Mindy i Seth zorganizowali reszcie książki i plecaki. Nastolatkowie z drugiego świata spakowali się i poszli na śniadanie. Zjedli je razem i nie wiedzieć kiedy była godzina 8.00. Czas wychodzić. Niechętnie podeszli do wyjścia, lecz w końcu wyszli. Na zewnątrz był już pan Smith, czekając na nastolatków w samochodzie, a raczej vanie. Wsiedli i pojechali do szkoły.
Ojciec Setha wysadził dzieciaki pod szkołą a sam pojechał do pracy. Była godzina 8.30 więc mieli jeszcze czas. Weszli do budynku a Mindy zaczęła oprowadzać resztę po szkole. Seth, jak zwykle, pobiegł do szkolnego sklepiku i kupił sobie kanapkę i wodę. Sklepik mieścił się na pierwszym piętrze, więc dołączył do reszty biorąc łyka wody. Podczas oprowadzania nasi bohaterowie napotkali pewną przeszkodę, w postaci dwóch dziewczyn. Były to Beatha i Lithere, bliźniaczki które zakochiwały się w każdym nowym chłopaku w szkole. Bez wahania podbiegły do Luka i Ishtara kokietując ich. Kyra na ten widok zrobiła się czerwona.
- Zostaw mojego chłopaka głupia glizdo!- warknęła do Lithere dobierającej się do Luka.
- A gdzie to jest napisane, że to TWÓJ chłopak?- zapytała chichocząc ta druga.
- W moim sercu.- powiedział Luke podchodząc do Kyry obejmując i całując w policzek.
- Pff... Wielka mi miłość! Jeszcze będziesz błagać mnie o chodzenie!- warczała do Luka lecz ten nie słyszał jej bo oddalił się na moment. Grupa ruszyła dalej a czarodziej ognia dołączył po chwili. Byli na drugim piętrze, gdzie zaczynają się ich dzisiejsze zajęcia. Była godzina 9.35 więc ludzie zaczęli się schodzić i robić sztuczny tłok w koło nowych uczniów, którymi byli bohaterowie. Lecz im to nie przeszkadzało, zajmowali się tym czym powinni czyli powtarzaniem do matmy na kartkówkę, która zapewne będzie na dzień dobry... Po dzwonku na lekcje pod salę 206, czyli salę od matematyki, przyszedł pan Circle. Miranda i Michael poszli do sali obok, ponieważ mieli tam geografię a Luke, Kyra i Ishtar do sali 105 na historię.
Na matematyce, według założenia uczniów, była kartkówka powitalna sprawdzająca co uczniowie pamiętają po wakacjach. Jak się okazało, nic. Polała się fala jedynek z wyjątkiem trzech osób, Setha, Mindy i Leny, która zadziwiająco dobrze znała się na zasadach matematycznych. Dostali oni czwórki. Radość była wielka ale i krótka, bo reszta uczniów spojrzała na nich sztyletującym spojrzeniem. Opuścili jedynie głowy, chichocząc do siebie.
Geografia jak geografia, nuda na maksa. Tak myślała przynajmniej Miranda, próbując skupić się na lekcji. Michael myślał inaczej. Podobała mu się geografia. Ich nauczycielka, pani Grand, była wymagającą ale i fajną nauczycielką. Można było z nią pożartować i w ogóle, ale jeśli miała przeprowadzić ważną lekcję to informowała o tym swoich uczniów wcześniej. Ogólnie geografia przebiegła pomyślnie.
Z historią były problemy. Luke, Kyra i Ishtar nie rozumieli w ogóle co działo się na Ziemi. Wiedzieli co w tym czasie działo się w Fiarze, ale na Ziemi... za licho im nie szło. Nieco zdenerwowany pan Sword, podszedł do nich i zaczął tłumaczyć że jeśli nie wezmą na poważnie tego co mówi, to całą klasę czeka kartkówka. Każdy uczeń spojrzał na nich błagalnym ale i złowrogim spojrzeniem. Poprzysięgli że puki są na Ziemi, będą się uczyć nudnej jej historii.
