sobota, 25 stycznia 2014
Rozdział 3
Mężczyzna w kapturze przestał się śmiać i spojrzał na Michaela. Chłopak zapytał niepewnie:
- I co teraz panie?
- Teraz? Teraz otrzymasz nagrodę i kolejne zadanie.- rzucił w stronę posłańca sakiewkę ze złotymi monetami.
- Jakie to będzie zadanie panie?
- Trzymaj!- cisną w chłopaka drewnianą szkatułką a ten zgrabnie ją złapał.- Tą szkatułkę masz zanieść dla dowódcy Czarnej Pięści. Jego kwatera główna mieści się na Lodowych Bagnach.
- Ale panie, ja nie jestem wojownikiem.- Michael okłamał zakapturzonego, ponieważ nieźle sobie radził z mieczem- Jestem tylko posłańcem, a droga będzie bardzo niebezpieczna!
- Darzę ciebie całkowitym zaufaniem. No a teraz idź i dostarcz ją do celu!- po tych słowach podobnie jak Rohen, mężczyzna w kapturze rozpłyną się w powietrzu.
Rodzeństwo zaczęło się powoli odmrażać, ponieważ czas działania zaklęcia kończył się. Zasady magii są bardzo dziwne.
- Co tu się stało? I dlaczego jesteśmy cali mokrzy?- zapytała z wyrzutami Lena.
- Ee... nic ważnego opowiadania, chodźmy już.- powiedział z zakłopotaniem Michael, po czym postawił pierwszy krok do przodu i poczuł jak ktoś łapie go za przedramię. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył jak brat Leny go trzyma.
- Luke, co ty wyprawiasz?!. Chłopak podszedł do posłańca i szepną mu do ucha:
- Lepiej uważaj na to co robisz, bo może coś ci się stać.- po czym wskazał na ostro zakończoną gałąź a Michael przełkną ciężko i głośno ślinę.
Luke podszedł do niej, wziął ją do ręki i powiedział że to tylko dla bezpieczeństwa. Nieco wystraszony posłaniec powiedział:
- T.. to może już chodźmy dalej.
Ruszyli w dalszą drogę. W pewnym momencie Lena zwolniła krok i podeszła do brata pytając:
- Co ty mu powiedziałeś że się tak przestraszył?
- Nic takiego tylko żeby miał się na baczności, bo coś może mu się stać.- po czym wskazał na gałąź i oboje się zaśmiali, lecz Michael nie zwrócił na to uwagi.
- Jesteś niemożliwy Luke!
Chłopak objął siostrę po bratersku i powiedział:
- Wiem ale za to mnie kochasz. Teraz zaśmiali się tak głośno że Michael nie wytrzymał i powiedział, a raczej rykną
- Jeśli chcecie zginąć z rąk głodnych orków, to proszę bardzo. Ale jeśli nie to czy możecie zamknąć swoje jadaczki!?!. Rodzeństwo tylko spojrzało na siebie i resztę drogi byli cicho jak myszy pod miotłą.
Po pewnym czasie troje nastolatków w końcu doszło do bram Twierdzy Szarogóry.
- Więc jesteśmy na miejscu! Dotarliśmy do Szarogóry!- po tych słowach zaczęli się zachowywać jak małe dzieci. Tryskała z nich taka euforia że nawet nie zauważyli gdy bramy miasta się otworzyły...
______________________________________________________________________
I co o tym sądzicie? Czekam na komentarze! Wrzucę jeszcze siedem rozdziałów, ponieważ są już gotowe i czekają na ich ujawnienie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hmm, Luke grozi Michelowi, po czym po dotarciu pod bramy obaj wraz z dziewczyną się cieszą?
OdpowiedzUsuńDziwna relacja, ale staram się ją zrozumieć :)
Mogłabyś dodawać trochę dłuższe rozdziały?
Pozdrawiam :)
P.S Mam prośbę, mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową? To trochę denerwujące. Z góry dziękuję :)
Chodziło mi o to że cieszyli się z przybycia i że nie zginęli w połowie drogi :)
UsuńWszystkie twoje uwagi wezmę do sera i postaram się poprawić.