środa, 26 lutego 2014

Rozdział 2

     Przez moment nastolatków ogarnął niepokój i inne, dziwne, nieznane im wcześniej uczucie. Było to uczucie odosobnienia. Czuli że są jedynymi jacy przetrwali. Czy tak miała wyglądać ich misja? To pytanie dręczyło każdego, no prawie... Mindy i Setha nie zadręczało to pytanie, dlatego że nie byli stąd, więc nie wiedzą jak było tu wcześniej. Gdy zaczęli zbliżać się niepewnym krokiem w stronę obracającego się portalu usłyszeli głos. Głos dziewczyny. Obrócili się napięcie i zauważyli elfkę. Miała długie blond włosy i jasno zielone oczy. Na oko była wysokości Ishtara, który był średniego wzrostu, i miała 16 lat. Na szyi miała amulet z białym kryształem, podobnym do naszyjnika Leny. Elfka wyglądała na wystraszoną. Było widać że jest wyczerpana i ranna. Padła na twarz przed nastolatkami. Najprawdopodobniej straciła przytomność.  Ishtar i Michael podbiegli do niej u położyli na plecach. Uzdrowiciel namalował symbol zaklęcia i powiedział:
- Uzdrowienie.- rany elfki zaczęły świecić na żółto i po chwili zniknęły a ona sama się ocknęła. Nieco się wystraszyła, widząc pochylonych nad nią dwóch chłopaków. Ishtar przyłożył swój palec na jej usta i powiedział:
- Cicho. Z nami jesteś bezpieczna, nie musisz się niczego bać.
- Dzię... dziękuje wam.- powiedziała niepewnie elfka. Jej głos był tak czarujący że wystarczyły tylko te słowa żeby Istarowi serce mocniej zabiło. Po chwili milczenia elfica próbowała wstać, lecz była za słaba aby uczynić to o własnych siłach. Młody wojownik wyciągnął do niej dłoń, proponując że pomoże jej wstać. Elfka podała mu dłoń i wstała, a raczej uniosła się nieco nad ziemią. Ishtar podniósł ją z taką siłą że wleciała na niecałe dwa centymetry nad ziemią i poleciała prosto na niego tors. Spojrzała mu prosto w oczy, on zresztą też.
- Nie chcę przerywać, ale może przejdziemy przez portal w bezpieczne miejsce.- zaproponowała Lena.
- Tak.- powiedziała elfka odrywając się od Ishtara.- Przechodząc przez portal znajdziemy się w Eloni, moim domu.
- Domu?- zapytali wszyscy jednym głosem.- Jesteś elfem światła?
- Tak, jestem elfem światła.
- To co tutaj robisz?- zapytał Alistar.
- Przybyłam do mojego wujka Setariusa, zapewne go znacie, lecz gdy tu przybyłam zastałam Szarogórę zniszczoną. Po jej ulicach wałęsały się dziwne stwory. Nigdy takich nie widziałam. Były... potworne. Zabijały z taką radością... z takim szaleństwem. Coś strasznego.
- Dlatego też jestem za tym by przejść przez portal. Tam będziemy bezpieczni.- wtrąciła Lena.
- Tak, masz rację. Chodźmy.- powiedziała elfka wchodząc do portalu. Reszta uczyniła to samo.
     Po chwili znaleźli się na dziedzińcu przepięknego zamku. Był zrobiony z białego kamienia. Ramy okien były pozłacane. Dookoła twierdzy znajdował się las, a ona sama zbudowana była na górze.
- Och, księżniczka wróciła!- krzyknął jeden z żołnierzy.- Królowo Lycane, księżniczka Maysilee wróciła!
- Jesteś księżniczką?- zapytał Ishtar.
- Zaraz księżniczką! Tylko córką królowej. Yh... tak czy tak wychodzi że jestem księżniczką, więc tak. Po chwili nastolatkowie zauważyli jak z pałacu, stojącego na przeciw nich, wybiegała kobieta, raczej elfica, lecz pomijając... Była ubrana w długą biało-niebieską suknię z niebieskawymi diamentami na dekolcie. Elfka miała długie, białe włosy oraz zielone oczy. Zresztą, łudząco podobna do swojej córki. Biegła prosto w jej kierunku po czym przytuliła czule. Dziewczyna odwzajemniła gest i również wtuliła się w matkę.
- Coś ty myślała, przechodząc przez ten portal co?- pytała z wyrzutami królowa.
- Jak mówiłam dla mojego kochanego braciszka, chciałam się wybrać do wujka Setariusa. Tam też poznałam tych oto ludzi. Bo widzisz, Szarogóra upadła. Ostatni bastion ludzi nie istnieje.
- Więc niech ci ludzie zostaną tutaj. Za naszymi murami będą bezpieczni. Oprowadź ich a ja przygotuję ucztę.- po tych słowach królowa wróciła do pałacu.
      Maysilee oprowadziła nastolatków wprawie we wszystkie miejsca. Wracając ze Świątyni Światła zaprowadziła ich na polanę treningową, na której przebywał jej brat Saymon. Trenował łucznictwo ja każdy inny elf. Mindy od razu zwróciła na niego uwagę, z resztą on na nią też. Był to przystojny brunet o brązowych jak ziemia oczach. Miał czarne, krótkie włosy. Aktualnie ćwiczył bez koszulki więc można było zauważyć jego umięśniony tort. Mindy aż ugięły się nogi gdy elf zaczął iść w ich kierunku.
- O siostrzyczka wróciła. Jak widzę w towarzystwie!- krzyknął biegnąc. Gdy tylko znalazł się obok siostry przytulił ją i pocałował w policzek. Ona również to uczyniła, bowiem u elfów światła, rodziny królewskie w ten sposób witały się.
- No a co myślałeś? Że zostawię ciebie samego? Ha ha!- Maysilee zaśmiała się a jej brat uczynił to samo.- Ah, wybaczcie.- zwróciła się do znajomych- to jest mój starszy brat Saymon. Nikt nie włada łukiem jak on.
- Ekhem! Z wyjątkiem mnie oczywiście.- wtrąciła Kyra.
- A chcesz się przekonać, o pani?- zapytał Saymon.
- No jasne. I nazywam się Kyra, tak dla ścisłości.
- Więc chodźmy. Sprawdźmy kto jest lepszym łucznikiem.- chłopak obrócił się a za nim poszła reszta nastolatków. Maysilee i reszta usiedli na trybunach a Saymon i Kyra poszli do stoiska z łukami.
- Który wybierasz?
- Hm... może ten.- pokazała palcem na łuk z czarnego cisu.
- Dobry wybór. To w takim razie ja wezmę ten.- książę chwycił łuk z ciemnej wierzby. Oboje biorąc łuki poszli po kołczany z kompletem strzał. Strzał standardowo było dwadzieścia. Zakładając kołczany podeszli do wyznaczonych miejsc. Po chwili Saymon podniósł lewą rękę a przed nimi pojawił się promień światła. Wydobywał się z nieba a przy zetknięciu z ziemią, stworzyły tarcze strzeleckie.
- Damy mają pierwszeństwo.- powiedział elf. Kyra wyciągnęła strzałę z kołczanu, założyła na łuku. Chwila skupienia i puściła strzałę. Wbiła się w sam środek tarczy. Nastolatkowie z trybun zaczęli klaskać. Saymon także pogratulował precyzyjnego strzału. Kolej na księcia. Wyciągną strzałę z kołczanu, położył na łuku i od razu strzelił. Strzała wbiła się w sam środek tarczy. Nastolatkowie również teraz zaklaskali. Kyra posłała tylko uśmieszek w kierunku księcia. Kolejne rundy przebiegły w ten sam sposób. Oboje doszli do wniosku że są równie dobrzy w strzelectwie. Usatysfakcjonowana Kyra podbiegła do Luka dając mu całusa w usta. Chłopak odwzajemnił gest. Książę Saymon zdjął pusty kołczan i założył skórzaną kamizelkę. Po chwili przybiegł do nich jeden z posłańców królowej. Oznajmił iż uczta jest gotowa a królowa Lycane prosi nowo przybyłych gości oraz książęce rodzeństwo na kolację. Maysilee i Saymon spojrzeli na siebie i niechętnym krokiem ruszyli ku pałacowi. Reszta nastolatków poszła za książętami.

____________________________________________________________________________

Na wstępie, pragnę Was przeprosić że rozdział pokazał się tak późno, lecz spowodowane jest to tym iż dzisiaj miałam dzień otwarty w mojej szkole i musiałam prezentować gry edukacyjne z języka niemieckiego,  i dlatego jest taki (może) krótki. I uprzedzam, może pojawić się masa błędów, lecz wracając...
I jak, podoba się? I jak myślicie, czy coś wydarzy się na kolacji organizowanej przez królową? Czekam na  Wasze komentarze.
Elfik Elen
PS. W zakładce "Bohaterowie" pojawiły się dwie nowe postacie. Chętni ich ujrzenia? To zapraszam >>KLIK<<

poniedziałek, 24 lutego 2014

Część 3 "Czas niepokoju" Rozdział 1

    Zniszczone budynki, palące się drzewa, krzewy i ławki, zadymione ulice. Ogółem zniszczenie. Taką Szarogórę zastali nastolatkowie po przybyciu. Portal wyrzucił ich w niegdyś pięknych ogrodach Szarogórkich, których zazdrościły nawet elfy. Teraz ogrody były wypalone i brzydkie. Jedynie jedna z budowli przetrwała, kolumna z olbrzymim niebieskim kryształem. Nie dowierzając, bohaterowie zaczęli stawiać niepewnie kroki w przód. Idąc powolnym krokiem rozglądali się w różnych kierunkach, lecz widać tylko było zadymione ulice.
- Ej, chwileczka. Przecież na historii magii mówiono o tych kolumnach.- powiedział Michael pokazując palcem reszcie budowlę z kryształem.- Jeśli wieżyc słowom nauczycieli i ich zapiskom, jest wejście do wnętrza kolumny. Lecz jest...
- Taa, wiara w nauczycieli, ha ha!- parschnął Alistar- Spójrz, gdyby tak było wejście to ludzie by się tam ukryli a nie leżeli martwi na ziemi!- mówił podniesionym tonem pokazując palcem martwe ciała kobiet, dzieci, starców, mężczyzn i wojowników Zakonu.
- No dobra, a jeśli nie wiedzieli? Jeśli nikt im nie powiedział? Co jeśli jednak są tam ocaleni?!
- Słyszysz siebie? Jak mieli tam wejść nie znając sposobu?!
- Yhh!!! Ale ty tępy jesteś! Nawet jeśli nikt nie przeżył to watro tam iść i poszukać wejścia. W najgorszym wypadku wrócimy bez niczego!- Alistar zirytował się i wyciągną swój miecz z wielką gracją i przystawił go Michaelowi do gardła.
- Jak mnie nazwałeś, szczeniaku!?!
- Że jesteś tępy, tępy osiłku!
- Trzymajcie mnie bo go zabije!
- Ej chłopaki!- wtrącił się Seth rozdzielając ich.- Nie ma sensu kłócić się o takie pierdoły! Dość krwi już przelano w ostatnich dniach, z resztą sami widzicie... Przecież to jest świat magii, więc co jeśli Michael ma rację? Co jeśli rzeczywiście nielicznym udało tam się wejść? Dlaczego by nie spróbować?!
Alistar wbił miecz w ziemię i podszedł do chłopaka łapiąc za ramiona i lekko potrząsając- Bo to nie ma sensu, zrozum!- Seth wyrwał się nerwowo i powiedział.
- Jak se chcecie. Chodź Michael,- podszedł do blondyna- sprawdzimy to. A ten, jak ty go nazwałeś... a tak tępy osiłek niech stoi tam gdzie stoi.- powiedział to i zauważył jak Alistar robi się czerwony. Uśmiechnął się i razem z Michaelem poszli pod kolumnę. Reszta stała i patrzyła na chłopaków.
     Na całe szczęście budowla z kryształem stała nie daleko, dzięki czemu nie stracili dużo czasu na dojście. Michael i Seth stanęli i przyglądali się budowli. W pewnym momencie usłyszeli jak ktoś wybiega z jednej z zadymionych ulic, krzycząc:
- Wojna! Wojna budzi się na nowo! Krąg znów jest pełny! Wojna! Wojna się budzi!!- nim którykolwiek z nastolatków mógł wyjść z szoku postać wbiegła w kolejną, zadymioną ulicę. Ishtar i Luke pobiegli za nim. Po chwili wyszli z uliczki i gestami oznajmili że go zgubili. Michael i Seth wrócili do odkrywania wejścia. Chłopak mając powoli dość spojrzał ukradkiem na blondyna, który najwyraźniej starał się sobie coś przypomnieć.
- Już wiem! A... cholera,- uderzył się w czoło- nie mamy maga ziemi w załodze.
- A do czego ci mag ziemi?- zapytał Seth.
- Bo ci czarodzieje mogą wyczuwać różne wibracje czy znajdować ukryte wejścia!
- Ale macie dwóch telekinetyków. Mindy przed wyjściem pokazała mi jak wyczuwać różne niewidzialne rzeczy. Lecz sam nie dam rady. MINDY CHODŹ TU!- rykną a dziewczyna posłusznie przyszła.
- Co jest?
- Pomożesz nam. Musimy zlokalizować wejście.
- No dobra. To do roboty!- powiedziała ochoczo dziewczyna i podeszła do kolumny. Seth także podszedł do budowli i przyłożyli dłonie na niej. Zamknęli oczy i zaczęli obmacywać budowlę. Trwało to trochę, bo Luke i Lena walczyli na zaklęcia (niestety chłopak przegrywał), Kyra strzelała do stworzonej przez Lenę lodowej tarczy, Miranda rozmawiała z Michaelem a Alistar i Ishtar bawili się swoimi amuletami, wyglądali tak słodko... Po chwili Mindy rozdarła się:
- Mam! Znalazłam wejście!- na te słowa reszta przestała wykonywać wcześniej rozpoczęte czynności i zaczęli iść w kierunku kolumny. Lena nie chcąc przegrać walki wykonała jeden szybki ruch i powaliła brata na ziemię. Gdy już leżał na ziemi, usiadł, zwinął się w kulkę i udawał że płacze. Ta poza zawsze kazała Lenie pomóc bratu. Wydawał się wtedy taki bezbronny i niewinny. Zawsze tak robił gdy był mały i coś przeskrobał, z resztą dziewczyna robiła tak samo. Podeszła do niego i usiadła obok, obejmując. Chłopak wykorzystując sytuację złapał lekko siostrę za rękę i przewrócił. Oboje zaczęli się śmiać. Tą zabawę nazywali: "nie daj się zwieść wrogowi" lub jakoś tak. Osiem lat bycia martwym jednak czyni swoje. Całą sytuację obserwowała reszta.
- No dobra, dziecinki! Chodźcie do tatusia!- Alistar zaśmiał się lecz po chwili poczuł jak ktoś się do niego przytula. Było to rozbawione rodzeństwo. Uśmiechnęli się słodko.
- To gdzie idziemy tatusiu?- zapytała Lena ledwo powstrzymując śmiech.
- Otóż moi drodzy, idziemy do tej okazałej kolumny. która okazała się wieżą. Dziękujcie cioci Mindy i wujkowi Sethowi że znaleźli wejście. A i także wujkowi Michaelowi, że wpadł na ten pomysł.
- Dobra, żarty żartami ale lepiej zbadajmy co jest w środku okej?- zapytał Ishtar z powagą w głosie. Rodzeństwo i reszta przytaknęli i weszli jeden za drugim do wnętrza budowli.
     Wbrew pozorom w środku było dużo miejsca, mimo że kolumna wyglądała na węższą. Lecz to był świat magii jak to Seth powiedział, więc nie ma się czemu dziwić. Nasi bohaterowie po godzinie pobytu w budynku, znaleźli schody prowadzące na górę. Bez zastanowienia pobiegli po schodach na najwyższe piętro. Gdy już tam byli, zdziwili się ogromnie. Ten "kryształ" nie był kryształem. Był to piękny obracający się portal. Niedaleko niego stała tabliczka z napisem: Do Eloni, twierdzy elfów światła.

