem że krótkie, błędów w ch*j i w ogóle ale chodzi o całość. Wiecie, czy ciekawie opisane i takie tam...
Czekam na komentarze. Pozdrawiam,
Elfik Elen