środa, 26 lutego 2014

Rozdział 2

     Przez moment nastolatków ogarnął niepokój i inne, dziwne, nieznane im wcześniej uczucie. Było to uczucie odosobnienia. Czuli że są jedynymi jacy przetrwali. Czy tak miała wyglądać ich misja? To pytanie dręczyło każdego, no prawie... Mindy i Setha nie zadręczało to pytanie, dlatego że nie byli stąd, więc nie wiedzą jak było tu wcześniej. Gdy zaczęli zbliżać się niepewnym krokiem w stronę obracającego się portalu usłyszeli głos. Głos dziewczyny. Obrócili się napięcie i zauważyli elfkę. Miała długie blond włosy i jasno zielone oczy. Na oko była wysokości Ishtara, który był średniego wzrostu, i miała 16 lat. Na szyi miała amulet z białym kryształem, podobnym do naszyjnika Leny. Elfka wyglądała na wystraszoną. Było widać że jest wyczerpana i ranna. Padła na twarz przed nastolatkami. Najprawdopodobniej straciła przytomność.  Ishtar i Michael podbiegli do niej u położyli na plecach. Uzdrowiciel namalował symbol zaklęcia i powiedział:
- Uzdrowienie.- rany elfki zaczęły świecić na żółto i po chwili zniknęły a ona sama się ocknęła. Nieco się wystraszyła, widząc pochylonych nad nią dwóch chłopaków. Ishtar przyłożył swój palec na jej usta i powiedział:
- Cicho. Z nami jesteś bezpieczna, nie musisz się niczego bać.
- Dzię... dziękuje wam.- powiedziała niepewnie elfka. Jej głos był tak czarujący że wystarczyły tylko te słowa żeby Istarowi serce mocniej zabiło. Po chwili milczenia elfica próbowała wstać, lecz była za słaba aby uczynić to o własnych siłach. Młody wojownik wyciągnął do niej dłoń, proponując że pomoże jej wstać. Elfka podała mu dłoń i wstała, a raczej uniosła się nieco nad ziemią. Ishtar podniósł ją z taką siłą że wleciała na niecałe dwa centymetry nad ziemią i poleciała prosto na niego tors. Spojrzała mu prosto w oczy, on zresztą też.
- Nie chcę przerywać, ale może przejdziemy przez portal w bezpieczne miejsce.- zaproponowała Lena.
- Tak.- powiedziała elfka odrywając się od Ishtara.- Przechodząc przez portal znajdziemy się w Eloni, moim domu.
- Domu?- zapytali wszyscy jednym głosem.- Jesteś elfem światła?
- Tak, jestem elfem światła.
- To co tutaj robisz?- zapytał Alistar.
- Przybyłam do mojego wujka Setariusa, zapewne go znacie, lecz gdy tu przybyłam zastałam Szarogórę zniszczoną. Po jej ulicach wałęsały się dziwne stwory. Nigdy takich nie widziałam. Były... potworne. Zabijały z taką radością... z takim szaleństwem. Coś strasznego.
- Dlatego też jestem za tym by przejść przez portal. Tam będziemy bezpieczni.- wtrąciła Lena.
- Tak, masz rację. Chodźmy.- powiedziała elfka wchodząc do portalu. Reszta uczyniła to samo.
     Po chwili znaleźli się na dziedzińcu przepięknego zamku. Był zrobiony z białego kamienia. Ramy okien były pozłacane. Dookoła twierdzy znajdował się las, a ona sama zbudowana była na górze.
- Och, księżniczka wróciła!- krzyknął jeden z żołnierzy.- Królowo Lycane, księżniczka Maysilee wróciła!
- Jesteś księżniczką?- zapytał Ishtar.
- Zaraz księżniczką! Tylko córką królowej. Yh... tak czy tak wychodzi że jestem księżniczką, więc tak. Po chwili nastolatkowie zauważyli jak z pałacu, stojącego na przeciw nich, wybiegała kobieta, raczej elfica, lecz pomijając... Była ubrana w długą biało-niebieską suknię z niebieskawymi diamentami na dekolcie. Elfka miała długie, białe włosy oraz zielone oczy. Zresztą, łudząco podobna do swojej córki. Biegła prosto w jej kierunku po czym przytuliła czule. Dziewczyna odwzajemniła gest i również wtuliła się w matkę.
- Coś ty myślała, przechodząc przez ten portal co?- pytała z wyrzutami królowa.
- Jak mówiłam dla mojego kochanego braciszka, chciałam się wybrać do wujka Setariusa. Tam też poznałam tych oto ludzi. Bo widzisz, Szarogóra upadła. Ostatni bastion ludzi nie istnieje.
- Więc niech ci ludzie zostaną tutaj. Za naszymi murami będą bezpieczni. Oprowadź ich a ja przygotuję ucztę.- po tych słowach królowa wróciła do pałacu.
      Maysilee oprowadziła nastolatków wprawie we wszystkie miejsca. Wracając ze Świątyni Światła zaprowadziła ich na polanę treningową, na której przebywał jej brat Saymon. Trenował łucznictwo ja każdy inny elf. Mindy od razu zwróciła na niego uwagę, z resztą on na nią też. Był to przystojny brunet o brązowych jak ziemia oczach. Miał czarne, krótkie włosy. Aktualnie ćwiczył bez koszulki więc można było zauważyć jego umięśniony tort. Mindy aż ugięły się nogi gdy elf zaczął iść w ich kierunku.
- O siostrzyczka wróciła. Jak widzę w towarzystwie!- krzyknął biegnąc. Gdy tylko znalazł się obok siostry przytulił ją i pocałował w policzek. Ona również to uczyniła, bowiem u elfów światła, rodziny królewskie w ten sposób witały się.
- No a co myślałeś? Że zostawię ciebie samego? Ha ha!- Maysilee zaśmiała się a jej brat uczynił to samo.- Ah, wybaczcie.- zwróciła się do znajomych- to jest mój starszy brat Saymon. Nikt nie włada łukiem jak on.
- Ekhem! Z wyjątkiem mnie oczywiście.- wtrąciła Kyra.
- A chcesz się przekonać, o pani?- zapytał Saymon.
- No jasne. I nazywam się Kyra, tak dla ścisłości.
- Więc chodźmy. Sprawdźmy kto jest lepszym łucznikiem.- chłopak obrócił się a za nim poszła reszta nastolatków. Maysilee i reszta usiedli na trybunach a Saymon i Kyra poszli do stoiska z łukami.
- Który wybierasz?
- Hm... może ten.- pokazała palcem na łuk z czarnego cisu.
- Dobry wybór. To w takim razie ja wezmę ten.- książę chwycił łuk z ciemnej wierzby. Oboje biorąc łuki poszli po kołczany z kompletem strzał. Strzał standardowo było dwadzieścia. Zakładając kołczany podeszli do wyznaczonych miejsc. Po chwili Saymon podniósł lewą rękę a przed nimi pojawił się promień światła. Wydobywał się z nieba a przy zetknięciu z ziemią, stworzyły tarcze strzeleckie.
- Damy mają pierwszeństwo.- powiedział elf. Kyra wyciągnęła strzałę z kołczanu, założyła na łuku. Chwila skupienia i puściła strzałę. Wbiła się w sam środek tarczy. Nastolatkowie z trybun zaczęli klaskać. Saymon także pogratulował precyzyjnego strzału. Kolej na księcia. Wyciągną strzałę z kołczanu, położył na łuku i od razu strzelił. Strzała wbiła się w sam środek tarczy. Nastolatkowie również teraz zaklaskali. Kyra posłała tylko uśmieszek w kierunku księcia. Kolejne rundy przebiegły w ten sam sposób. Oboje doszli do wniosku że są równie dobrzy w strzelectwie. Usatysfakcjonowana Kyra podbiegła do Luka dając mu całusa w usta. Chłopak odwzajemnił gest. Książę Saymon zdjął pusty kołczan i założył skórzaną kamizelkę. Po chwili przybiegł do nich jeden z posłańców królowej. Oznajmił iż uczta jest gotowa a królowa Lycane prosi nowo przybyłych gości oraz książęce rodzeństwo na kolację. Maysilee i Saymon spojrzeli na siebie i niechętnym krokiem ruszyli ku pałacowi. Reszta nastolatków poszła za książętami.