________________________________________________________________________

Rozdział może i krótki ale ważne że jest. I z góry uprzedzam że pisany pod presją obserwującego brata i mamy, więc błędy czy inne niedociągnięcia mogą się pojawić i przepraszam że pojawił się po wyznaczonym czasie, ale pisanie z publiką nie jest za miłym przeżyciem, zwłaszcza u mnie... Ale wracając. Jak wrażenia? I standardowo, jak myślicie, co wydarzy się w kolejnym rozdziale? Czekam na komentarze.
Elfik Elen
PS. Dla zainteresowanych to zamek w nagłówku przedstawia twierdzę elfów światła, czyli Eloni.

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 11

     Mindy i Seth byli nie daleko starej chaty, gdy usłyszeli że coś za nimi pada. Obrócili się napięcie lecz nic nie zauważyli. Popatrzyli się na siebie zdziwionym spojrzeniem i ruszyli ponownie ku chacie. Wchodząc znowu usłyszeli szamotanie się czegoś. Tym razem Seth podszedł bliżej a dokładniej, w miejsce z którego dochodziły ów odgłosy. Góra, dół, lewo, prawo i nic. Nie zauważył nic podejrzanego więc wrócił do chaty w której Mindy przygotowywała przedmioty potrzebne do treningu. Dzisiaj miała pokazać chłopakowi jak podpalać siłą umysłu. Lecz jak zwykle bywało, chłopak nie wiedział czego dziś będzie się uczył.
- Dobrze misiek,- zaśmiała się i spojrzała na Setha- dzisiaj pokaże ci jak podpalać przedmioty siłą umysłu. I tak, wyprzedzę twoje pytanie, jest to możliwe. Wystarczy że się skupisz na mikrokomórkach przedmiotu łącząc je ze sobą. To skumuluje ciepło które po chwili zamieni się w ogień, palący przedmiot. Lecz jeśli będziesz chciał by ogień się palił i nie podpalał przedmiotu, wystarczy że skupisz się na ogniu, ja przy przenoszeniu przedmiotów. Pokażę ci jak to robić.- Mindy podeszła do kominka do którego włożyła kilka kawałków drewna. Odsunęła się trochę a po chwili wyciągnęła prawą dłoń przed siebie i patrzyła nieprzerwanie na drzewno. Po chwili zapaliło się dzikim płomieniem. Dziewczyna zacisnęła dłoń w pieść a ogień uspokoił się a po chwili znikł. Seth był pod takim wrażeniem że opadła mu szczęka. Mindy podeszła do niego i zamknęła mu buzię. Nastolatkowie nie wiedzieli że Lena to wszystko widzi i słyszy. Stała ona bowiem przy oknie, na przeciw stojących przyjaciół. Z niego mogła widzieć dosłownie wszystko co chciała.
      Przyszła kolej na chłopaka. Podszedł do kominka i spojrzał na drzewo. Nie było śladu ognia. To go jeszcze bardziej zdziwiło. Odsuną się i staną dokładnie tam gdzie Mindy przy ćwiczeniu. Wyciągną prawą dłoń i skupiał się na drzewie. Wyobraził sobie że mikroelementy w kawałkach drewna łączą się i kumulują ciepło. Tak też się stało, drzewo robić się ciepłe co można było wnioskować po pojawieniu się dymu. Po chwili pojawił się ogień, równie dziki co u jego poprzedniczki. Próbował go uspokoić, lecz nie dał rady. Nie mógł się skupić bo był za bardzo zadowolony tym co przed chwilą udało się uczynić. Mindy podeszła do niego, położyła swoją dłoń na jego torsie i lekko odsunęła. Chwyciła jego drugą dłoń, skierowała ku ogniowi i zbliżyła się do jego ucha, szepcząc by zapomniał o wszystkim co jego otacza. Jest tylko on i ogień, który musi uspokoić. Chłopak otrząsną się i skupił się na ogniu. Po chwili przestał szaleć i zmniejszył swój rozmiar. Był to teraz mały płomyczek tańczący na kawałku drewna. Seth tak bardzo się ucieszył że przytulił Mindy i pocałował w policzek. Dziewczyna spojrzała na Setha i pocałowała go w usta. Chłopak, o dziwo, nie sprzeciwił się. Lena nie wytrzymała, oderwała się od okna i pobiegła do wejścia starej chaty.
- Co tu, na wszechpotężny mróz, się dzieje?!- w jej dłoniach zaczęła pojawiać się wiązka lodu. Mindy i Seth widząc Lenę puścili się i odsunęli.
- Lena, to nie tak jak myślisz. Po prostu...- chłopak chciał kontynuować wypowiedz lecz jego dziewczyna przerwała mu.
- Po prostu co? To wyglądało jakbyś tylko czyhał aż Mindy do ciebie podejdzie! Z resztą ty też nie jesteś lepsza- skierowała wzrok na dziewczynę- Po jaką cholerę go całowałaś co? Jeśli ci się podoba to mów śmiało! On i tak jest ze mną.
- Ale to na prawdę nie tak.- próbował chłopak podchodząc do Leny.
- Nie podchodź!- rzuciła ostrzegawczo lecz chłopak nic sobie nie robił i dalej podchodził do nastolatki. Nie wytrzymała i cisnęła w Setha wiązkę lodu, zamrażając go do pasa.
- Dobra, zasłużyłem. Ale wysłuchaj nas dobrze?
- Taak, z chęcią posłucham waszych... usprawiedliwień.- powiedziała z ironią po czym podeszła do stołu i usiadła na nim. Mindy dalej stała przy kominku i nie powiem, nieco się bała Leny w takim stanie. Zazdrosna dziewczyna jest zdolna do wszystkiego. Tak szczerze mówiąc, to podobał jej się Seth. Zawsze traktowała go jak popychadło ale i kochała się w nim skrycie.
- Noo, słucham!- powiedziała nerwowo Lena.
- Więc tak. My ćwiczyliśmy podpalanie siłą umysłu, z resztą sama widziałaś... Wracając, kiedy przyszła moja kolej nieco się bałem że mi nie wyjdzie, lecz gdy się udało stworzyć ogień i jeszcze go uspokoic... to jest niesamowite uczucie i nierozważnie dałem upust mojej radości całując Mindy w policzek. Ale to był tylko całus w policzek! Nic nie znaczył.- mówił tak spokojnym i niewinnym głosem że Lena zmieszała się nieco.
- A ty Mindy? Dlaczego pocałowałaś go w usta? Po jaką cholerę to zrobiłaś?!
- Bo... ja... nie wiem sama. Samo jakoś, może chciałam poczuć jak to jest kogoś całować, sama nie wiem! Działałam jak w amoku. Byłam tak szczęśliwa że Sethowi udało się opanowac podpalanie że... samo tak wyszło. I przepraszam cię za to! Już nigdy tak nie zrobię, obiecuję!- teraz Lena była tak omotana że nie wiedziała co powiedzieć.
- Z jednej strony chcę wam przebaczyć i zapomnieć ale z drugiej strony jaką mam pewność że to się na pewno nie powtórzy?
- Możemy złożyć Przysięgę Wieczystą.- zaproponowali razem Mindy i Seth.
- Ale wiecie że jeśli ją zerwiecie, to zginiecie. I nie będzie odwrotu. Osoba która zginie przez Wieczystą Przysięgę nie może być wskrzeszona.
- Jestem gotowy umrzeć w imię naszej miłości Leno.- oznajmił Seth bardzo czarującym głosem. Lena zarumieniła się i odmroziła chłopaka.
- No dobra. Podejdźcie do siebie i złapcie za przeciwległe dłonie.- przyjaciele Leny podeszli do siebie bardzo pewnym krokiem i złapali się za dłonie, w taki sposób jak się łapie do złożenia przysięgi.- Czy ty Mindy Mcready obiecujesz nie całować i nie okazywać uczuć miłosnych do tego tu obecnego Setha Smith?
- Obiecuję.
- Czy ty Secie Smith obiecujesz nie całować i nie okazywać uczuć miłosnych do tu obecnej Mindy Mcready?
- Obiecuję.
- Jako osoba prowadząca muszę was uświadomic że zerwanie przysięgi jest równe śmierci. Czy jesteście pewni waszych obietnic?
- Tak!- powiedzieli razem przytakując jednocześnie.
- W takim razie uważam Przysięgę Wieczystą za zawartą. I jeszcze jedno, przysięga może być zerwana tylko przez prowadzącego, czyli przeze mnie.- w tym samym momencie na dłoniach Setha i Mindy pojawiła się złotawa nić która była znakiem czystości serca i szczerości słów. Gdy nić zniknęła nastolatkowie puścili się.
- Jeśli skończyliście to może wracajmy. Zaczyna się ściemniać.- zaproponowała Lena patrząc przez okno.
- Masz rację. Wracajmy.- powiedziała Mindy wychodząc jako pierwsza ze starej chaty. Seth i jego dziewczyna objęli się i również wyszli z domu. Cała trójka szła w kierunku pensjonatu. Doszli do niego bez żadnych problemów w piętnaście minut. Przed wejściem spotkali Luka i Kyry, szukających trójki przyjaciół.
- Dobrze że jesteście!- zaczął Luke.- Michael ma ważną wiadomości do nasz wszystkich, a raczej jego runy... nie ważne. Powie dopiero wtedy gdy będziemy razem, więc szybko!- na te słowa Seth i Lena puścili się i całą piątką pobiegli do pokoju chłopaków. Byli już tam wszyscy. Miranda stała przy oknie, opierając jedną nogę o ścianę, Ishtar i Alistar stali przy swoich łóżkach a Michael siedział w centrum pokoju z runami przed sobą. Miał wyraźnie smutną minę. Kyra i Luke podbiegli do niego a Seth i Lena usiedli na krzesłach. Mindy podeszła do pułki z książkami.
- Jesteśmy wszyscy. Możesz mówić.- powiedziała łagodnym głosem Miranda. Michael podniósł głowę a w jego oczach kręciły się łzy. Otarł jedynie oczy i zaczął mówić.
- Mam dobre i złe wieści. Od których zacząć?
- Od złych.- powiedzieli wszyscy.
- Więc tak, runy pokazują że w Szarogórze stało się coś złego. Nawet bardzo. Poprzedniej nocy miałem sen w którym śniło mi się że różne potwory atakują Szarogórę i niestety, zwyciężają. Automatycznie się obudziłem i myślałem że to jest kolejny z głupich snów, lecz gdy wróciliśmy ze szkoły runy świeciły się, co oznaczało że chcą coś powiedzieć. Wysypałem je przed siebie i ułożyły się w słowa: Miasto rodzinne zniszczone jest. Wracajcie czym prędzej ratować je. I wtedy przypomniałem sobie o śnie i sądzę że już nie mamy do czego wracać... Szarogóra upadła. Ostatni bastion Królestwa Ludzi zniszczony. Teraz nigdzie nie jest bezpiecznie nawet tu, na Ziemi.- wszyscy obecni słuchali z niedowierzaniem.
- A dobra wiadomość?- zapytał Alistar.
- Portal do ruin Szarogóry otwiera się wyjątkowo za dwie godziny.
- No to moi państwo. Szykujemy się do podróży!- powiedziała ochoczo Mindy.
- Właśnie. Skoro Szarogóra została zniszczona, to musimy się dowiedzieć dlaczego i należało ją pomścić!- powiedział Ishtar.
- Skoro chcecie... Możemy iść. Ale czy Seth jest na tyle wyszkolony by wyruszyć w tak niebezpieczną podróż?- zapytał Michael.
- Jasne że jestem! Chcę wam pomóc, z resztą i tak bym musiał tam z wami iść, więc...
- No dobra, czyli chodźmy już do miejsca w którym ma znajdować się portal. Tak na niego poczekamy i od razu wbijemy do Szarogóry!- powiedziała Kyra wychodząc z pokoju. Reszta poszła za nią. Jedynie Michael musiał zebrać runy z podłogi i pędem dołączył do reszty.
     Wszyscy poszli do miejsca w którym miał znajdować się portal czyli do ogrodu a dokładniej, pod płaczącą wierzbę. Usiedli tworząc krąg i czekali na portal. Rozmawiali jeszcze o tym co będą robić jeśli przepowiednia run będzie prawdziwa. Nawet nie zauważyli kiedy minęły dwie godziny. Tak jak przewidywał Michael, portal pojawił się. Wszyscy oprócz Mindy i Setha przywołali swoje bronie. Pojawiła się chwila zwątpienia.
- A co jeśli to pułapka?- zapytała Lena.
- W najgorszym wypadku, schwytają nas. Nie ma się czego bać siostrzyczko.- powiedział Luke i poklepał siostrę pokrzepiająco w plecy. Uśmiechnęła się i po kolei zaczęli wchodzic do portalu. Najpierw Alistar. Po nim Ishtar, Kyra, Luke, Mindy, Michael i Miranda. Seth stanął przez niebiesko-czarną dziurą, obrócił się i spojrzał na swój dom.
- Jeszcze tu wrócę. Obiecuję wam!- mówiąc to pomyślał o rodzicach którzy nie wiedzą nic. Znów obrócił się i wszedł do portalu. Po tym jak chłopak znikł, niebiesko-czarny krąg znikł...