Kolejne lekcje przebiegały podobnie jak reszta. Nastolatkowie spotkali się dopiero przed wyjściem ze szkoły. Porozmawiali nieco o przebiegu dnia i poszli pieszo do pensjonatu. Gdy przechodzili obok sklepu ze słodyczami, Lena i Kyra stanęły jak wryte. Kochały czekoladę i słodycze w różnych formach. Nie mogąc się powstrzymać wbiegły do środka, kupiły kilkanaście opakowań czekolady, lizaków i innych słodyczy. Można powiedzieć że były uzależnione, i to bardzo. Reszta drogi do pensjonatu przebiegała w naprawdę fajnej atmosferze, lecz zawsze musi być kres dobrych klimatów. Gdy weszli na drogę leśną, poczuli dym. Dym palącego się drewna...
- Kurde, moja chata się pali!- krzyknął Seth biegnąc w kierunku pensjonatu. Reszta uczyniła to samo. Na całe szczęście to tylko pan Smith próbował rozpalić ognisko. Niestety, mistrzem nie był.
- Boże tato! Ty wiesz jak się wystraszyłem?!- zapytał zdenerwowany chłopak.
- Wystraszony, czym? Tym że podpalam ognisko?
- Yyy... można tak powiedzieć, z resztą nie ważne. My idziemy do siebie.- powiedział wchodząc do środka. Reszta zrobiła to samo, lecz wcześniej przywitali się z ojcem Setha.
- No ruszcie że się! Ja i Mindy mamy zaraz trening!- krzyknął nastolatek.
- Tak a jaki?
- Tajemnica.- oznajmiła Mindy w zawrotnie szybkim tempie. Uśmiechnęła się i pobiegła do Setha, uderzając lekko w tył głowy.- Głupi głupku, chcesz żeby się wydało?!
- Sory, nie pomyślałem.
- To na drugi raz myśl trochę. To nie boli...
- I kto to mówi...- Mindy nastawiła się do walki lecz Seth wyminął ją i poszedł do swojego pokoju.
Minęło pół godziny. Mindy i Seth spotkali się przy wyjściu i razem poszli na trening. Lecz nie wiedzieli że zazdrosna Lena poszła za nimi...
____________________________________________________________________________-
Ciekawi co się wydarzy na kolejnym treningu naszych milusińskich? To apeluję o dotrwanie do poniedziałku! A będzie watro bo będzie akcja, akcja reanimacja i w ogóle wszystko co się tylko nada! Haha! A tak wracając, to podobał się rozdział? Czekam na komentarze i przypominam o moim drugim blogu na którego z przyjemnością zapraszam!! KLIK
Dobry rozdział :)
OdpowiedzUsuńCiekawe opisy lekcji.
Nie mam się do czego przyczepić ;)
Czekam na nn ^^
Wkurzyły mnie te bliźniaczki D: ale reakcja Luka była słodka!
OdpowiedzUsuńMatko, tekst Seth'a: "kurdę, moja chata się pali" wbiła mnie w siedzenie XDDD.
Zazdrosna Lena? Oho. Pewnie coś się wydarzy na treningu! Czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie na nowy ^___^
http://cien-nocy.blogspot.com
Zapisanie dziecka do szkoły lub zmiana placówki, to istna papierologia! Jeden telefon nie mógł załatwić sprawy. Dałoby się, że użyli jakiegoś czaru?
OdpowiedzUsuńCzaru nie można było rzucić, bo przed przybyciem na Ziemię obiecali ze swojego daru używać będą jedynie w razie potrzeby. I akurat w tym przypadku to nie był jeden telefon, rodzice Setha kilkakrotnie dzwonili szkoły i załatwiali formalności, tyle ze nie chciałam tego opisywać :-)
Usuń