____________________________________________________________________________

Na wstępie, pragnę Was przeprosić że rozdział pokazał się tak późno, lecz spowodowane jest to tym iż dzisiaj miałam dzień otwarty w mojej szkole i musiałam prezentować gry edukacyjne z języka niemieckiego,  i dlatego jest taki (może) krótki. I uprzedzam, może pojawić się masa błędów, lecz wracając...
I jak, podoba się? I jak myślicie, czy coś wydarzy się na kolacji organizowanej przez królową? Czekam na  Wasze komentarze.
Elfik Elen
PS. W zakładce "Bohaterowie" pojawiły się dwie nowe postacie. Chętni ich ujrzenia? To zapraszam >>KLIK<<

2 komentarze:

  1. Maysilee- bardzo ładne imię, podoba mi się :)
    Oho, Ishtar chyba się niedługo wyleczy z Leny :D
    Dlaczego w imię jest zmieniane z Saymon na Daymon?
    Kyra może i jest dziewczyną, ale strzelać umie :P
    Coś się z pewnością wydarzy na kolacji ;)

    Czekam na nn ^^
    I gdyby Ci sie chciało czytać, to zapraszam na: una-infinidad.blogspot.com
    Rozdziały mają osobną zakładkę, więc nie musisz czytać wszystkich postów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm. Umięśniony tort, powiadasz XDD? Nie, wybacz, że się śmieję, po prostu jarałam się opisem Saymona, a tu nagle, że ma umięśniony tort XDD. Rozdział świetny! Serio, strasznie mi się spodobał motyw z elfami. Ishtar to dupek, nie jest wart tej niewinnej, ślicznej elfki D: nie lubię go, niech spada na bambus XD. Ale Saymon i Mindy? Hmmm. To może być ciekawe >D

    OdpowiedzUsuń