                               KONIEC CZĘŚCI II

______________________________________________________________________

Zapewne nie spodziewaliście się takiego obrotu spraw co? Zapewne chcielibyście żeby było więcej rozdziałów w tej części, lecz mogę jedynie obiecać, że w części trzeciej będzie ich najmniej dwadzieścia. To macie jak w banku, ale wracając... Podobał się rozdział? Jak myślicie, co się wydarzy po pojawieniu się bohaterów w Szarogórze? Czekam na komentarze i do następnego posta!!
Elfik Elen


środa, 19 lutego 2014

Znowu Ważne :D

     Wiecie co, niepotrzebnie panikowałam. Mam mój kochany internet! Ale niestety, nie mogę dodać zaległych rozdziałów z racji tego iż przy odwiruszaniu, czy jak tam to się nazywa, wszystkie pisane na brudno rozdziały na kompie poszyły... z dymem. Dlatego też kolejne rozdziały pojawiać się będą według rozpiski, czyli najbliższy pojawi się w piątek.
Pozdrawiam,
Elfik Elen
PS. Podobna wiadomość pojawi się również na drugim blogu

wtorek, 18 lutego 2014

Mega Wazne

     Moi kochani!
Z racji tego iz moj kochany internet sie popsul albo zawiruszyl, cholera go wie, nie moge dodawac rozdzialow a pisanie na telefonie daje wiele do zyczenia. Ewentualnie jutro postara sie cos dodac bo mam dwa okienka wiec... jest szansa. Podobra informacja pojawi sie na drugim blogu.
     Pozdrawiam,
        Elfik Elen

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 10

     Mindy i Seth rozmawiali ze sobą do rana, nie wiedząc kiedy wrócili ich przyjaciele. Była godzina 6.00, więc nie było czasu na sen. Musieli spakować podręczniki od historii, biologii, angielskiego i matematyki oraz stroje do lekcji wychowania fizycznego. Spakowali się w dziesięć minut i zarzucając plecaki na plecy zeszli na dół. Co prawda, pierwsza lekcja zaczynała się o 9.50, lecz mieli pewny problem. Ferajna z Szarogóry nie była zapisana do ich szkoły. Seth poprosił swojej mamy aby zadzwoniła tam i załatwiła sześć miejsc. Lena chodziła do tej samej klasy co Seth. Michael i Miranda do tej samej co Mindy a Luke, Kyra i Ishtar mieli miejsca w klasie trzeciej gimnazjum. Alistar miał ukończone osiemnaście lat więc nie musiał chodzić do szkoły. Jako jedynemu się poszczęściło.
     Mindy i Seth zorganizowali reszcie książki i plecaki. Nastolatkowie z drugiego świata spakowali się i poszli na śniadanie. Zjedli je razem i nie wiedzieć kiedy była godzina 8.00. Czas wychodzić. Niechętnie podeszli do wyjścia, lecz w końcu wyszli. Na zewnątrz był już pan Smith, czekając na nastolatków w samochodzie, a raczej vanie. Wsiedli i pojechali do szkoły.
      Ojciec Setha wysadził dzieciaki pod szkołą a sam pojechał do pracy. Była godzina 8.30 więc mieli jeszcze czas. Weszli do budynku a Mindy zaczęła oprowadzać resztę po szkole. Seth, jak zwykle, pobiegł do szkolnego sklepiku i kupił sobie kanapkę i wodę. Sklepik mieścił się na pierwszym piętrze, więc dołączył do reszty biorąc łyka wody. Podczas oprowadzania nasi bohaterowie napotkali pewną przeszkodę, w postaci dwóch dziewczyn. Były to Beatha i Lithere, bliźniaczki które zakochiwały się w każdym nowym chłopaku w szkole. Bez wahania podbiegły do Luka i Ishtara kokietując ich. Kyra na ten widok zrobiła się czerwona.
- Zostaw mojego chłopaka głupia glizdo!- warknęła do Lithere dobierającej się do Luka.
- A gdzie to jest napisane, że to TWÓJ chłopak?- zapytała chichocząc ta druga.
- W moim sercu.- powiedział Luke podchodząc do Kyry obejmując i całując w policzek.
- Pff... Wielka mi miłość! Jeszcze będziesz błagać mnie o chodzenie!- warczała do Luka lecz ten nie słyszał jej bo oddalił się na moment. Grupa ruszyła dalej a czarodziej ognia dołączył po chwili. Byli na drugim piętrze, gdzie zaczynają się ich dzisiejsze zajęcia. Była godzina 9.35 więc ludzie zaczęli się schodzić i robić sztuczny tłok w koło nowych uczniów, którymi byli bohaterowie. Lecz im to nie przeszkadzało, zajmowali się tym czym powinni czyli powtarzaniem do matmy na kartkówkę, która zapewne będzie na dzień dobry... Po dzwonku na lekcje pod salę 206, czyli salę od matematyki, przyszedł pan Circle. Miranda i Michael poszli do sali obok, ponieważ mieli tam geografię a Luke, Kyra i Ishtar do sali 105 na historię.
       Na matematyce, według założenia uczniów, była kartkówka powitalna sprawdzająca co uczniowie pamiętają po wakacjach. Jak się okazało, nic. Polała się fala jedynek z wyjątkiem trzech osób, Setha, Mindy i Leny, która zadziwiająco dobrze znała się na zasadach matematycznych. Dostali oni czwórki. Radość była wielka ale i krótka, bo reszta uczniów spojrzała na nich sztyletującym spojrzeniem. Opuścili jedynie głowy, chichocząc do siebie.
        Geografia jak geografia, nuda na maksa. Tak myślała przynajmniej Miranda, próbując skupić się na lekcji. Michael myślał inaczej. Podobała mu się geografia. Ich nauczycielka, pani Grand, była wymagającą ale i fajną nauczycielką. Można było z nią pożartować i w ogóle, ale jeśli miała przeprowadzić ważną lekcję to informowała o tym swoich uczniów wcześniej. Ogólnie geografia przebiegła pomyślnie.
      Z historią były problemy. Luke, Kyra i Ishtar nie rozumieli w ogóle co działo się na Ziemi. Wiedzieli co w tym czasie działo się w Fiarze, ale na Ziemi... za licho im nie szło. Nieco zdenerwowany pan Sword, podszedł do nich i zaczął tłumaczyć że jeśli nie wezmą na poważnie tego co mówi, to całą klasę czeka kartkówka. Każdy uczeń spojrzał na nich błagalnym ale i złowrogim spojrzeniem. Poprzysięgli że puki są na Ziemi, będą się uczyć nudnej jej historii.
      Kolejne lekcje przebiegały podobnie jak reszta. Nastolatkowie spotkali się dopiero przed wyjściem ze szkoły. Porozmawiali nieco o przebiegu dnia i poszli pieszo do pensjonatu. Gdy przechodzili obok sklepu ze słodyczami, Lena i Kyra stanęły jak wryte. Kochały czekoladę i słodycze w różnych formach. Nie mogąc się powstrzymać wbiegły do środka, kupiły kilkanaście opakowań czekolady, lizaków i innych słodyczy. Można powiedzieć że były uzależnione, i to bardzo. Reszta drogi do pensjonatu przebiegała w naprawdę fajnej atmosferze, lecz zawsze musi być kres dobrych klimatów. Gdy weszli na drogę leśną, poczuli dym. Dym palącego się drewna...
- Kurde, moja chata się pali!- krzyknął Seth biegnąc w kierunku pensjonatu. Reszta uczyniła to samo. Na całe szczęście to tylko pan Smith próbował rozpalić ognisko. Niestety, mistrzem nie był.
- Boże tato! Ty wiesz jak się wystraszyłem?!- zapytał zdenerwowany chłopak.
- Wystraszony, czym? Tym że podpalam ognisko?
- Yyy... można tak powiedzieć, z resztą nie ważne. My idziemy do siebie.- powiedział wchodząc do środka. Reszta zrobiła to samo, lecz wcześniej przywitali się z ojcem Setha.
- No ruszcie że się! Ja i Mindy mamy zaraz trening!- krzyknął nastolatek.
- Tak a jaki?
- Tajemnica.- oznajmiła Mindy w zawrotnie szybkim tempie. Uśmiechnęła się i pobiegła do Setha, uderzając lekko w tył głowy.- Głupi głupku, chcesz żeby się wydało?!
- Sory, nie pomyślałem.
- To na drugi raz myśl trochę. To nie boli...
- I kto to mówi...- Mindy nastawiła się do walki lecz Seth wyminął ją i poszedł do swojego pokoju.
     Minęło pół godziny. Mindy i Seth spotkali się przy wyjściu i razem poszli na trening. Lecz nie wiedzieli że zazdrosna Lena poszła za nimi...

____________________________________________________________________________-

Ciekawi co się wydarzy na kolejnym treningu naszych milusińskich? To apeluję o dotrwanie do poniedziałku! A będzie watro bo będzie akcja, akcja reanimacja i w ogóle wszystko co się tylko nada! Haha! A tak wracając, to podobał się rozdział? Czekam na komentarze i przypominam o moim drugim blogu na którego z przyjemnością zapraszam!! KLIK




Nagły wypadek

    Moi kochani, przepraszam ale dzisiejszy rozdział pojawi się później niż powinie. Jest to spowodowane tym że wraz z rodzicami jedziemy na Mazury, na które mieliśmy jechać jutro ale... z nimi to jak z niemądrymi... Tak czy tak przepraszam was i proszę o cierpliwość. 
Przepraszam po raz kolejny,
                                                                                            Elfik Elen

Nowy wygląd

    Mam skrytą nadzieję że nowy wygląd bloga nie jest najgorszy. Starałam się jak mogłam aby wyglądał ładnie. Szczerze powiem, że stary wygląd mnie nie zadowalał lecz teraz, według mnie, jest dobrze. Jeśli wam się podoba lub wręcz przeciwnie, piszcie w komentarzach, iż jest to dla mnie ważne jak cholera!
    Pozdrawiam,
 Elfik Elen
PS. Z racji tego że są walentynki, chciałam życzyć wszystkim zakochanym aby ten dzień był najlepszym jaki was spotkał ♥

