Była już noc. Idąc do gospody w której mieli przenocować, usłyszeli odgłosy szamotaniny. Pobiegli w stronę z której dobiegały krzyki. Gdy już tam dotarli zobaczyli wampira, który próbuje unieszkodliwić swoją ofiarę. Widząc to Lena bez przemyślenia co może się stać, podniosła blisko leżący kamień i rzuciła nim w wampira. Trafiła mu prosto w skroń, po czym krwiopijca skrzywił się. Widząc stojących nieopodal nastolatków zaczął się do nich zbliżać. Szedł powoli lecz widząc że nastolatkowie cofają się, przyspieszył kroku aż zaczął ich gonić. Rodzeństwo uciekało ile sił w nogach lecz wampir był o wiele szybszy. Złapał Lenę za rękę a ta krzyknęła tak głośno wampirowi w ucho że skulił się z bólu.
Lena i Luke korzystając z okazji schowali się za beczkami przy jakimś domu.
- Mam pomysł!- powiedział z dziwnym uśmiechem na twarzy.
- Więc słucham.
- Pamiętasz może nasz dzisiejszy trening?
- Trudno go zapomnieć po tym jak cisnąłeś we mnie kulą ognia!
- Już cie przepraszałem. Ale ty też mnie...
- Dobra weź mów jaki jest plan. Chłopak na te słowa zaśmiał się cicho
- Plan jest taki. Wychodzimy zza tych beczek, ja go wołam, ty zamrażasz i ja go wysadzam w powietrze. Co ty na to?
- Może się uda, ale co z tamtą dziewczyną? Nie możemy jej tak zostawić na pastwę losu.
- Zaprowadzimy ją do jakiegoś medyka. A teraz lepiej zabijmy tego wampira bo chyba nas usłyszał.
Luke się nie mylił, wampir dobrze słyszał jak rozmawiają o dziewczynie i medyku, więc od razu pobiegł z powrotem do swojej ofiary. Rodzeństwo pobiegło za nim i widząc jak chce przegryźć gardło dziewczyny, Lena w pośpiechu przypomniała sobie jedno z zaklęć unieruchamiających. Narysowała symbol zaklęcia w powietrzu i krzyknęła:
- Uderzenie Lodu!- kula lodu poleciała w wampira z ogromną siłą i przewróciła go. Na ich szczęście wampir znieruchomiał.
- Twoja kolej braciszku.
Chłopak wyobraził sobie palącego się wampira który następnie wybucha. Narysował symbol zaklęcia i krzykną:
- Wybuch ognia!- stało się dokładnie tak jak sobie pomyślał.
Zadowoleni z siebie pobiegli szybko do nieprzytomnej dziewczyny. Luke wziął ją na ręce i poszli szybkim krokiem do medyka, którego dom stał niedaleko miejsca walki z wampirem.
Lena zapukała do drzwi. Otworzył im je stary człowiek, lekko przygarbiony i gdy zobaczył dziewczynę którą Luke trzymał na rękach, rodzeństwu spadł ogromny kamień z serca.
- Sarah! Córeczko moja? Co jej się stało?
- Pańska córka- zaczęła mówić Lena- została zaatakowana przez wampira.
- Przez wampira? O na Bogów co robił tutaj wampir?- zapytał sam siebie po chwili kontynuując- Na szczęście trafiliście się wy i przyprowadziliście moją kochaną córeczkę. Proszę, proszę zapraszam do środka.- zachęcał ich ruchem dłoni staruszek.
- Ale nie chcemy przeszkadzać.- powiedział Luke.
- Ale nie będziecie przeszkadzać dzieci drogie, wejdźcie do środka.
Rodzeństwo spojrzało na siebie i po chwili weszło do domu medyka.
_______________________________________________________________________
Oto i jest kolejny rozdział. Tradycyjnie czekam na szczere komentarze a także przypominam że komentować możecie z anonima :P
Coś czułam, że w tym opowiadaniu pojawią się jakieś wampiry.
OdpowiedzUsuńBez pijawek jakoś tak nudno :D
Nie komentuję zbytnio, lecę czytać kolejne ;)
Radzę nie dodawać aż 7 rozdziałow na dzień.
OdpowiedzUsuńCzytelnik musi się zastanawiać- co sie stanie (tak jak wtedy, kiedy Bernadeta wyskoczyla z okna; zapewne nie dawalo ci spokoju, co sie z nia stalo)
Radze dodawac 2-3 rozdzialy na dzien max.
Nawet jesli jestes do przodu z pisaniem- co za duzo to nie zdrowo :)
Pozdrawiam,
Teabunny
ocaalani.blogspot.com