sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 9

  - Jakich zaklęć bo niedosłyszałem?- zapytał Luke z nutką podniecenia w głosie i lekkim uśmiechem na twarzy.
- Zaklęć masowych, drogie dziecko.
- To super!- powiedziała z entuzjazmem Lena.
- Dobrze skoro się cieszycie, to najpierw zaczniemy od wiedzy teoretycznej. Aby rzucić zaklęcie rażenia masowego nie wystarczy sam symbol, skupienie się i wypowiedzenie nazwy zaklęcia, nie to nie o to chodzi w używaniu tego typu zaklęć. Chodzi tu o przedmiot.
- To co w takim razie jaki to przedmiot?
- Różdżka lub berło magiczne, dlatego też dostaniecie je.- nauczyciel klasną w dłonie a na stołach rodzeństwa pojawiły się różdżki. Nie były to różdżki żywiołów lecz najzwyklejsze różdżki magiczne.- Oto i one. Weście je do dłoni i powiedzcie czy je wyczuwacie.
   Lena wzięła swoją różdżkę do dłoni i po chwili poczuła mrowienie w palcach, co oznaczało że różdżka będzie jej służyć przez 48 godzin. Następnie Luke wziął swoją różdżkę i poczuł jakby tracił czucie w palcach. Trafiła mu się bardzo specyficzna lecz bardzo dobra różdżka. Podobnie jak u jego siostry, różdżka będzie go słuchać przez 48 godzin.
- Wszystko jest jak należy!- powiedziała dziewczyna.
- U mnie też wszystko działa!- odpowiedział chłopak.
- To bardzo dobrze.- nauczyciel spojrzał na młodego uzdrowiciela- Poczekajcie moment sprawdzę jak radzi sobie Michael, a tym czasem zapoznajcie się ze zwojem.
  Rodzeństwo przytaknęło i zaczęło dokładnie oglądać swoje zwoje. Gdy tak oglądali zwoje, postanowili się na chwilkę zamienić zwojami aby poczytać o innych zaklęciach, nie związanych z ich żywiołem. Jednak dostrzegli coś dziwnego. Oba symbole wyły bardzo podobne i różniły się jedynie jedną kreską. W zwoju lodu ów kreska była zakręcona i skierowana w dół a zwoju ognia skierowana ku górze. Natychmiastowo podzielili się uwagą z nauczycielem, gdy ten tylko wrócił na swoje miejsce.
- Proszę pana! Mamy sprawę- krzykną do trenera Luke, który podszedł do rodzeństwa

                           *                         *                         *                           *                         

  Treningi u reszty grupy wyglądały zupełnie inaczej. Kyra strzelała z łuku w jednym końcu sali. Po przeciwnej stronie sali Miranda ćwiczyła rzuty nożami i walkę sztyletem. Na prawo od Mirandy walkę wręcz trenował Ishtar, szło to mu naprawdę świetnie, a naprawo od Kyry trenował Alistar i tak samo jak jego brat ćwiczył walkę wręcz co szło mu równie dobrze co dla brata. Trener stał po środku sali i obserwował każdego uważnie. Na jego lekcjach nie można było rozmawiać, gdyż w walce nie jest to potrzebne. Jedyne słowa które tolerował to były: tak i nie.

                          *                           *                          *                          *

- To czyli wyjaśnione tak?- zapytał nauczyciel magii.
- Tak już wszystko jest jasne.- odpowiedziała Lena a Luke przytakną. Oboje mieli uśmiechy na twarzy. Nauczyciel wrócił na swoje miejsce.
- Dobrze to skoro już wiecie co macie robić i jak, możemy przejść dalej. Jak przed każdym zaklęciem skupcie się na energii lub wyobraźcie sobie jak może wyglądać zaklęcie i namalujcie symbol, ale różdżką, nie palcem czy dłonią.
  Tym razem pierwszy był Luke. Skupianie się mu nie wychodziło w ciągu dalszym więc spróbował wyobrazić jak może wyglądać zaklęcie. Zamknął oczy. Wyobraził sobie deszcz ognistych kul spadających z ogromnej chmury ognia. Namalował symbol i powiedział:
- Deszcz ognia!. Otworzył już oczy i po chwili było tak samo jak sobie wyobraził, pojawiła się chmura ognia z której spadały kule ognia. Wszyscy byli pod wrażeniem nawet Michael odwrócił się zobaczyć jak wyszło mu zaklęcie. Nauczyciel anulował czar. Przyszedł czas na Lenę. Zerknęła ostatni raz jaki symbol powinna namalować i zamknęła oczy by móc się lepiej skupić. Otworzyła je z powrotem co oznaczało że jest gotowa więc namalowała odpowiedni symbol w powietrzu i powiedziała:
- Deszcz lodowych odłamków!- nagle zrobiło się przeraźliwie zimno więc Luke pstrykną w palce i przy każdym obecnym w sali pojawiła się kula ognia która dawała ciepło. Po chwili pojawiła się wielka ciemno-niebieska chmura z której zaczęły spadać ogromne sople i lodowe kule. Każdy był w szoku iż przy rzucaniu zaklęcia nie powinna się obniżyć temperatura, lecz każdy to zbagatelizował. Wszyscy zaczęli gratulować Lenie prawidłowo rzuconego zaklęcia.
   Nagle w sali praktyk magicznych i w sali treningowej wleciał list z wiadomością dla nauczycieli. Pisało w nim iż ich uczniowie muszą się stawić w Głównej Sali na bardzo ważne spotkanie...

______________________________________________________________________


I co sądzicie o atmosferach panujących na lekcjach? Jak myślicie komu lepiej jest się uczyć: u kogoś z kim się rozmawia czy u kogoś kto wcale nie odzywa się na lekcjach, no jedynie półsłówkami. Tutaj macie plan ich sal bo może opis był niejasny
Wiem mistrzynią Paint'a to ja nie jestem ale zawsze lepiej widzieć na własne oczy niżeli coś sobie wyobrażać.
Kolejny rozdział pojawi się jutro. Postaram się go dodać do godziny 18.00

2 komentarze:

  1. "Rodzeństwo przytaknęło i zaczęło dokładnie oglądać swoje zwoje. Gdy tak oglądali zwoje, postanowili się na chwilkę zamienić zwojami aby poczytać o innych zaklęciach, nie związanych z ich żywiołem. "
    2 zdania, 3 razy słowo "zwoje". Naprawdę postaraj się unikać powtórzeń.
    I to "ł"!
    "co szło mu równie dobrze co dla brata"- nie "dla brata, ale bratu".
    Gdy przepiszesz tekst, przejrzyj go jeszcze raz i popraw, to przestanę się czepiać :)
    Albo przed opublikowaniem prześlij komuś, kto da radę poprawić.
    Rozdział dobry, przyjemnie się czyta :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie "pisało", a "było napisane" - dostaje ci się za błędy stylustyczne, powtórzenia, ortografię :))
    Podoba mi się pomysł na opowieść. Na pewno twój styl wymaga jeszcze wprawy. Na szczęście wygląda na to, że masz pomysł, czytam dalej.
    Mam pytanie o rodzeństwo i zadam je za kilka rozdziałów :D
    Powodzenia! Oby nie hejter ;p.

    OdpowiedzUsuń