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 9

     Gdy tylko weszli do środka starej chaty, Mindy zaczęła rozglądać się za jakimiś przedmiotami, które według niej, mogły się przydać w treningu a Seth i reszta rozmawiali o czymś. Dziewczyna po chwili była gotowa. Znalazła dwa tępe noże, kilka średniej wielkości kamieni, cztery słoiki z czego jedne stał na kominku.
- Stół i krzesła też się przydadzą...- pomyślała robiąc minę psychopaty. Reszta widząc jej reakcję, zdziwiła się.- No dobra, tak jak mówiłam, na treningu musimy być sami, więc... Idźcie już.- zwróciła się do Leny i Luka.
- No dobra, jak chcesz.- powiedziała niechętnie dziewczyna dając całusa w policzek Sethowi. Chłopak uśmiechnął się i lekko zarumienił. Po chwili dołączyła do brata który stał przy wyjściu. Po kilku minutach nie było już ich widać. Seth patrzył jeszcze w kierunku w którym odchodziło rodzeństwo, lecz jakaś siła zamknęła stare, spróchniałe drzwi. Była to Mindy. Po chwili podeszła do chłopaka z dwoma nożami. Jeden podała nastolatkowi a jeden zacisnęła mocniej w dłoni, biorąc zamach i celując w głowę chłopaka. Seth na całe szczęście wyczuł co się dzieje i odsuną się od dziewczyny. Był zszokowany. Skupił się na stole, który po chwili uniósł się i odgrodził dziewczynie drogę. Gdy ten opadł z wielkim hukiem, dziewczyna zgrabnie go ominęła i pobiegła do chłopaka. Ten nie miał zamiaru uciekać. Jeśli miał zginąć to nie jak uciekający tchórz. Po chwili wyobraził sobie jak nóż wyślizguje się z ręki dziewczyny i wbija się w ścianę za nią. Tak też się stało. Nóż wyleciał z ręki Mindy i poleciał w stronę ściany za nią. Nastolatka nie poddawała się. Podniosła prawą rękę i Seth uniósł się w powietrzu.
- Co ty wyprawiasz wariatko?! Postaw mnie z powrotem na ziemię!- krzyknął przerażony.
- Według twojego życzenia.- dziewczyna przyciągnęła lekko rękę w swoją stronę po czym gwałtownie ją wyciągnęła przed siebie. Seth poleciał prosto w ścianę. Osunął się z niej z okropnym jękiem. Mindy zauważyła krew na jego dłoni. Chłopak najwyraźniej przejechał nim po dłoni lecąc. Gdy to zobaczyła, jej oczy zabłysnęły krwistoczerwonym kolorem. Seth z wielkim trudem próbował wstać z podłogi, lecz siła uderzenia była tak wielka, że zataczał się jak pijany. Zobaczył jak Mindy zbliża się do niego. Jej oczy już przybrały krwistoczerwony kolor. Szła w jego kierunku z nożem w prawej dłoni. Chłopak próbował stanąć na równe nogi, lecz zamiast tego, znowu runął na ziemię. Nastolatka pochyliła się nad nim, wzięła zamach i skierowała ostrze noża w kierunku jego twarzy. W ostatniej chwili Seth zareagował i skupił się na nożu. Ostrze jego stanęło kilka milimetrów przed jego twarzą. Skupił się ze wszystkich sił i odrzucił Mindy od siebie. Poleciała na krzesło, siadając na nie. Tym razem Seth wstał, wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny a po chwili stare, brudne zasłony zerwały się z ram okien i poleciały w kierunku nastolatki obwiązując ją tak silnie że nie dała rady się ruszyć.
- Dobra,- zaczął chłopak- nie wiem co ty sobie myślisz, ale ja nie mam zamiaru się tak szybko poddawać. Jeśli aż tak mnie nienawidzisz, to po jaką cholerę zgadzałaś się na te treningi? Żeby się zemścić?!- w tym momencie puściły mu nerwy i zaczął mówić głośniej niż zwykle i z wyrzutami- Czy nie wystarcza ci że w szkole robisz ze mnie dziwoląga? Że ośmieszasz i zastraszasz na każdym kroku? Że gdy nie zgodzę się na twoje chore układy to ciągniesz mnie do kibla i tam wykańczasz nerwowo? A może chodzi co o to że nie daje ci ściągać na matmie?- dziewczyna milczała jak grób.- No co kurwa, mowę odebrało?!- zapytał naprawdę nerwowo i odszedł w kierunku okna. Nastała chwila ciszy.
- Co ja ci takiego zrobiłem co?- zapytał a w oczach zakręciły się łzy.
- Co mi zrobiłeś tak? Właściwie to nic, ale dobija mnie twoja popularność w szkole. Dobija każdy dzień, gdy widzę ciebie z twoimi, pożal się Boże, kolegami. Ilekroć próbowałam się do ciebie odezwać, zawsze odwracałeś wzrok lub zajmowałeś się czymś innym, więc wpadłam na pomysł aby cię zastraszać i znęcać się nad tobą. Dzięki temu mogłam cię widywać ile tylko chciałam, rozmawiać ile chciałam...
- Nie rozmawiałaś, tylko się wydzierałaś.- przerwał Seth.
- Zamilcz, teraz ja mówię.- odpowiedziała dziewczyna kontynuując wypowiedz- Na czym to ja... a tak, mogłam wiszczeć ile chciałam. Wtedy czułam że coś znaczę w tej budzie! Nie tylko ty, ale i ja.
- Wow, nie wiedziałem że tak cię to dobija, zresztą... nie wiedziałem że w ogóle coś cię dobija.
- No to teraz widzisz. Czy mógłbyś?- wskazała głową na zasłonę, która uniemożliwiała jej ruch.
- Jasne.- zasłony puściły i poleciały na ziemię a Mindy wstała z krzesła.
- Przepraszam.- powiedziała.
- Ja ciebie też.- chłopak podszedł do płaczącej Mindy i objął. Dziewczyna również objęła kolegę. Po chwili chłopak poczuł jak coś go łaskocze w bok. To był jego słaby punkt. Puścił dziewczynę i padł na ziemię śmiejąc się. Łaskotki wywołała Mindy. Po raz pierwszy od kilku dni uśmiechnęła się szczerze na widok śmiejącego się nastolatka. Seth widząc to, oparł głowę o lewą rękę i bacznie spojrzał na dziewczynę.
- Jesteś bardzo piękna, gdy się uśmiechasz.
- Dzięki.- dziewczyna zarumieniła się i przeczesała włosy dłonią.- No dobra, ale teraz zaczynajmy prawdziwy trening.
- To to nie był trening?- zapytał zdziwiony Seth.
- Potraktuj to jak... rozgrzewkę.- na te słowa roześmiali się oboje.
      Trening przebiegał w bardzo miłej atmosferze. Dziewczyna nauczyła chłopaka jak niszczyć i naprawiać przedmioty telekinezą. Całość zajęła im trochę czasu. Zmęczeni wyszli ze starej chaty, kierując się stronę pensjonatu. Podróż trwała spokojnie, do pewnego momentu. Przez nimi pojawiły się cztery Elfy Ziemi. Ich oczy nie były zielone jak zawsze, lecz czarne i nieobecne. Nie chcąc z nimi walczyć, Seth i Mindy wyminęli je i ruszyli pośpiesznym krokiem. Byli niedaleko, gdy pnącze chwyciło nastolatków i ciągnęło w kierunku jednej z elfek. Mindy skupiła się na kamieniu odległym od nich o kilka metrów. Po chwili głaz poleciał z większą szybkością niż oni, uderzając wszystkie elfy. Padły przyduszone głazem. Nastolatkowie odrzucili od siebie pnącza i pobiegli w kierunku pensjonatu. Była godzina 17.00. Wbiegli do budynku i szukali reszty przyjaciół, lecz ich nie było.
- MAMO? MAMO!- wołał chłopak a zza lady w recepcji wyłoniła się pani Smith.
- Coś się stało synku?
- Gdzie reszta?
- Wyszli dwie godziny temu na basen a co?
- Nic, nic. Chciałem tylko zapytać. To my pójdziemy do swoich pokoi...- Seth i Mindy pobiegli na schody i weszli na drugie piętro. Razem poszli do pokoju chłopaka, aby pogadać o jutrzejszym dniu, dniu szkoły...

_____________________________________________________________________

Hej, cześć i czołem! I jak? Podobało się? Mam nadzieję że trening Mindy i Setha podobał się, a raczej to co działo się przed nim :p Kolejny rozdział będzie nieco nudniejszy i pojawi się według rozpiski z zakładce "Aktualności". Czekam na komentarze <3
Zapraszam również na mojego drugiego bloga, KLIK

wtorek, 11 lutego 2014

Dwie Ważne i Pilne Wieści!!

    Z racji tego iż tego bloga odwiedziło ponad 1000 osób, chcę wam za to bardzo podziękować. Jesteście niesamowici!! Blog funkcjonuje od połowy miesiąca a już was jest tylu... SUUPER! Jeszcze raz wielkie dzięki że jesteście i mam nadzieję że ta liczba będzie rosła.
    A także mam kolejną dobrą wiadomość. Stworzyłam nowego bloga o którym wspominałam nieraz. Zachęcam do czytania.
A oto link: http://in-the-circle-of-secrets.blogspot.com/

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 8 + WAŻNE INFO!!

   To może zacznę od tej  WAŻNEJ informacji... Więc tak:
* nastąpią pewne zmiany w grafiku dodawania rozdziałów (więcej informacji w zakładce "Aktualności")
* podjęta została decyzja odnośnie drugiego bloga. Więcej informacji na ten temat również w zakładce "Aktualności"
   No to tyle. Życzę miłego czytania <3
________________________________________________________________________

     Droga powrotna do pensjonatu była dziwnie spokojna. Nikt z nikim się nie kłócił, nikt nikomu nie docinał. Nawet gdy Seth pocałował w policzek Lenę, Ishtar nie zareagował tylko uśmiechną się pod nosem. Chyba naprawdę pogodził się z tym że nie będzie ze swoją przyjaciółką i że woli Setha. Podróż wydawała się perfekcyjna, gdyby nie jedno zdarzenie... Gdy wchodzili na leśną ścieżkę usłyszeli głosy. Tym razem były wyraźne i można było usłyszeć.
- Nasz pan nie otworzy więcej portali! Musimy się pilnować idioto!!
- To jak taki mądry to nie wydzieraj ryja bo nas usłyszą!! Wiecznie tędy chodzą do domu!!
- Dobra, już będę cicho!
Nastolatkowie słysząc rozmowę, najprawdopodobniej dwóch trolli, byli w poważnym szoku, bowiem wiedzieli już w jaki sposób różnorakie potwory wdzierają się do niemagicznego świata. Bez wahania każdy przywołał swoje bronie. No... prawie wszyscy, Seth przecież nie miał broni. Chłopak zapytał się czy może iść razem z przyjaciółmi i jednogłośnie zgodzili się. Cała ósemka pobiegła w stronę, widocznych już, trolli. Były wysokie... naprawdę, lecz to nie zniechęciło przyjaciół do walki z nimi. Na całe szczęście wrogów było dwóch a ich ośmioro. Pierwszy ruch wykonali Kyra i Seth. Dziewczyna wzięła jedną strzałę z kołczanu i kładąc na łuk. Zaciągnęła cięciwę lecz nie strzelała. Kolejny był chłopak, który skupił się na suchej, mocarnej gałęzi, która ledwo się trzymała drzewa. Wyciągną prawdą dłoń i wyciągną gałąź którą rzucił w jednego z trolli, ogłuszając go przy tym. W tym momencie Kyra puściła strzałę, która poleciała prosto w stopę wroga. Dzięki temu posunięciu przeciwnik był oszołomiony, a gdy się wybudzi nie będzie mógł się sprawnie poruszać. Widząc to jego towarzysz rzucił się na nastolatków. Z ich grona wyłonili się Ishtar i Alistar biegnąc z wyciągniętymi mieczami. Poharatali nogi stworowi a ten padł z głośnym jękiem. Gdy próbował wstać Lena i Luke użyli swojej mocy w celu zniszczenia ohydnego stwora.
- Męczarnie płomieni!
- Lodowe tortury!- po rzuceniu zaklęć troll zginął, lecz jego ranny już towarzysz obudził się. Miał gwiazdki przed oczami, lecz jak każdy troll, miał dobry węch. Bez problemu wyczuł gdzie kto stoi. Podniósł gałąź, którą dostał w głowę dzięki mocy Setha, i rzucił w kierunku Mirandy i Michaela. Seth widząc to skupił się na lecącej gałęzi i zatrzymał ją. Zawisła w powietrzu a dwoje nastolatków mogło oddalić się z pola rażenia. Gdy tak się stało, telekinetyk przestał patrzeć na gałąź, która z ogromną siłą uderzyła w ziemię tworząc jamę. Michael i Miranda odetchnęli z ulga i podziękowali gestem dłoni dla chłopaka. Troll szybko podniósł się z ziemi, i kulejąc biegł w stronę reszty grupy. Kyra ponownie strzeliła i tym razem trafiła w ramię stwora, który wydał z siebie okropny ryk. Nożowniczka wyjęła jeden ze swoich noży i rzuciła nim w trolla. Ten padł martwy na ziemię, gdyż dziewczyna trafiła mu prosto w serce. Podeszła do niego i wyjęła broń z jego martwego ciała.
- Niezła praca zespołowa!- powiedział wyraźnie ucieszony Michael.
- No, gdyby nie Seth jeden z trolli nie byłby ogłuszony a Michael i ja byśmy byli zmiażdżeni przez tą gałąź. Jeszcze raz wielkie dzięki!- powiedziała Miranda.
- Dajcie spokój, to nie tylko moja zasługa. Dzięki Lenie, Lukowi, Alistarowi i Ishtarowi, jeden z nich zdechł prędzej niż mógł pomyśleć. A dzięki Kyrze drugi z nich był bardzo osłabiony. Ale mimo wszystko dzięki!- powiedział z satysfakcją Seth.
- To skoro trolle są martwe, to może wracajmy do pensjonatu?- zaproponował Alistar.
- Masz rację. Wracajmy.- odpowiedział Ishtar. Cała ósemka wyszła z lasu tą samą drogą co do niego weszła. Byli już na leśnej ścieżce gdy zobaczyli że ktoś się do nich zbliża. W pośpiechu siódemka z nich odwróciła się, zasłaniając bronie ciałami, i wypowiedzieli zaklęcie chowające je. Wrócili do poprzedniej postawy. Gdy postać była bliżej nastolatkowie rozpoznali ją. Była to Mindy, wyraźnie roztrzęsiona.
- Bogowie Mindy! Co ci się stało?- zapytała Lena z nerwowym wzrokiem.
- Byli u mnie...
- Kto? Kto u ciebie był?- dopytywała się dziewczyna.
- Dławiciele! 
- Co?!- powiedzieli wszyscy razem- Przecież je zniszczyliśmy!- powiedział Alistar
- Nie wszystkie, pamiętasz? Cztery chyba zwiały gdy ich pobratymcy ginęli.- powiedział Michael- I dam sobie rękę uciąć że ci, którzy zaatakowali Mindy, to byli ci którzy uciekli nam!
- Ale przecież one nie mogą żyć w blasku słońca dłużej jak cztery godziny!- powiedział Luke.
- Dookoła jest las, więc mogli tam się ukrywać.- powiedział Seth
- No właśnie.- wtrąciła się Mindy- A i mam do ciebie prośbę Seth, czy mogła bym zamieszkać w pensjonacie przez kilka dni?
- Yyy... Jasne.- powiedział niepewnie.
- Super, dzięki! To może już chodźmy co?- zaproponowała. Nastolatkowie przytaknęli i poszli w kierunku pensjonatu. Gdy tam dotarli Mindy zarezerwowała pokój a Seth zaprowadził ją do jej pokoju. Wszystko było pięknie i ładnie, aż do momentu gdy Mindy przyparła chłopaka do ściany.
- Słuchaj mnie uważnie, chłopczyku. Pamiętaj że gdy zaczną się treningi w szkole ani mru mru, jasne?!
- Taa, tak. Jasne jak słońce!- powiedział przełykając z trudem ślinę. Dziewczyna puściła go i poszła do swojego pokoju.
- A oni się dziwią dlaczego ja się jej tak boję!- powiedział sam do siebie idąc w kierunku drzwi swojego pokoju i zastanawiając się nad pewnym fantem. Fakt, szkoła zaczynała się za dwa dni. Czas wakacji, które trwają, kończy się bardzo szybko. Co powiedzą rodzice na myśl że szesnasto, piętnasto i czternastolatkowie nie chodzą do szkoły? Te myśli nie dawały mu spokoju. Doszedł do pokoju i wszedł do niego zamykając za sobą drzwi. Był już wieczór, a bardziej szczegółowo, była 21.30. Chłopak nieco zmęczony myślami przebrał się w piżamę i położył się spać. Zasnął bez problemów. A wracając do jego przyjaciół, kończyli właśnie kolację. Niby niedawno jedli, ale walka z trollami była męcząca. Gdy tylko skończyli poszli do swoich pokoi i również położyli się spać. Bez większego problemy im się to udało.
     Była godzina 8.00. Wszyscy wstali, ubrali się i zeszli na dół, nawet Mindy, która nie miała w zwyczaju wstawać tak wcześnie. Spotkali się wszyscy w jadalni na śniadaniu. Zjedli je i poszli do salonu.
- To kiedy zaczynamy trening?- zapytał Seth.
- Możemy nawet teraz, jeśli tak bardzo ci na tym zależy.- powiedziała Mindy
- Super! Nawet nie wiesz jak mi na tym zależy! To może pokarzę gdzie jest ta stara chata o ktorej mówiłem?
- No dobra to chodźmy.
- Możemy iść z wami?- zapytali zgodnie Luke z Leną.
- Jeśli chcecie. Ale tylko na chwilę! Do ćwiczenia telekinezy jest potrzebne skupienie, i nic nie może nas rozpraszać...- powiedziała Mindy.
- Dobra! Mi to pasuje, a tobie Lena?- zapytał ją brat.
- Nie za bardzo, ale jeśli ma to wam pomóc w nauce, to dobra.- powiedziała zawiedzionym głosem i razem we czwórkę wyszli z salony pozostawiając tam resztę grupy. Seth prowadził trójkę przyjaciół przez las aż do starej chaty. Droga trwała piętnaście minut. Gdy tam dotarli, sprawdzili czy nikogo lub niczego nie ma w środku po czym weszli do wnętrza domu.

________________________________________________________________________

I co, podobał się rozdział? Mam nadzieję że tak. I przepraszam za to że taki krótki ale nie chciałam pisać najbardziej ciekawego momentu... W kolejnym rozdziale pojawi się prawdziwy powód przez który Seth boi się Mindy. Oj... będzie akcja! Mogę to obiecać! Jak zawsze czekam na komentarze <3

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 7

    Cała czwórka po godzinie marszu doszła do domu Mindy. Dziewczyna zaprosiła gości do środka. W domu nie było nikogo oprócz nich więc mogli swobodnie rozmawiać.
- No dobra. To opowiadaj, co u ciebie?- zaczęła Lena.
- No cóż.- zaczęła Mindy- Jak pewnie wiecie po tym incydencie na balu... musiałam wyjechać gdzieś daleko. Los tak chciał abym znalazła się tutaj, w Londynie. Na początku było ciężko, wiecie, nowe otoczenie, nowy świat, inni ludzie. Tu nie mogłam używać swojej mocy, a raczej nie chciałam tego robić, bo się najzwyczajniej bałam że zrobię komuś krzywdę po raz kolejny, więc... zaczęłam trenować walkę wręcz. Nawet nieźle mi idzie, ale to jednak nie to samo.- kończąc wypowiedz jej twarz przybrała smutny wyraz.- No, ale my tu o mnie a tym czasem powiedźcie mi co się dzieje u was i czego chce ode mnie ten dzieciak?- zapytała wskazując palcem na Setha.
- U nas nic się nie zmieniło. No... poza tym że podczas Wojny Sześciu Ludów, zginęliśmy ale na całe szczęście już żyjemy i jest spoko- mówił Luke- A Seth jest tutaj po to by prosić cię o trenowanie go w mocy telekinezy, gdyż, jak sam odkrył, umie z niej korzystać...
- Co? Ja?! To wyście mnie namawiali by zaprowadzić was do tej wariatki!- powiedział nerwowo Seth.
- EJ! Tylko nie wariatki bo znowu wylądujesz w kiblu! Tym razem cały nagi!- oznajmiła Mindy a chłopak tylko postawił oczy i przełknął głośno ślinę.
- Widzę że ciekawie między wami... ale teraz na poważnie. Zgadzasz się go trenować czy nie?- zapytała Lena.
- Niech pokaże co umie, to się przekonam na jakim poziomie jest. No chłopczyku pokaż co umiesz...
Chłopak skupił wzrok na wazonie stojącym za Lukiem. Po chwili Seth wyciągną prawą rękę a wazon uniósł się pod sam sufit. Mindy była miło zaskoczona.
- No, no, no. Czyli nie jesteś taką ofermą za jaką cie uważałam. Nieźle radzisz sobie z podnoszeniem, ale trzeba ci pokazać jak rzucać, niszczyć i wiele innych. Dobra, niech wam będzie... będę go uczyła korzystania z telekinezy.- dziewczyna uśmiechnęła się a reszta aż podskoczyła z radości. Nawet Seth ktory nie przepadał za Mindy ucieszył się.- Lecz jest jedno ale. Gdzie będziemy mogli trenować?
- Możemy u mnie, w pensjonacie. Rodzice zawsze są albo zajęci domem albo ich nie ma. Z resztą w lesie jest opuszczona chata, tam możemy trenować. To nie daleko pensjonatu więc...
- No, to spoko. Może zaczniemy jutro na przykład o... 12.00?
- Mi pasuje. A wiesz jak tam trafić? 
- Kojarzę. Kiedyś byłam gościem w pensjonacie twoich starszych.
- No to postanowione.- wtrąciła się Lena- Jutro o 12.00 pod pensjonatem.
- Dobra. A może chcecie coś do picie, jedzenia?- zaproponowała Mindy. W byli zdziwieni, gdyż dziewczyna nigdy nie była taka gościnna.
- Nieee, dzięki. Musimy już wracać. Seth miał nam pokazać miasto.- powiedział Luke.
- No dobra, to odprowadzę was do drzwi. 
     Nastolatkowie doszli do wyjścia. Mindy otworzyła im drzwi i pożegnała się. Trójka bohaterów poszła do pensjonatu po resztę. Idąc ścieżką leśną znowu usłyszeli dziwne szepty i głosy, lecz zignorowali to i poszli prosto do domu. Czekał tam na nich Ishtar.
- Cześć. Mogę z wami pogadać?- zwrócił się do Setha i Leny.
- Nie mamy o czym.- odpowiedziała obojętnie dziewczyna. Postawiła krok przed siebie gdy czternastolatek złapał ją za rękę i skinieniem głowy oznajmił iż muszą porozmawiać z Ishtarem.
- A więc o co chodzi?- zapytał chłopak.
- Chciałem was przeprosić. A zwłaszcza ciebie Lena, naprawdę nie chciałem tego powiedzieć...
- Ale powiedziałeś!- przerwała mu nagle- Powiedziałeś że jestem kłamcą. Wiesz jak się poczułam? Jak bym dostała z liścia. Ale najbardziej rozwścieczyło mnie to że chciałeś utopić Setha! Przecież nic ci nie zrobił!
- Poczułem się zazdrosny...
- Zazdrosny?! Nigdy nie dawałam ci poczucia że jesteśmy razem, a że powiedziałam że cię kocham, to była prawda ale kocham kogoś jeszcze...
- Uuu...
- Właśnie uuu... No dobra ale wracając do sedna sprawy. Przyjmuję przeprosiny. A ty Seth?
- Właściwie czemu nie. Rozumiem że kochasz Lenę, ale to nie znaczy że musiałeś się mnie pozbywać. Przecież my się tylko przyjaźnimy, prawda?
- Taa... Znaczy tak.- powiedziała lekko smutna dziewczyna.
- Widzisz? Nie musisz się o nic martwić. Jeśli będę chciał ci odbić Lenę, to poinformuję cie o tym- powiedział uśmiechając się do Ishtara. Po chwili razem weszli do budynku. Była pora obiadu, więc poszli do stołówki. Zjedli i całą ósemką wyszli z pensjonatu idąc w kierunku miasta. Poszli na dłuższy spacer do parku. Gdy tam doszli Luke i Kyra oddalili się nieco od reszty grupy i poszli w inna stronę. Miranda i Michael także oddalili się. Alistar i Ishtar musieli porozmawiać o czymś ważnym więc też się oddalili. Zostali tylko Lena i Seth. Usiedli na ławkę niedaleko.
- Wiesz Seth... naprawdę chcesz być tylko przyjacielem?
- Hm... fajnie było by być z tobą, ale skoro jesteś z Ishtarem, to nie chcę nic niszczyć.
- Och, daj spokój. Ja z nim nie chodzę. To prawda kocham go, ale...
- Ale co?
- Eee, nie ważne.
- Zaczęłaś to skończ, albo spotka się straszliwa kara...
- Ha, ha. A jaka to kara bo nie mam zamiaru kończyć? Z resztą, co ty mi możesz zrobić chłopczyku?- zapytała zaciekawiona i roześmiana dziewczyna.
- Chcesz się dowiedzieć?- usiadł bliżej dziewczyny.
- Tak.- w tym momencie chłopak rzucił się na Lenę i zaczął ją łaskotać. Dziewczyna śmiała się w najlepsze aż w końcu wykrztusiła z siebie cztery słowa.- Dobra powiem, ale przestań!- chłopak posłusznie puścił przyjaciółkę i usiadł obok niej.
- Więc słucham, co chciałaś powiedzieć.
- Chodzi o to że... o patrz jaskółka!
- Lena...
- No dobra. Chodzi o to że ja nie chcę być twoją przyjaciółką...
- Jak to?- powiedział smutny Seth.
- Chcę być kimś więcej.- gdy wypowiedziała ostanie słowo, zbliżyła się do przyjaciela i pocałowała w usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek. Całe zajście widzieli Luke z Kyrą wychodzący z pobliskiego chodnika.
- Osz cholera! No wiedziałem że tak będzie!
- Cicho pacanie bo usłyszą!- Kyra uderzyła lekko chłopaka w tył głowy. Widząc jak Seth i Lena kończą się całować, skoczyli w krzaki by obserwować całą sytuację z ukrycia.
- Ale... Przecież kochasz Ishtara, prawda? To czemu chcesz być ze mną a nie z nim? On jest ode mnie starszy, przystojniejszy, lepiej zbudowany...
- Ale kocham także ciebie. I chcę chodzić z tobą a nie z nim. To nie ma znaczenia jaki jest on a jaki ty. Wolę ciebie i nic tego nie zmieni.- kończąc zdanie przytuliła się do jej przyjaciela, a raczej chłopaka. Całą sytuację widzieli także Alistar z Ishtarem. Na całe szczęście chłopak pogodził się z tym że Lena woli Setha. Postanowił że nie będzie próbował rozbić ich związku, tylko temu że nadal czuje coś do dziewczyny. To samo powiedział bratu, obiecując kilkakrotnie. Lecz w środku był totalnie rozbity. Całą ósemka po chwili spotkała się w miejscu w którym się rozeszli i ruszyli dalej, przez park aż do centrum.
       Gdy tam dotarli Seth zaczął opowiadać nieco o Londynie. Był dobry z historii i miał dobrą pamięć więc miał okazję pochwalić się swoją wiedzą. Byli w London Eye, przechodzili obok Big Bena. Lecz jak każdy inny człowiek zgłodnieli. Poszli więc do restauracji, złożyli zamówienie i zajęli swoje miejsca.
- I jak? Mindy zgodziła się trenować młodego?- zapytał Alistar.
- Tak, ale skąd wiesz o Mindy? Przecież nie było cię z nami gdy o tym rozmawialiśmy?- zapytał wyraźnie zdziwiony Luke.
- No wiesz,- wtrącił się Ishtar- Dzięki mojemu mieczowi mogę czytać ludziom w myślach...
- Aha... To wszystko jasne!- powiedział Seth śmiejąc się. Reszta także się zaśmiała, łącznie z Ishtarem.
- Państwa zamówienie.- powiedział kelner kładąc przed nastolatkami ich zamówienia.
- Dziękujemy.- powiedzieli razem, po czym zaśmiali się. Zaczęli jeść. Każdy zamówił to samo, czyli potrawkę z kurczaka z ryżem i wodę z cytryną. Gdy skończyli, zamówili jakiś deser a w między czasie omawiali plan działania.
- To skoro Mindy będzie trenowała wraz z Sethem, to może niech wróci z nami do Szarogóry. W końcu tam się urodziła...- zaproponował Luke.
- Dobry pomysł. Nie było jej tam kilkanaście lat, więc może się zgodzi. A tak w ogóle to musimy wracać do Szarogóry po nauczyciela dla Setha? Przecież mamy Mindy więc po co nam jakiś staruch?- powiedział Michael.
- Ja nie znam się na magii, ale myślę że warto się tam wybrać, przynajmniej żeby obczaić czy nic się nie zmieniło a przy okazji zgarniemy jakiś amulet dla niego.- powiedziała Miranda uśmiechając się.
- Ale po co mi amulet?- zapytał.
- Każdy z nas je ma. Wzmacniają siłę zaklęć lub umiejętności bojowych. Wiem że Mindy też ma amulet. Takie rzeczy się wyczuwa, a tobie się na pewno przyda coś na podtrzymanie mocy.- mówiła Lena biorąc łyk wody.
- Aha.. No dobra. A będę mógł iść z wami?
- Musisz! Chcemy abyś zobaczył Szarogórę i wybrał sam sobie amulet.
- Yay!- ucieszył się jak małe dziecko.- To kiedy wyruszamy??
- Za tydzień otwiera się portal- wtrąciła Kyra pijąc wodę- więc wtedy. 
W między czasie zjedli swoje desery, zapłacili za zamówienie i oczywiście kasjer postawił oczy na widok guldenóe, lecz nastolatkowie nie zwracali na to uwagi. Wyruszyli w drogę powrotną do pensjonatu.

________________________________________________________________________

Hejka! Dzisiejszy rozdział może być trochę niezrozumiały lub bez sensu, lecz spowodowane jest to tym że jest dziś niedziela, a w niedzielę prawie w ogóle nie używam mózgu. Tradycyjnie zapytam was o to czy się podobało więc, podobało się?? Mam taką nadzieję. W nadchodzących rozdziałach dowiecie się dlaczego Seth tak się boi Mindy. Oj... będzie się działo!!
Czekam na komentarze <3

sobota, 8 lutego 2014

PRZECZYTAJ I SKOMENTUJ! WAŻNE!!!!!

    No dobrze moi kochani. Jest was tu trochę więc mogę wtajemniczyć was w moje nowe plany. A więc tak, mam wizję do kolejnego opowiadania. Opowiem wam trochę o nim ok? To zaczynam.
    Historia dotyczyć będzie szesnastoletniego chłopaka o imieniu Matt Blackwater, który nie może pogodzić się z tajemniczą śmiercią swoich rodziców. Pewnego dnia dostaje wiadomość w której napisane było że należy do tajnego stowarzyszenia o nazwie "Organizacja" która walczy przeciw demonom które nawiedzają Ziemię. Nastolatek początkowo nie wierzy w to co było napisane w wiadomości, lecz po ataku demonów na jego dom bierze sytuację na poważnie i wstępuje do Organizacji. Po przejściu Ceremonii Wyboru, w której wybiera się jedną z czterech mocy żywiołów, dostaje tytuł Złodzieja Czarów. Dowiaduje się że jego najlepsi przyjaciele: Emily Rose, Nathan Sky oraz Isabelle Evans także należą do stowarzyszenia. Jednak sielanka nie trwa długo, ponieważ chłopak odkrywa że Organizacja nie jest taka za jaką się podaje. Wraz z przyjaciółmi zaczyna prowadzić dochodzenie mające na celu zdemaskowanie Organizacji. Podczas śledztwa dowiaduje się w jaki sposób zginęli jego rodzice...
    Stworzyła bym tego bloga jedynie wtedy gdy na tym blogu będzie 850 lub więcej wejść. Mam nadzieję że wyrazicie swoje zdanie w tej sprawie, gdyż jest dla mnie cholernie ważne, bo mam kilka fajnych pomysłów co do tej historii i muszę wiedzieć czy moje kochane, stałe komentatorki/komentatorzy zechcieli by czytać kolejnego bloga mego autorstwa. Jeszcze raz proszę o komentarze.
A i jeszcze jedna wiadomość, w zakładce "Bohaterowie" pojawił się wizerunek nowej bohaterki, Mindy.

Rozdział 6

     Luke i Kyra siedzieli, owinięci w pnącza, pod drzewem przypominającym wyglądem człowieka. Pierwszą myślą, jaka przyszła im do głowy, było to że drzewo jest Driadą. Tak też było. Stworem, który ich złapał, była Zbuntowana Driada. Przemieniła się w kobietę i podeszła do Luke'a. Popatrzyła mi się prosto w oczy używając zaklęcia zauroczenia. Chłopak próbował opszeć się czarowi lecz jego starania były na nic. Wrogie zaklęcie zadziałało. Od teraz chłopak był jej sługą, przynajmniej do momentu śmierci Driady. Po chwili przybiegła szóstka nastolatków.
- Za późno, moi mili. Wasz przyjaciel należy do mnie.
- Jak to do mnie? I co to jest?- zapytał niepewnie Seth.
- To jest jedna ze Zbuntowanych Driad jak się nie mylę.- zaczęła Miranda- I mówiąc że Luke "należy do niej" ma na myśli że użyła jednego ze swoich zaklęć i biedak jest pod jej kontrolą.
- Cholera to nie dobrze.- powiedziała Lena. Nastała chwila ciszy. Driada zbliżyła się do Ishtara.
- Czuję że coś cie trapi młodzieńcze... Chodzi tu o dziewczynę prawda?- pytała a chłopak jedynie potakiwał- Mogę ci pomóc jeśli chcesz, lecz będziesz musiał się przyłączyć do mnie.
- Ishtar nie daj się zwieść. Ona kłamie.- krzyknęła Lena.
- Ty kłamałaś że mnie kochasz, wiec nie oceniaj ludzi, a raczej innych- poprawił się spoglądając na uśmiechniętą Driadę- bo sama nie jesteś lepsza...
- Ale...
- Żadne ale. Jesteś zwykłym kłamcą. Przyłączam się do ciebie.- spojrzał na kobietę owiniętą liśćmi i poszedł do stojącego już obok drzewa Luke'a. Gdy tylko pnącza rozluźniły się Kyra pobiegła do przyjaciół.
- Apparare!- krzyknęła stając obok Michaela. Po chwili w jej dłoni pojawił się łuk, a na plecach kołczan.
- Ooo... Łuczniczka... jak miło. Fajna z was grupka, szkoda tylko że... długo nie pożyjecie!- ostatnie słowa krzyknęła a po chwili wezwała pnącza które leciały w kierunku nastolatków. Lena nie czekała długi i od razu namalowała symbol zaklęcia.
- Lodowa Zasłona!- przed nimi pojawiła się lodowa aura która skutecznie chroniła przed pnączami.
- Myślicie że to wam pomoże? Ta wasza nędzna magia?! Ha! Luke, chodź tu!- Driada wskazała palcem na czarodzieja ognia który podszedł do niej jak posłuszny pies.- A teraz zrób coś żeby ta osłona zniknęła.
- Tak jest, o najpiękniejsza.- słysząc to kobieta zarumieniła się a Kyra zrobiła się czerwona jak burak.
- Luke, proszę nie!- błagała go Lena, lecz to było na nic, bowiem chłopak nie zwracał uwagi na to co mówią inni. Słuchał tylko swojej pani. Chłopak namalował symbol zaklęcia i powiedział
- Oddech płomieni!- z jego dłoni wydobył się ogień, który skutecznie niszczył barierę wyczarowaną przez jego siostrę. W tym samym czasie, Kyra zacisnęła dłoń w której trzymała łuk, wyciągnęła strzałę mówiąc:
- Sama się o to prosiłaś, nędzna łajzo! I proszę, wybacz mi Luke.- nałożyła strzałę na cięciwę łuku celując we wroga. Puściła ją. Tak jak myślała, trafiła Driadę prosto w dłoń lecz łuk wyczarował jeszcze jedną, widmową strzałę która poleciała w kierunku młodego czarodzieja ognia. Na całe szczęście chybiła. Kyra odetchnęła z ulgą.
      Niestety, zaklęcie ochronne Leny przestało działać. Ogień stworzony przez jej brata znikł lecz pnącza Driady leciały prosto na nich. W tym samym momencie Seth potrząsną się i wyciągną prawą rękę przed siebie. Po raz pierwszy użył jednej ze swoich zdolności. Pnącza zatrzymała niewidzialna siła którą przywołał czternastolatek. Sam nie mógł uwierzyć w to co właśnie zrobił. Reszta oniemiała z wrażenia, lecz na zachwyt i radość nie było czasu. Chłopak powoli tracił siły magiczne i przerwał zaklęcie a pnącza padły tuż przed twarzami naszych bohaterów. Teraz wszyscy razem odetchnęli z ulgą.
- Coście zrobili z moimi pnączami! Niegodziwcy zapłacicie mi za to!- ostatnie słowa Driada wypowiedziała z wielką wściekłością. Wyciągnęła ręce w górę a z ziemi wyrosły grube korzenie. Rękoma skierowała je w kierunku nastolatków ustawionych w półkrąg. Nasi bohaterowie przybrali pozycje bojowe. Gdy korzenie były niemalże przed ich twarzami, Seth ponownie wyciągną rękę i skierował w stronę korzeni. Było tak samo jak z pnączami, stanęły w miejscu a raczej zawisły w powietrzu. Następnie obrócił dłonią a korzenie Driady rzuciły się na nią. Wszyscy byli w szoku zdolności chłopaka. Wrogie zaklęcie trafiło kobietę obwijając ją i wracając pod ziemię. W ostatniej chwili wrogowi naszych bohaterów udało się wydostać z objęć korzeni.
- Wy... wy... popaprańcy?! Myślicie że moja moc coś mi zrobi?!
- No właściwie to tak- zaczął Alistar- Twoje korzenie prawie zaciągnęły cię pod ziemie...
- Pożałujecie że w ogóle się urodziliście.- oczy kobiety zaczęły świecić na zielono a okoliczne drzewa (których było od groma) ożywały. Widząc to Kyra ponownie wyciągnęła strzałę z kołczanu, założyła na cięciwę i strzeliła. Tym razem trafiła by prosto w głowę, gdyby nie osłona która pojawiła się dookoła Driady.
- Na serio??- zapytała znudzona i zawiedziona. W tym samym momencie Luke jakby się ockną i wstał z ziemi. Podszedł do wroga i szepną coś do ucha po czym namalował symbol zaklęcia.
- Wybuch ognia!- odwrócił się, podszedł do Ishtara, chwycił go za rękę i poszedł razem z nim w kierunku przyjaciół. Lena uśmiechnęła się do brata wiedząc co ten czar potrafi zrobić. Driada zaczęła płonąć a po chwili wybuchła. Efekt nie był jakiś super zadowalający ale na całe szczęście jej głowa oderwała się od reszty ciała. Drzewa, które ożywiała, znowu stanęły w miejscu. Lena spojrzała oskarżycielsko na Ishatra i podeszła do stojącego za niej Setha.
- Jak to zrobiłeś że te pnącza i korzenie ciebie słuchały?
- Nie mam pojęcia. Po prostu coś mi podpowiadało żeby właśnie tak postąpić.
- Dzięki tobie te korzenie nas nie udusiły. Wielkie dzięki.- powiedział Michael a reszta potaknęła. Wszyscy z wyjątkiem Ishtara który patrzył na chłopaka wzrokiem zabójcy.
- A i Lena, proszę cię... Porozmawiaj z nim jeszcze raz. On naprawdę cię kocha.- Seth pokazał palcem na Ishtara.
- Nie mamy o czym.- powiedziała głośno- Dał mi do zrozumienia co o mnie myśli.
- Twój wybór.
- Ej dobra, może już wracamy do pensjonatu?- zapytał Luke.
- Dobry pomysł. A my mamy ze sobą do pogadania...- powiedział Alistar spoglądając na jego młodszego brata. Cała ósemka ruszyła do pensjonatu. Gdy tylko tam dotarli każdy poszedł do swojego pokoju, lecz Alistar i Ishtar zatrzymali się przed drzwiami ich pokoju. Było słychać jak się kłócą. Nikt nie chciał ingerować w tą wymianę słów pomiędzy brami. Po kilku minutach wrócili do pokoju, wyraźnie spokojniejsi.
- To może oznajmisz reszcie co zamierzasz zrobić?- zaproponował Alistar.
- Zamierzam przeprosić Setha i Lenę za moje dzisiejsze odpały.- powiedział smutnym głosem.
- Kogo jak kogo ale Setha to by się przydało przeprosić za to że próbowałeś go utopić a potem udusić... Bogowie, człowieku! To że nie przypadł ci do gustu to nie znaczy ze możesz go usiłować zabić do cholery jasnej no!- wybuchł Luke.
- A ty co jego adwokat?- zapytał Ishtar z łobuzerskim uśmiechem.
- No weźcie mnie trzymajcie bo mu przywalę!- oburzył się nastolatek- Pamiętaj, jeszcze jedna taka akcja a masz przestarne gościu- po chwili dorzucił ostrzegawczo.
- Dobra, dobra rozumiem. Jutro go przeproszę ok?
- Dobra. A teraz kładźmy się spać.- zaproponował Michael a reszta wykonała jego polecenie. Zasnęli jak zabici.
     Jedynie Seth nie mógł zasnąć z powodu dzisiejszej walki w lesie. Po chwili wpadł na genialny pomysł. Na swoim stoliku postawił duży kamień. Wyciągnął prawą rękę i pomyślał o tym samym o czym myślał w lesie. Skupił się i po chwili kamień uniósł się. Chłopak był tak zadowolony aż zaśmiał się bardzo donośnie. Po chwili do jego pokoju wparowali Luke i Lena. Nastolatek nie mógł się skupić i opuścił kamień.
- Coś się stało?- zapytała z troską dziewczyna.
- Nie! To znaczy tak! Eh... siadajcie, pokaże wam coś.- powiedział a rodzeństwo usiadło koło niego na łóżku. Seth zrobił to samo co chwilę wcześniej, czyli skupił się na kamieniu który po chwili uniósł się. Nastolatkowie byli w szoku.
- Przecież to telekineza!- powiedział zdziwiony Luke.
- Na to wygląda.- podała jego siostra.- Czyli wiemy jaką masz moc. Jeszcze trzeba odkryć drugą i będziesz gotowy do jej praktykowania. Tylko będzie potrzebny nauczyciel tej sztuki magicznej. W Szarogórze nie ma telekinetyków. A może ta nasza stara znajoma, jak ona... Carrie tak?- zapytała brata.
- Teraz nazywa się Mindy. Zmieniła imię po tym zajściu na balu. Eh.. nie fajna historia. Mam nadzieję że da się z nią jakoś skontaktować.
- A kim ona jest?- zapytał Seth.
- Nasza stara przyjaciółka i była dziewczyna Luke'a. Jako jedynej z Szarogóry udało się opanować do perfekcji tą zdolność.
- Czekajcie, Mindy... Chodzi wam o Mindy Macready?
- No. Znasz ją?- zapytali oboje.
- Chodzi ze mną do tej samej szkoły. Jest... niebezpieczna... boję się jej.
- A wiesz gdzie mieszka?- zapytała z nadzieją w głosie Lena.
- Każdy wie!
- Więc mamy na jutro kolejne zadanie. Odnaleźć Mindy i poprosić o trenowanie cię.
- Boże! Każdy tylko nie ona! Proszę was, proszę, proszę, proszę, proszęęęę!- Seth upadł na kolana i błagał rodzeństwo.
- Już za późno. Jutro zaprowadzisz nas do jej domu.- powiedział Luke z uśmiechem jak banan.
- Niech wam będzie. Ale jeśli znajdziecie mnie martwego pod moim łóżkiem o nie moja wina, tylko tej wiedźmy...
- Nie przesadzaj. Ona jest fajna, tylko ma trudny... charakter?- Lena powiedziała to takim głosem jakby chciała przekonać sama siebie.
- Czyli postanowione. Jutro po śniadaniu idziemy we trójkę do Mindy.- powiedział Luke wychodząc z pokoju przyjaciela. Lena pożegnała się z Sethem i wyszła za bratem. Teraz chłopak miał dwa powody, przed które nie mógł spać. Jednym była wiedza o tym że musi odkryć jego drugą moc a drugim spotkanie z Mindy, której naprawdę się bał. Lecz mimo myśli o nadchodzącym dniu zasnął jak niemowlę.
     Była 8.00. Luke i Lena zapukali do pokoju Setha, który kończył się ubierać. Wyszedł z pokoju i we trójkę poszli na śniadanie. Zjedli co mieli zjeść i wyszli z pensjonatu. Przeszli przez leśną ścieżkę i doszli do chodnika na którym spotkali Mindy. Setha przeszły ciarki na widok jego prześladowcy.
- Osz cholera! Luke i Lena!- zawołała radośnie dziewczyna. Miała długie blond włosy i niebieskie oczy. Była średniego wzrostu.
- Carrie, znaczy Mindy!- zawołali jednocześnie.- Tyle lat! Co u ciebie?
- Ah... dużo się zmieniło. Ale to nie miejsce na rozmowy. Chodźcie, pójdziemy do mnie. Tam możemy pogadać.- cała trójka podążała za Mindy do jej domu.

_____________________________________________________________________

Rozdział pisany na szybko więc proszę o wyrozumiałość. Żadną nowością nie będzie to że zapytam was czy się podobał. Mam nadzieję że tak. Jak myślicie, czy Mindy zgodzi się trenować Setha, czy odeśle z kwitkiem swoich dawnych przyjaciół? Czekam na komentarze. <3

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 5

     Byli już wszyscy. Całą grupą poszli do sali w której mieścił się wielki basen. Dziewczyny od razu zobaczyły osiem wolnych leżaków i pobiegły tam by je zająć. Niestety, napotkały pewne problemy bo okazało się że były już zajęte przez grupę dziewczyn, nieco starszych od nich. Nie chcąc się kłócić wróciły do swoich towarzyszy. Nagle usłyszały jak ktoś za nimi gada.
- Ej! Blondyna zaczekaj.- po Leny podbiegła jakaś dziewczyna. Była tego samego wzrostu co ona, miała długie do pasa brązowe włosy i piwne oczy. Czternastolatka obróciła się i zapytała:
- Coś się stało?
- Mam dla ciebie propozycję. Jeśli poznasz mnie z tym chłopakiem po środku.- pokazała palcem na Setha- oddamy wam leżaki... Co ty na to?
- Znaczy... on jest tak jakby... zajęty.
- Zajęty? Przez kogo? Przez ciebie?- dziewczyna zapytała śmiejąc się prosto w twarz Lenie.
- A nawet jeśli, to masz jakiś problem?
- Haha... Nie no spoko. Skoro jest zajęty przez ciebie- ostatnie słowa powiedziała tak głośno że wszyscy się na nie spojrzeli- to nie ma problemu. A tak przy okazji, możecie już zająć leżaki... My właśnie wychodzimy- w tym momencie popatrzyła się na swoje przyjaciółki i poszły do wyjścia. Lena poczuła satysfakcję i zawołała swoich towarzyszy gestem ręki.
- O co chodziło? Czemu ona tak się darła?- zapytała Kyra.
- No cóż... Powiem ale tylko tobie, dobrze? 
- No dobra jeśli nie chcesz przy wszystkich.- łuczniczka złapała przyjaciółkę za rękę i poszły w kąt.
- Chodziło o to- zaczęła Lena- że spodobał jej się Seth. No i chciała żeby go z nią zapoznać a w zamian odda nam leżaki, więc powiedziałam że Seth jest zajęty, ta jędza się wkurzyła, popiszczała i wyszła.
- Ale czekaj bo nie kminie... To ty jesteś z Sethem czy Ishtarem?
- Ani z tym ani z tym.- powiedziała nastolatka spuszczając głowę.
- Czyli ty ich... obu?- pytała niepewnie Kyra.
- Tak chyba kocham ich obu!- powiedziała to z wielką ulgą i smutkiem na twarzy.
- O jeju! Kochana...- Kyra przytuliła przyjaciółkę czule a ta się rozpłakała.- Ej młoda nie rycz! Nie masz przecież powodu.
- No niby nie, ale... czuję się taka bezsilna.- Lena puściła przyjaciółkę i podeszła do ściany.- Eh.. no dobra, nie ważne. Wracajmy.- na te słowa obróciła się i poszła w kierunku reszty przyjaciół.
- Ale pamiętaj. Jeśli chcesz ze mną pogadać to wal śmiało.- oznajmiła Kyra uśmiechając się.
- Dobra. Dzięki.- odwzajemniając uśmiech Lena pochodziła to przyjaciół. Po chwili doszła też Kyra.
- No to skoro leżaki są wolne a my jesteśmy wszyscy razem, to zostawmy tu ręczniki i wskakujmy do basenu!- powiedział Alistar wskakując do jednego z przedziałów w basenie. Wskoczyli wszyscy oprócz Leny. Nie chciała pływać, przynajmniej na ten moment. Gdy reszta dobrze się bawiła w wodzie, dziewczyna podeszła do stolika z gazetami, wzięła jedną i wróciła na swój leżak. Podczas czytania, jakże interesującej gazety o nazwie "Kulisy Sław" o których nie miała bladego pojęcia, usłyszała huk. Dźwięk wydobywał się z maszyny od lodów. Dziewczyna uspokoiła się i wzięła głęboki oddech. Nagle podszedł do niej mokry Seth.
- Co jest? Dlaczego nie chcesz popływać z nami?- zapytał wycierając głowę.
- Sama nie wiem. Jakoś mi się nie chce. Ale później na pewno popływam.- mówiła uśmiechając się.- A ty już nie pływasz?
- Nie. Muszę chwilę odsapnąć, po tym jak Ishtar próbował mnie utopić- mówił kładąc się na swój leżak.
- Co?! Jak to topił? Nic ci nie jest?- Lena zerwała się jak poparzona ze swojego leżaka i podeszła do chłopaka.
- Nie, nic mi nie jest.- podniósł się nieco.
- Uff... to dobrze. Takie zabawy mogą źle się skończyć! Bezmózgi...- ostatnie powiedziała tak cicho że Seth bez problemu usłyszał.
- Jak mnie nazwałaś? Że jestem niby bezmózgiem tak?- powiedział roześmiany chłopak łapiąc przyjaciółkę w pasie i kładąc na siebie.
- Puszczaj dzikusie. Ajaj! Nie łaskocz!- mówiła śmiejąc się donośnie wraz z przyjacielem Lena. Wszystko obserwował Ishtar. Poczuł się trochę nie zręcznie i odwrócił smutny wzrok płynąc gdzieś dalej. Po chwili Lena dodała:
- Jeszcze się zemszczę...- czternastolatce udało się wyrwać z sideł Setha i wróciła na swój leżak, który stał obok jego. Oboje na siebie zerkali i śmiali się co rusz.
     Po piętnastu minutach Lena wskoczyła do wody i zaczęła ochlapywać Setha, który zasypiał na leżaku. Wyglądał tak niewinnie ale dziewczynie to nie przeszkodziło w zemście za łaskotki jakich była ofiarą. Chłopak obudził się nagle i spadł z leżaka i runą na ziemię. Lena zaśmiała się powstrzymując łzy, gdyż upadek chłopaka wyglądał tak zabawnie że nie mogła się powstrzymać. Nastolatek wstał natychmiast i wskoczył do wody, lądując za przyjaciółką. Zaczęli ochlapywać się nawzajem. Trwało to dłuższą chwilę, gdy znienacka do nastolatków podpłynęli Kyra z Lukiem. Zanurkowali niezauważeni i pociągnęli pod wodę Lenę i Setha, którzy nie zdążyli nawet wziąć głębszego wdechu. Wynurzając się Luke i Kyra nie ukrywali się z rozbawieniem.
- Ha, ha. Śmieszne jak cholera.- powiedziała Lena do swojego brata ochlapując go. Kyra zaśmiała się donośnie ale również oberwała wodą. Zaczęła się wojna w ochlapywanie. Po chwili jednak przestali  gdyż Seth jeszcze nie wypłyną na powierzchnię wody. Wystraszeni zaczęli go szukać, lecz nie alarmowali reszty przyjaciół w przekonaniu że poradzą sobie sami. Nagle chłopak wynurzył się z wody za Lukiem i podtopił go.
- A masz! To w ramach zemsty za podtopienie mnie!- powiedział śmiejąc się jak psychol. Luke po chwili powrócił nad powierzchnie wody.
- Dobra, rozejm!- oznajmił broniąc się rękoma. Lena spojrzała na przyjaciela i zaczęli chlapać wodą w stronę Kyry i Luke'a. Na nowo rozpoczęła się wojna ochlapywania się. Przestali po dziesięciu minutach i wyszli z basenu. Na leżakach już leżała reszta grupy wycierając się. Nastolatkowie także usiedli na swoje leżaki i wycierali się. Ishtar spoglądał badawczo na rozmawiających ze sobą Setha i Lenę. Po tym jak wszyscy się wytarli ruszyli ku wyjściu z sali basenowej w kierunku szatni.
- Ej, chwila, chwila. Najpierw chodźcie pod prysznice.- powiedział Seth.
- Ale po co? Przecież jesteśmy czyści.- powiedział Ishtar z wrogością w głosie.
- No niby tak, ale chyba nie chcecie śmierdzieć chlorem przez resztę dnia.- zapytał chłopak uśmiechając się do reszty grupy.
- No nie. Nie chcemy. To gdzie mamy iść?- zapytała Miranda.
- Dziewczyny na lewo a my na prawo.
- Spoko. To widzimy się przy wyjściu z budynku.- powiedziała Kyra żegnając się i idąc na lewo wraz z przyjaciółkami. Chłopacy poszli na prawo. Gdy doszli do pryszniców, każdy poszedł w stronę innego. Zaczęli się płukać z chloru. W pewnym momencie gdy Seth zaczął się wycierać podszedł do niego nieco zdenerwowany Ishtar i przycisną do ściany.
- Słuchaj młody. Lena jest moja i wara od niej kapujesz?- przycisną mocniej.
- Rozumiem ale nie wiem o co ci chodzi. Przecież nie robię nic złego.- powiedział półgłosem Seth.
- Jak to nic? A te podrywy na basenie to niby nic?- przycisną jeszcze mocniej a chłopak zaczął sinieć. Luke widząc co Ishtar robi z ich nowym przyjacielem podbiegł natychmiast i odepchną go na tyle silnie by przestał dusić chłopaka.
- Co ty odwalasz idioto? Zabić go chcesz czy jak?!- pytał z wyrzutami Luke. Ishtar nie odpowiedział tylko złapał ręcznik i poszedł do szatni.
- Dzięki za pomoc.- odpowiedział Seth biorąc wdech.- Jeszcze trochę i było by po mnie.
- A o co tak właściwie chodziło?- zapytał Michael podchodzący do przyjaciół.
- Miał problem z tym że "niby" podrywam Lenę. Ale ona z nim przecież nie chodzi!
- No niby z nim nie chodzi, ale podczas gdy on umierał Lena powiedziała że go kocha, on zresztą też.- powiedział Alistar wychodząc z pomieszczenia. Reszta także wyszła z pomieszczenia z prysznicami i poszli w kierunku szatni. Ishtara już tam nie było, wiec od razu ubrali się i poszli ku wyjściu z budynku.
    Gdy tam doszli zastali kłócących się Ishtara i Lenę. Pewnie poszło im o to samo o co kłócił się z Sethem. Nie chcąc się mieszać podeszli do reszty i wyszli. Poszli od razu do pensjonatu, gdyż było już późno. Na basenie spędzili cały dzień. Czternastolatka nie odzywała się całą drogę do jej przyjaciela z którym się pokłóciła. Idąc leśną ścieżką prowadzącą do pensjonatu słyszeli czyjeś głosy. Nie byli pewni co z czym rozmawia więc starali się nie zwracać uwagi na odgłosy. Byli niedaleko domu, gdy nagle pojawiły się pnącza które zaplątały Kyrę i Luke'a ciągnąc w stronę lasu. Reszta przywołała swoje bronie i pobiegli za przyjaciółmi. Seth również pobiegł za resztą.

________________________________________________________________________

Standardowo, co sądzicie o tym rozdziale? I jak myślicie, czy Sethowi uda się obudzić drzemiące w nim moce, czy może nie? Mam nadzieję że kłótnia pomiędzy Sethem i Ishtarem wyglądała przekonująco... Czekam na komentarze <3

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 4

    Była godzina 3.00. Seth nie mógł spać w kilku powodów. Jednym z nich była wieczorna rozmowa z Leną, jej bratem i Michaelem. Nie dawało mu spokoju to, jakie drzemią w nim moce, jakie są i czy uda mu się je opanować. Inne przyczyny które nie dawały mu zasnąć były... mniej ciekawe. Chcąc w końcu pospać, choć dwie godziny, obrócił się na lewy bok. Gdy położył się wygodnie usłyszał drapanie pod łóżkiem. Myślał że to jakiś kot zakradł się w nocy przez wiecznie otwarte okno, lecz nie był to żaden zwierzak. Niepewnie wysuną głowę za łóżko i spuścił ją w celu sprawdzenia co tak drapie w łóżko. Jego oczom ukazał się Cień- ledwo zauważalne w mroku stworzenie o długich i ostrych jak brzytwa pazurach. Seth od razu uniósł głowę i wstał z łóżka, a raczej z niego wyleciał. Była to zasługa Cienia. Wystraszony chłopak chciał jak najszybciej opuścić swój pokój. Niestety, wróg był szybszy i poleciał w kierunku drzwi, zamykając je.
- O co ci chodzi? Czego chcesz?- zapytał wyraźnie przerażony chłopak idąc niepewnie w tył.
- Domyśl się młody czarodzieju.- odpowiedział przeraźliwym głosem przeciwnik Setha. Nastolatek stawiał kolejne kroki w tył, dochodząc do pułki z książkami.
- Ciężko myślisz chłopcze. No dobrze powiem po co tu przybyłem. PO TWOJĄ ZGUBĘ!- gdy Cień wypowiedział ostatnie zdanie, rzucił się na chłopaka, który uderzył głową o półkę. Wróg zrobił zamach i udrapał chłopaka w brzuch, rwąc przy tym jego koszulę nocną. Seth wydał zduszony jęk i padł na ziemię. Krew zaczęła leniwe wypływać z ciała chłopaka, zupełnie tak jakby nie chciała tego robić. W tym samym momencie do pokoju nastolatka wpadli Michael z Lukiem.
- Porażenie płomieni!- krzykną Luke i z jego dłoni wyleciała strzała ognia lecąca w kierunku Cienia, stojącego przed oknem. Czar nie wyrządził krzywdy wrogowi, lecz światło towarzyszące zaklęciu wypaliło wroga. Michael od razu podbiegł do skulonego Setha. Na lekko umięśnionym brzuchu widniały cztery długie rany. Położył go prosto i zaczął mamrotać jakieś zaklęcie. Luke nie tracąc czasu wyjrzał za okno w celu sprawdzenia czy w ciemnościach panujących na dworze nie czają się dodatkowe kłopoty. Nie widział nic oprócz drzew, stolika, krzeseł i innych rzeczy ogrodowych. Wyszedł z okna, zamykając je.
- Luke, zapal światło albo coś.- powiedział Michael.
- Już się robi.- chłopak podszedł do włącznika światła i włączył je. W pokoju było wreszcie na tyle jasno aby uzdrowiciel mógł zauważyć jak jego podopieczny blednieje. Natychmiastowo namalował symbol zaklęcia i powiedział:
- Większe uzdrowienie.- wokół Setha pojawiła się lekko żółta aura która zabliźniała rany do tego stopnia że były niewidoczne a on sam wziął głęboki oddech.
- Co tu się stało? I dlaczego jestem bez koszuli? I skąd wyście się tu wzięli?!- pytał bez wytchnienia.
- Więc po kolei.- zaczął Michael wstając i podchodząc do łózka chłopaka- Miałeś natarczywego gościa, który chciał cię zabić. Zadał ci rany, dlatego też nie masz koszuli, bo najzwyczajniej w świecie zdarł ją z ciebie. A na twoje szczęście jesteśmy tu dlatego że wyczuliśmy jak ktoś w naszym otoczeniu używa magii. Odkąd jesteśmy na Ziemi czujemy takie rzeczy, ale to inna historia...- skończył biorąc wdech.
- Aha...- zaczął poniekąd zdziwiony Seth- To dzięki za pomoc. Ale dzięki temu wiem że nawet wrogom się podobam- powiedział to z uśmiechem na ustach. Michael i Luke zaśmiali się.- No co? Skoro zdarł ze mnie koszulę, jak na tych romansidłach, to te coś musiało mnie kochać- mówił śmiejąc się razem z przyjaciółmi.
- Dobra, dobra, my tu żartujemy- zaczął Luke- a tym czasem mogłeś już dawno nie żyć, więc nie ciesz się tak że potwory na ciebie lecą. To może przysporzyć nam dodatkowych problemów. Ciekawe czemu tak się tobą interesują.- po tych słowach drzwi od pokoju chłopaka się otworzyły. Seth oparł się rękoma o podłogę próbując wstać. W tym momencie weszła Lena.
- No to jest bardzo ciekawe. Wow! Wcale się nie dziwie że potwory tak na ciebie lecą.- dziewczyna spojrzała na lekko umięśniony tors chłopaka uśmiechając się. Seth zarumienił się i podszedł do szafy z ubraniami. Wyją z niej inną nocną koszulę, która była czarna w białą kratkę i założył ją.
- A po co tak właściwie przyszłaś?- zapytał zapinając guziki na koszuli z łobuzerskim uśmiechem.
- Usłyszałam czyjeś rozmowy wracając z łazienki i chciałam sprawdzić kto plotkuje beze mnie. A tak serio to wyczułam jak ktoś używa magii, i chciałam to sprawdzić.- tłumaczyła się odrywając wzrok od torsu chłopaka. Uśmiechnęła się lekko ale i zarumieniła nieco.
- No dobra. To może chodźmy jeszcze pospać. Za kilka godzin ruszamy w miasto.- powiedział Michael ziewając.
- Dobry pomysł.- przytaknęła Lena.- Do zobaczenia na śniadaniu.- rzuciła do chłopaków wychodząc z pokoju Setha. Chłopak podążał za nią wzrokiem. Luke widząc to wszystko, uśmiechną się lekko.
- Ej młody! Ty się w niej zabujałeś!- powiedział nie ukrywając zadowolenia.
- Co? Ja? Nie!- odpowiedział zamyślony czternastolatek.
- Jasne, jasne. Dobra, do zobaczenia!- powiedział brat Leny wychodząc z pokoju.
- Narka!- powiedział Michael wychodząc za Lukiem. Seth machną ręką w geście pożegnania się i runą na łóżko. Zasną bez większych problemów.
     Była godzina 9.00. Wszyscy ubrani w przygotowane wcześniej przez panią Smith ubrania wyszli na korytarz. Spotkali się na schodach. Przywitali się i poszli do stołówki na śniadanie. Spotkali również paru innych gości pensjonatu. Zjedli co im było dane, czyli zupę mleczną, kanapki z dżemem wiśniowym i sokiem z tego samego owocu i wyszli na zewnątrz.
- To co? Gotowi na zwiedzanie?- zapytał Seth.
- Zwarci i gotowi do akcji!- powiedział Ishtar.
- Bardzo mnie to cieszy. W takim razie za mną!. 
Cała ósemka poszła przed siebie. Przechodzili przez leśną drogę aż w końcu stanęli na chodniku. Seth zaprowadził przyjaciół do sklepu z ubraniami.
- Tak jak mówiłem, najpierw odwiedzimy sklep z ciuchami!- oznajmił wchodząc pierwszy. Reszta podążała za nim.- Co tak za mną chodzicie? Wybierzcie coś i przymierzcie!
    Grupa rozeszła się w różne strony. Całe zakupy trwały ponad dwie godziny. Po kolei każdy członek grupy podszedł do kasy i płacił. Kasjerka na widok guldenów postawiła wielkie oczy.
- Za mało?- zapytała Kyra dokładając koleje dwa guldeny.
- Nie, nie! Wystarczy, tylko... wyście bank obrabowali?!- zapytała zdziwiona kasjerka. Miała śniadą cerę i krótkie, czarne włosy. Oczy były różnych kolorów. Jedno było zielone, drugie niebieskie.
- Nie dlaczego? U nas tak się płaci za zakupy.- dodała Lena, kładąc swoje guldeny przy kasie. Reszta zrobiła to samo. Seth jako jedyny zapłacił normalnymi pieniędzmi i wyszedł z grupą ze sklepu. Każdy miał po jednej torbie z ubraniami, więc wrócili na chwilę do pensjonatu w celu pozostawienia tam swoich zakupów. Podczas drogi powrotnej przez leśną ścieżkę prowadzącą do pensjonatu, usłyszeli głosy. Głosy nie należały do ludzi, tylko do...
- Wilkołaki? Znowu?- zapytał sam siebie Alistar znudzonym głosem.
- Nie mam pojęcia. Ale dziwne jest to że nie atakują nas.- powiedział Seth.
- Masz rację. To jest dziwne ale chodźmy dalej.- powiedziała Lena. Poszli w pośpiechu do pensjonatu. Gdy weszli do środka pobiegli do swoich pokoi, rzucili torby z zakupami na łóżka i wrócili na dwór.
    Wrócili z powrotem do miasta. Cisza panowała pośród członków grupy. Nagle odezwał się Seth.
- To gdzie chcecie teraz iść?
- Może na pływalnisko?- zaproponowała Miranda a reszta zgodziła się z nią.
- Dobra. I to jest BASEN a nie PŁYWALNISKO. Zapamiętajcie to.- powiedział czternastolatek idąc w kierunku dużego, niebiesko-białego, dużego budynku. Podróż na basen trwała nie całe piętnaście minut. Gdy doszli do budynku, bez wahania weszli do jego środka. Seth pokazał dziewczynom gdzie jest sklep w którym można zakupić strój kąpielowy i pokazał jak dojść do szatni a także na basen, a sam razem z chłopakami poszedł do szatni. W ostatnim momencie przypomniał sobie że nie mają kąpielówek...
- Dobra pamięć ale krótka.- powiedział sam do siebie i zawrócił zmierzając w kierunku sklepu z artykułami do pływania. Zakupili kąpielówki oraz gogle i poszli do szatni. Przebrali się i podążyli w kierunku basenu. W połowie drogi spotkali Mirandę, Kyrę i Lenę i poszli dalej razem.

_______________________________________________________________________

No to teraz tak szczerze... podoba się czy nie? :)
Jak myślicie? Czy zdarzy cię coś ciekawego na basenie, czy może nasi bohaterowie spędzą wesoło i spokojnie czas razem? Czekam na wasze, jak zawsze szczere, komentarze <3
PS. Zakładka o nazwie: Wielka Księga Stworzeń pojawi się po południu. Myślałam że pojawi się wcześniej ale jak się okazuje... mam od groma roboty przed sobą. Mam nadzieję że się spodoba...

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 3

   Idąc w kierunku pensjonatu, oczom całej ósemki, ukazały się czarno-fioletowe płomienie palące całe domostwo. Dookoła domu chodziły czarne stwory. Były podobne do wielkich węży z ludzkimi kończynami. Nasi bohaterowie przyjęli pozycję do walki, osłaniając jednocześnie Setha.
- Co to do cholery jest? I czemu akurat mój dom?!- czternastolatek zapytał sam siebie. Po chwili powtórzył nieco głośniej pierwsze pytanie.
- Co to do cholery za stwory?
- To są Dławiciele. Mają moc mrocznego ognia i są cholernie szybkie gdy się zdenerwują...- powiedział Michael.- Czyli Luke, twoja moc nam nie pomoże...
- Cudownie.- zaczął-  Ale przynajmniej będę bronić Setha.
- Dzięki.- odparł chłopak z uśmiechem na ustach.
- Dobra. Reszta szykujcie się do walki.- oznajmił Alistar mocno zaciskając dłoń na rękojeści miecza. Luke i Seth odeszli trochę do tyłu a reszta rzuciła się do walki. Dławiciele zauważyli naszych bohaterów i zaczęli ostrzeliwać ich mrocznymi kulami ognia. Na całe szczęście nastolatkom udawało się uniknąć wrogich pocisków. Lena bez zastanowienia uderzyła swoją laską w ziemię, zamrażając przy tym czterech przeciwników. Reszcie udało się uciec z pola działania zaklęcia. Alistar i Ishtar zabili zamrożonych przeciwników a następnie rozglądali się za resztą wrogów.
- Za tobą Miranda!- krzyknęła Lena malując symbol zaklęcia ochronnego. - Lodowy Płaszcz!.- Mirandę otoczyła lodowa aura chroniąca przed atakiem wroga.
- Dzięki.- odpowiedziała robiąc zamach aby wbić sztylet w serce wroga. Udało się.
- Gdzie reszta? Przecież było ich więcej.- oznajmił Ishtar.
- Zdawało ci się. One mają taką zdolność że jeśli widzisz jednego myślisz że jest ich więcej. To taka jakby hipnoza.
- Świetnie... Ej chłopaki chodźcie już!- krzykną do Luke'a i Setha. Chłopcy podeszli do reszty grupy.
- A gdzie moi rodzice? I co z domem?
- Za chwilę twój dom będzie wyglądał jak wcześniej.- oznajmił czarodziej ognia malując symbol jednego z zaklęć jego żywiołu.
- Ogniowchłaniacz.- nad chłopakiem pojawił się krąg ognia do którego wlatywały mroczne płomienie stworzone przez Dławicieli. Po chwili dodał.- I proszę. Po ogniu ani śladu.
- To teraz chodźmy do środka. Będziemy szukać twoich rodziców.- powiedziała Kyra patrząc na Setha.
    Cała załoga weszła do środka. W pewnym momencie usłyszeli czyjeś kroki nad nimi. Szybko wypowiedzieli zaklęcie: Abhadda, i bronie wsiąkły w ich amulety. Po chwili na schodach pojawili się rodzice bruneta. Kamienie spadły im z serc widząc że opiekunom młodzieńca nic nie jest.
- Co się tak patrzycie jakbyście duchy widzieli co?- powiedział roześmiany człowiek po czterdziestce, w okularach. Był średniego wzrostu. Miał szare oczy i siwe włosy. Nieco otyły.
- I tak nie uwierzyli by państwo.- powiedziała Kyra a reszta tylko zaśmiała się.
- Skoro tak sądzicie, to zapraszam was na kolację.- powiedziała pani Smith ochoczo machając ręką do nastolatków. Wszyscy poszli na nią do stołówki. Zjedli kolację i poszli do swoich pokoi. Ale nie wszyscy. Luke, Lena i Michael poszli z Sethem do jego pokoju. Gdy tylko weszli do środka ogarnęła ich radość połączona ze zdziwieniem na widok tylu ksiąg, co prawda amatorskich lecz to było bez znaczenia.
- Luke miał rację.- zaczął Michael- Interesujesz się magią.
- No. Ale tylko trochę.- odpowiedział chłopak.
- Trochę. To mało powiedziane. Chłopie tu jest więcej ksiąg niż Michael mógł zabrać ze sobą.- powiedziała Lena śmiejąc się.
- Ha, ha. Mega śmieszne, naprawdę...
- Dobra spokój.- zaczął Luke- Powodem naszego spotkania jest ustalenie twojej mocy magicznej. Jak już pewnie zaobserwowałeś, Lena jest magiem lodu zaś Michael jest uzdrowicielem.
- Aha i...?- zapytał niepewnie Seth.
- I chcemy sprawdzić czy nie posiadasz tej samej mocy co my.- dokończyła Lena.- Pierwsza zacznę ja.- podeszła do bruneta i bacznie mu się przyglądała.
- Nie. On nie ma mocy lodu. Amulet wyczuwa że ma moc ale nie jest to lód.
- To może mi się uda.- powiedział Michael siadając przed Sethem. Spojrzał mu prosto w oczy i po chwili powiedział- Nie. Nie wyczuwał w nim mocy światła lecz jakąś inną. Nie wiem jak to nazwać, ale wydaje mi się że on posiada nie jedną ale dwie moce. 
- Jak to dwie?- zapytali razem Luke i Lena.
- Normalnie. Na całe szczęście obie należą do magii umysłu więc jeśli dowie się o jednej, druga ujawni się sama...
- A wy też macie dwie moce?- zapytał wyraźnie wesoły Seth.
- Tylko ja.- powiedział Michael.- Znam się na magii życia i nieco na magii światła. Należą do jednej grupy więc nie mam problemu w rozwijaniu obu.
- Ale czad! A kiedy dowiem się jakie mam moce?
- Cholera wie. Możemy jedynie próbować je w tobie... obudzić, że to tak nazwę, ale będzie potrzebna nam pomoc innych magów. Najlepiej magów umysłu.
- Portal otwiera się dopiero za półtora tygodnia. Co mamy robić przez ten czas?- zapytał Luke.
- Pokaże wam miasto, możemy pójść na basen, do pizzerii lub gdziekolwiek.- zaproponował Seth.
- Brzmi kusząco. A zwłaszcza ten... jak to nazwałeś... basen?- powiedziała Lena z uśmiechem od ucha do ucha.
- Nie wiecie to co basen? Na serio?- i Seth nie wytrzymał i zaczął się śmiać.- Basen to miejsce w którym się pływa.- wytłumaczył swoim gościom.
- Aaa, to trzeba było od razu mówić że chodzi ci o pływalnisko.- powiedział uśmiechnięty Luke.
- "Pływalnisko"? Serio?
- No u nas tak się mówi na wyznaczone miejsce do pływania.
- Lol. Porąbane na maksa... ale nie ważne. Zwiedzanie możemy zacząć od jutra. Co wy na to?
- Pewnie. Tylko trzeba będzie powiedzieć to reszcie grupy. Na pewno się zgodzą.- oznajmiła Lena podchodząc do drzwi.
- To pierwszym miejscem jakie odwiedzimy będzie sklep z ubraniami. Bo w tych waszych szatach zgarną was do psychiatryka.
- Aż tak źle wyglądają.
- Nie o to chodzi. Ale moda na Ziemi wygląda zupełnie inaczej niż u was...
- Aha... No dobra. To jutro po śniadaniu idziemy na zwiedzanie tak?- zapytał Michael.
- Tak. Jutro po śniadaniu.- powtórzył Seth żegnając się z wychodzącymi przyjaciółmi.

____________________________________________________________________

I co myślicie o tym rozdziale? Był pisany na szybko więc proszę o wyrozumiałość. Jak myślicie, czy coś się wydarzy podczas wycieczki po mieście? Czekam na komenatrze :)
Do następnego posta ^^
PS. W mojej porąbanej główce narodził się pomysł o nowej zakładce o nazwie: Wielka Księga Stworów. Będą tam opisane wszystkie stwory które pojawią się w opowiadaniu. Co myślicie o tej zakładce? Piszcie wasze przemyślenia o co bardzo proszę, bo dzięki nim będę wiedziała czy na pewno tworzyć tą zakładkę czy nie.